Rozdział 34

315 21 1
                                    

Od wesela minoł tydzień. Przez ten czas Lila nie widziała się z Pedrim. Jednak wciąż po jej głowie krążyło wspomnienie z pocałunku na weselu. Było... takie piękne. Wciąż miała wrażenie że ten pocałunek mimo iż był "przymuszony" przybliżył ich do siebie. Przez prawie miesiąc byli bardzo daleko od siebie przez co był jeszcze bardziej magiczny.

Piątek wieczór godzina 19:21
Brunetka właśnie wróciła z próby. Wchodząc do mieszkania odebrała telefon od Gaviego.
- przepraszam że tak w ostatniej chwili Ale chciałbym Cię zaprosić na moje urodziny jutro O 19. Dokładny adres wyślę Ci na messa.
Rozmowa nie trwała długo. Z racji braku planów dziewczyna zgodziła się odrazu. Odrazu po zakończeniu rozmowy padła zmęczona na łóżko i zasnęła.

Godzina 18:12
Dzień zleciał całkiem szybko i bardzo produktywnie. Teraz czas na imprezę. Lila właśnie spędzała czas przed swą toaletką nakładając Rozświetlacz w konciki swych oczu. Z jej telefonu nagle dobiegł dźwięk wiadomości. Pospiesznie wstała aby ją odczytać. Była przekonana że to Sira oraz Rosa. Jednak nie. Antonio.
"Mogłabyś otworzyć mi drzwi? Stoję pod nimi jak kołek już 5 minut"
Przeczytawszy to szybko udała się aby wpuścić tancerza do środka. Faktycznie głośna muzyka podczas makijażu mogła zagłuszyć jej dzwonek.
- O hej A Ty gdzie się szykujesz?- zapytał mierząc z uśmiechem dziewczynę.
- idę na urodziny Gaviego. Z jakiej racji postanowiłeś mnie odwiedzić?- zapytała wpuszczając mężczyznę do mieszkania.
Na te słowa ten jakby posmutniał.
- A myślałem że wyjdziemy na jakiś spacer. Ale jeśli chcesz mogę Cię podwieźć- zaproponował.

Brunetka na imprezę miała jechać z dziewczynami gdyż miały wspólny prezent przez co odmówiła propozycji Anto. Ten spokojnie ją zaakceptował. Z jednej strony może przez ustalony już transport jednak w głębi serca czuła że drugi powód to Gonzalez. Mimo braku kontaku przez tydzień urodziny Gaviego były odpowiednią chwilą aby spotkać się i być może wrócić do siebie.

Postanowiła iść szybko się przebrać. Tym razem postawiła na czerwoną spódnicę z falbaną w malutkie białe kropki. Do tego biały top z dekoltem. Klasycznie białe trampki i krótko uciętą kurtkę jeansową. Musiała wyglądać całkiem dobrze gdyż na jej widok Antonio zaczął bić brawo co rozśmieszyło brunetkę. Tancerz opuścił mieszkanie dopiero gdy Lila dostała wiadomość że dziewczyny czekają już pod mieszkaniem.

- No to miłej zabawy. Napisz jak wrócisz- powiedział całując szybko dziewczynę w policzek.
Brunetka nie miała czasu nawet zareagować. Momentalnie jej policzki zrobiły się gorące. Gdy chłopak odchodził ta stała jak wmurowana. Całej sytuacji przyglądały się przyjaciółki z samochodu obok.
- bez pytań o Antonio okej? Jedźmy- rzuciła zapinając pasy.

Bogu dzięki żadne pytanie o Antonio nie padło lecz O Pedriego już tak. Dziewczyny z niewiadomych źródeł wiedziały O wspólnym weselu I odrazu zalały Lilę masą pytań. Brunetka postanowiła opowiedzieć wszystko z najmniejszym szczegółem. Musiała opowiadać naprawdę długo bo gdy skończyła zorientowała się że znajdują się już na miejscu imprezy.
Cała grupka dziewczyn weszła do nowoczesnej restauracji. Mimo iż wystrój w niej panował dość ciemny wyglądała przytulnie. Lila rozglądając się za jubilatem dostrzegła nie jego A Pedriego. Poczuła ukucie w serce gdy dostrzegła że nie jest sam. Blondynka. Z szerokim uśmiechem trzymała swą dłoń na barku piłkarza. Gonzalez gdy zorientował się że tancerka przygląda się temu wszystkiemu uśmiechnął się A w jego oczach widać było ogromną satysfakcję. Skąd? Nie miała pojęcia.

Swemu przykrenu odkryciu nie mogła przyglądać się długo więc odwróciła wzrok i udała się za przyjaciółkami. Po chwili odnalazły jubilata I dały mu prezent. No to zaczynamy imprezę. Dziewczyny postanowiły że urodziny wieczór ma być spokojny więc tylko winko. Brunetka jednak czuła że spokojnie wcale nie będzie. Wciąż próbowała doszukać się kątem oka Pedriego.

Godzina 23:18
Dobra zabawa I masa znanych ludzi. Impreza Gaviego naprawdę się udała A to jeszcze nie był koniec. Śpiewy, tańce i rozmowy. Lila wraz z Sirą oraz Ferranem postanowili udać się na parkiet. Odrazu dołączyli do grupki ludzi tańczących. Brunetka przez całą imprezę starała się ignorować Gonzaleza ze swą chyba nową dziewczyną. No właśnie starała się. Ale niestety nie wyszło. Tancząc nie wiadomo kiedy I skąd tuż obok niej zjawił się właśnie Pedro z blondynką. Piłkarz wciąż ostrożnie spoglądał w kierunku Lili. Wyglądało to tak jakby robił to specjalnie. Ale czemu I po co? No tego to już nikt nie wiedział
- ej Ferr co to za laska z Pedrim?- zapytała dyskretnie brunetka. Męczył ją fakt że nie wiedziała kim jest A tym bardziej że jest tak blisko piłkarza. Myślała że przez imprezę w Polsce ich uczucie wróciło.
- emm... To Emma. Pedri z nią ponoć kręci już jakiś czas- rzucił zestresowany jakby bał się reakcji tancerki.
I miał rację. Powinien się bać. Dziewczyna na te słowa aż stanęła nie tańcząc mimo iż tłum wokół niej właśnie imprezował.

"Kręci? Skąd on ją wogule zna? Od kiedy to trwa? Może przed weselem już z nią kręcił? A może się w niej zakochał? A może..."
Te myśli momentalnie napłyneły jej do głowy. Czuła jak w kącikach jej oczy zaczynają pojawiać się łzy. Czuła się jakby była dla niego nikim. Czuła że jej świat i dobry humor momentalnie zamarł. Co to wogule jest?! Nie potrafiła niczego zrozumieć. Stojąc I wpatrując się w uradowego Pedriego postanowiła wyjść. Choć trochę ochłonąć. Wyszła na taras lekko przecierając swe oczy aby nie rozmazać swego makijażu.

Usiadła na fotelu w rogu. Musiała się uspokoić. Skuliła swe nogi I siedziała wpatrując się przed siebie. Nie potrafiła już wyjaśnić sobie O co właściwie chodzi. Na tarasie nie było żywej duszy. Wszyscy imprezowali w środku lokalu. I dobrze. Przynajmniej mogła pobyć chwile sama. Otarła znów swe oczy i wyciągła swój telefon.
Antonio: "Jak się bawisz?"
Bez dłuższego namysłu odpisała:"przyjechałbyś po mnie"
"Jasne napisz adres"
Odpisał momentalnie Antonio. Podczas pisania adresu usłyszała dobrze jej znane głosy które pojawiły się na świeżym powietrzu.

-możesz mi wyjaśnić co ty oddupcasz?
- ja? Że niby co? Dobrze bawię się na twoich urodzinach czy to źle?
Gavi I Pedri. Lila nie miała zamiaru ich podsłuchiwać jednakże nie chciała również wchodzić do środka w takim nastroju.
- kurwa... Pedri co to za blondyna? Jestem twoim przyjacielem A pierwszy raz ją na oczy widzę. Po co to całe przedstawienie? Dopiero co mówiłeś mi jak to świetnie bawiłeś się na weselu z Lilą I że czujesz że wszystko wraca do normy A teraz to? Kurwa wytłumacz bo nie rozumiem Cię.- mówił bardzo pretensjonalnym tonem Gavi.
Gdy już Gonzalez chciał odpowiedzieć dostrzegł Lilę. Momentalnie spuścił głowę. Dziewczyna widząc to szybko otarła łzy I starała się ukryć swój szok. Wstała I podeszła do dwójki.

- o Lilka! Jak się bawisz?- zapytał zestresowany Gavi. Dobrze wiedział że dziewczyna słyszała cała rozmowę.
Jej wzrok był skierowany na Pedriego. W jej oczach było pełno smutku, pustki I gniewu. Mieszanka wybuchowa. Spojrzała tylko na Gonzaleza który delikatnie podniósł wzrok.
- dobrze Ale będę już lecieć. Dziękuję bardzo za zaproszenie i życzę udanej zabawy do rana- powiedziała przytulając ciepło jubilata.
Wymieniła z Pablem kilka zdań I już miała wejść do środka aby wyjść całkowicie z imprezy kiedy to nagle usłyszała ciche zapytanie Pedriego.
- trzeba Cię odwieźć?
Lila aż parskła śmiechem.
- odwieźć? No chyba sobie jaja robisz? Zajmij się lepiej swoją blondyneczką.- odpowiedziała ostro.
- pytam bo chce być miły- jego głos również się zaostrzył. Swe dłonie zacisnął w pięści. Lila jednak nie zamierzała odpuścić. Gavi widząc że zaczyna robić się poważnie szybko ulotnił się do środka.
- miły? Weź nie udawaj okej? Nie potrzebuje twej litości. Idź do swojej nowej dziewczyny bo napewno już za Tobą tęskni- rzuciła mu wściekle spoglądając na niego.
- kurwa Ale o co ci chodzi co? Sama masz swojego tancerzyka więc ?- rzucił wściekle rozkładając ręce na boki.
- ja Jebie. Mam Cię dość. Zawsze musisz robić mi wyrzuty o Antonio? Sam wcale nie zachowujesz się lepiej- mówiła coraz bardziej wkurzona Brunetka.
- gdybyś nie pocałowała go wtedy nie było by żadnego tematu A teraz co? Mi robisz wyrzuty że kogoś sobie znalazłem? Naprawdę? Nie tylko Ty zasługujesz na szczęście wiesz?- wypalił.
- Nie całowałam go! A z resztą do Ciebie kurwa nic nie dociera. Nie wiem jak mogłam z Tobą być! Odwal się odemnie!- wykrzyczała I weszła szybko do środka.

Przetarła się przez tańczący tłum I wybiegła przed lokal. Miała tak cholerną ochotę płakać I walić pięściami o ścianę. Jednak nie mogła. Nie chciała pokazywać swych emocji przed Antonio. Szybko ochłoneła I wsiadła do samochodu Anto.

Zachowywała się jakby zupełnie nic się nie stało. Jednak w środku jej świat właśnie rozpadł się na kawałki. To koniec. Ewidentny koniec. Gonzalez jest przeszłością.

ᵗʰᵉ ˡⁱᵍʰᵗ ᵒᶠ ˡᵒᵛᵉ-ᴾᵉᵈʳᵒ ᴳᵒⁿᶻᵃˡᵉᶻOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz