Rozdział 38

297 22 1
                                    

Rano godzina 10:32
Właśnie wychodziła z mieszkania na próbę. Miała ją co prawda o 11 ale postanowiła iść wcześniej aby się dobrze rozgrzać. Była już na schodach i zamykała drzwi na klucz.
- Musimy pogadać
Usłyszała głos. Ktoś stał na schodach. Niepewnie spojrzała w tamtą stronę.
- Nie mamy O czym.- rzuciła ozięble gdy zorientowała się że to Gonzalez. Schowała swe klucze do torby i zaczeła schodzić po schodach. Jej wzrok był opuszczony w dół. Nie miała siły nawet spoglądać na piłkarza
- powiedz mi o co ci chodzi? Przecież oboje kogoś mamy powinniśmy być szczęśliwi... A wcale tak nie jest, czemu?- zapytał tarasując drogę tancerce.
- Pedro zostaw mnie mam próbę- próbowała wymigać się dziewczyna.
- Nie dam Ci spokoju do póki nie porozmawiamy- był nie ugięty. Wpatrywał się w Lilę wzrokiem pełnym niezrozumienia oraz żalu.
- Dobra. Skoro chcesz. Po prostu zniknij. Nie mogę być w pełni szczęśliwa z Antonio gdy widzę Ciebie. I mimo iż bym bardzo chciała cieszyć się z nowego związku nie mogę. Bo wciąż nie mogę O tobie zapomnieć rozumiesz? Wciąż siedzisz mi w głowie I niszczysz wszystko co staram się ułożyć. Chce żeby układało ci się z Emmą Ale równocześnie boli mnie że to ja nie jestem obok Ciebie. Że masz już inną. Nie chce o tobie już myśleć. Nie chce Cię mieć w głowie Ale mam. I to właśnie błąd. Więc proszę nie utrudniaj mi tego I po prostu odejdź.- mówiąc to patrzyła w ciemne tęczówki bruneta. Wydusiła to z siebie. Szczerze bolało ją to co mówi Ale musiała.
Chłopak stał chwilę wpatrując się w jej twarz.
- Lila Ale przecież to Ty zaczęłaś z Antonio. Co ja mam teraz kryć swój związek przed Tobą i wszystkimi żebyś Ty była super szczęśliwa? Też zasługuje na szczęście.- odpowiedział pretensjonalnie.
- zasługujesz to fakt. Bardziej niż kto kolwiek inny. Ale mnie boli fakt że ja już nie jestem twoim szczęściem. Więc proszę Cię. Zapomnijmy o sobie.- w jej oczach zaczeły pojawiać się pojedyńcze łzy.
Chłopak wbił swój wzrok w jej twarz. Zupełnie jakby nie dowierzał co właściwie ma miejsce. Nie wiedział jak ma odpowiedzieć. Spojrzał na nią smutnie.
- Dobra. Znikam z Twojego życia. Może przynajmniej będąc osobno będziemy szczęśliwi- wyszeptał. Jego głos załamał się jakby na znak wybuchu płaczem jednak wciąż postrzymywał to uczucie.
- powodzenia Gonzalez. W życiu, z Emmą I na boisku. - odpowiedziała I przeszła obok niego trącąc go delikatnie w bark.

Zeszła kilka schodów w dół.
- Lila!- krzyknął jeszcze Pedri na co ta odwróciła się szybko.
Spojrzała na niego przygnębionym wzrokiem.
- ja i tak będę o tobie pamiętał. Zawsze.- powiedział dość głośno.
Lila pokiwała głową tylko na znak że rozumie i zaczeła schodzić na dół. W między czasie Pedri wyszeptał coś jeszcze pod nosem jednak nie zdołała już tego rozszyfrować. Wyszła przed budynek. Starała się nie wybuchnąć płaczem jednak było to chyba nieuniknione. Dotarła do sali prób.
Weszła do szatni I spojrzała na telefon. Antonio dzwonił do niej z jakieś 4 razy. Napisał też dużo wiadomości. Dziewczyna jedynie je prześledziła wzrokiem I włożyła telefon do torby. Nie miała najmniejszej ochoty ani siły żeby mu odpowiedzieć. Weszła na salę.

Kilkanaście minut później
Tancerze powoli zbierali się na próbę. W tym również Antonio. Lila nie miała ochoty na rozmowy z kim kolwiek. Stała w kącie sali I właśnie rozciągała swe plecy poprzez skłony.
- możesz mi powiedzieć kiedy przyszłaś na próbę i czemu nie napisałaś że idziesz sama?- zapytał pretensjonalnie Anto.
Lila podniosła się powoli I spojrzała na chłopaka. Nie chciała mówić mu O swoim wczorajszym telefonie do Pedriego oraz O ich dzisiejszej rozmowie.
- sorka zapomniałam.- powiedziała to całkiem obojętnie.
- zapomniałaś napisać swojemu chłopakowi że idziesz sama?- zapytał coraz bardziej się denerwując.
- No tak. Każdemu może się zdażyć- odpowiedziała wzruszając ramionami.
- A zapomniałaś też powiedzieć że Twój były zawitał dzisiaj u Ciebie?- wypalił.

Lila znów się wyprostowała I z przerażeniem w oczach spojrzała na chłopaka.
- Nie zawitał przyszedł przegadać tylko jedną rzecz- rzuciła zestresowana.
Chłopak perfidnie zaśmiał się. Zmierzył szybko wszystkich będących na sali wzrokiem I podszedł bliżej brunetki. Złapał ją potwornie mocno za nadgarstek I zaczął go lekko wykręcać.
- porozmawiamy o tym po próbie rozumiesz? Może już na przyszłość będziesz pamiętać że to ja jestem twoim chłopakiem- wyszeptał cholernie wkurwionym głosem I dopiero gdy dziewczyna zaczynała skręcać się z bólu puścił jej nadgarstek. Odsunął się I jakby nigdy nic uśmiechnął się do Brunetki.

Lila stała I coraz bardziej nie wiedziała co wokół niej ma miejsce. Najpierw ta rozmowa z Gonzalezem która zajmowała jej głowę. A teraz jej chłopak zachowuje się jak jakiś psychol. Ale od kiedy? Przecież był on taki spokojny i dobry dla niej. A teraz? Co jeśli teraz będzie tak już zawsze? Usiadła na podłodze I wbiła swój pełen przerażenia wzrok w podłogę.
- Nie odwalaj scenek. Wstawaj- powiedział groźnie tancerz co dziewczyna odrazu wykonała. W jej oczach zaczęły pojawiać się łzy jednak musiała je powstrzymać gdyż właśnie Valentino wkroczył na salę I zwołał wszystkich tancerzy.

Godzina 12:41
Po raz kolejny ćwiczyli nową choreografię. Jednak brunetka absolutnie nie mogła się skupić I wciąż miliła kroki. Bogu dzięki Valentino stwierdził iż to przez zmęczenie i należy już zakończyć próbę. Lila szybko po jego słowach pobiegła do szatni I spojrzała na telefon. Pragnęła spotkać się z przyjaciółkami gdyż potrzebowała z nimi o tym wszystkim porozmawiać. Pisząc wiadomość ktoś wyrwał jej telefon z dłoni. Nie trzeba było się domyślać kto. Anto stał mierząc dziewczynę zabójczym wzrokiem.
- dzisiaj spędzamy dzień razem. Bez żadnych piłkarzy oraz twoich koleżaneczek.
- Ale chciałam się z nimi spotkać.- odrzuciła.
Gdy spojrzała na minę chłopaka zrozumiała że jej planowane spotkanie nie dojdzie do skutku I zrezygnowana opuściła głowę w dół.
- A i jeszcze jedno. Zachowuj się normalnie- wyszeptał wpychajac jej telefon do torby.

Para tancerzy wyszła razem z budynku. Trzymając się za rękę Lila dostrzegła mocny zacisk dłoni chłopaka. Jakby bał się że ta postanowi uciec. Wsiadli do samochodu i zapieli pasy.
- jedziemy na obiad- rzucił Antonio.
Dziewczyna nawet nie protestowała.
Wjeżdżając W jedną z ulic Barcelony zauważyła dobrze jej znaną okolicę. Była to droga tuż obok obiektu w którym trenowała Duma Katalonii. Masa wspomnień napłyneła jej do głowy. Jednak jej rozmyślenie nie trwało długo gdyż Antonio zatrabił.
- No niech jedzie A nie rozdaje te autografy.- rzucił zirytowany.
Lila podniosła swój wzrok i dostrzegła dobrze znane jej auto Gonzaleza. Spojrzała w lusterko znajdujące się w aucie przed nimi I w tej samej chwili Pedri również na nią spojrzał. Podpisał jeszcze z dwie koszulki I odjechał na obiekt treningu.

Tak bardzo pragnęła schować się teraz w jego silne ramiona które napewno zapewniłyby jej bezpieczeństwo. Jednak nie mogła..

ᵗʰᵉ ˡⁱᵍʰᵗ ᵒᶠ ˡᵒᵛᵉ-ᴾᵉᵈʳᵒ ᴳᵒⁿᶻᵃˡᵉᶻOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz