Rozdział 24

341 17 0
                                    

Rano Godzina 9:15
Dziewczynę obudziło pukanie do drzwi. Nie miała ochoty wstawać. Czuła się beznadziejnie. Nie miała pojęcia co z jej chłopakiem. Chciała udawać że wcale nie słyszy pukania. Jednak to było coraz intensywniejsze. Aż wkońcu usłyszała głos. Głos Pedriego. Odrazu wstała na nogi i pobiegła w stronę drzwi. Otworzyła. Stał chłopak z bukietem róż.
- Lila ja..- nie dokończył gdyż dziewczyna podeszła do niego I mocno go pocałowała co ten odwzajemnił.
- Pedri to ja przepraszam.- dodała szybko gdy ich usta na chwilę się rozłaczyły.
Chłopak wszedł do mieszkania stanął tuż przy ścianie. Dziewczyna natomiast wzięła kwiaty I wsadziła do wazonu z zimną wodą. Postawiła je na wyspie kuchennej I staneła naprzeciw chłopaka. Nastała chwila ciszy. Oboje jedynie patrzyli wprost w swe oczy.
- Przepraszam.- wydusił z siebie chłopak.
- Ja też bardzo. - powiedziała Brunetka podchodząc do chłopaka i mocno go przytulając. Stali chwilę w swych objęciach słysząc bicie swych serc.
- Lilka słuchaj wpadnę tu po treningu okej? Musimy kilka spraw przegadać.- powiedział Pedri łapiąc ją w talii.
- Okej w takim razie będę czekać.- powiedziała dając swe ręce na rego barki. Chłopak pocałował dziewczynę delikatnie w czoło i po chwili wyszedł z mieszkania.

Brunetka szybko ubrała się w swoje spodenki dresowe do tego błekitny top na grubych ramiaczkach i wzieła się do pracy. Zaczęła sprzątanie po imprezie. Otworzyła okno balkonowe aby przewietrzyć swą przestrzeń. Do tego puściła muzykę i wszystko co robiła wykonywała pod rytm melodii. Jednak jej zajęciu przeszkodził dzwonek do drzwi drzwi. Spojrzała szybko na zegarek. Już 13:12. Pierwsza myśl jaka jej przyszła do głowy to o piłkarzu który mózliwe iż skończył już trening i jak obiecał postanowił przyjść. Otwierajac jednak drzwi dziewczyna przekonała się że to nie ten na którego czekała a ktoś całkiem inny. Antonio. Na jego widok aż wyraz twarzy zmienił się momentalnie. Z pełnego usmiechu i energi na lekko zszokowany i zły.
Chłopak stał z szerokim uśmiechem ja twarzy A ręku trzymał dosyć duży bukiet goździków we wszystkich odcieniach różu. Dziewczyna była zła na niego gdyż to on w ostatnim czasie był częstym powodem kłótni w ich związku.

- Hej. Wyspana? - zapytał wyciągając rękę z bukietem w stronę dziewczyny- stwierdziłem że pasuje przeprosić za niektóre teksty które wczoraj padły.
Wow. Przyszedł przeprosić. To lekko zaskoczyło dziewczynę. Wzięła od niego kwiaty i nim się obejrzała ten bez pytania wszedł do mieszkania i rozłożył się na kanapie jakby czekając na dziewczynę.
- Słuchaj.. miło z twojej strony że przepraszasz Ale to Pedriego powinieneś przeprosić. Pozatym nie mam dzisiaj czasu na pogawędki więc gdybyś tak mógł wyjść?- powiedziała grzecznie dziewczyna opierając się swoim tyłkiem O blat kuchenny z rękami skrzyżowanymi na wysokości klatki piersiowej.
- Oj no weź. Przyszedłem w odwiedziny nie wiesz że nie ładnie wyganiać gości. - Chłopak zerwał się na nogi. Szybki znalazł się przy brunetce przy której biodrach położył swe dłonie. Wpatrywał się w jej oczy głęboko co dziewczyna również robiła. Byli dość blisko. Dziewczyna tylko modliła się aby jak najszybciej zjawił się Gonzalez.
Dzwonek. Zbawienie. Nie wiedziała jakim cudem Ale szybko pobiegła w stronę drzwi A Antonio wrócił na kanapę.

Pedri mocno pocałował dziewczynę i z szerokim uśmiechem wszedł do mieszkania. Dziewczyna nie potrafiła mu powiedzieć że w mieszkaniu znajduje się właśnie ostatni powód częstych kłótni pary.

Chłopak ruszył w stronę kuchni opowiadając dziewczynie O treningu I zbliżających się wakacjach piłkarskich gdy nagle dostrzegł mężczyznę na kanapie.
- A ten tu co? - zapytał szybko odwracając się do Lili.
- siedzę nie widać?- powiedział z ogromną ironią w głosie.
Lila stała jedynie z tyłu nie potrafiąc nic z siebie wydusić. Przysłuchiwała się jedynie coraz ostrzejszej wymianie zdań między mężczyznami. Wkońcu jednak to ona odezwała się. A w zasadzie krzykła.
- Kurwa dość! To moje mieszkanie, nie mam ochoty słuchać waszej kłótni. Antonio wyjdź.
Mężczyzna wpierw spojrzał ja Pedriego A następnie na dziewczynę. Po chwili wstał i powolnym krokiem ruszył w stronę drzwi. Przy nich jednak się zatrzymał I zanim wyszedł wyszeptał tancerce że nie może się doczekać następnej próby. Po tych słowach wyszedł z mieszkania. Dziewczyna zamkła za nim drzwi i oparła o nie głowę. Cisza. Ostatnio to zbyt częste zjawisko w relacji tej dwójki.

- Ja nie chciał...- zaczęła jednak brunet szybko jej przerwał.
- Wporządku. Nic się nie dzieje. Ale musimy pogadać.- usiadł na kanapie. Dziewczyna spojrzała na niego I była pewna iż na jego twarzy będzie rysowało się zdenerwowanie I złość. Jednak nie. Na twarzy Pedriego panował szeroki uśmiech. Dziewczyna podeszła do kanapy I usiadła dość blisko chłopaka. Nie wiedziała o czym chce on rozmawiać. Na to nie musiała jednak długo czekać gdyż chłopak szybko zaczął.
- W sobotę wieczorem jest gala. Pamiętasz? Mówiłaś że pójdziesz że mną.
- Ta... oczywiście że pamiętam..- powiedziała dziewczyna. Prawda była taka że całkowicie zapomniała o gali. A potrzebowała przecież jakiejś kreacji gdyż wiedziała że nie obejdzie się bez zdjęć na ściance.
- No dobra.- zaśmiał się chłopak.- I wtedy moi rodzice przylatują. Chcą Cię poznać dlatego postanowiłem zorganizować uroczysty obiad na której to właśnie Cię poznają.

Te słowa mocno wmurowały Lilę. Chciała poznać rodziców swego chłopaka jednak bała się czy aby napewno podoła im oczekiwaniom.
- Ale myślisz że mnie polubią?- zapytała lekko zestresowana.
- Tak. Napewno. Dużo im O tobie mówię więc nie mogą się doczekać kiedy poznają Cię faktycznie.- powiedział łagodnie się uśmiechając.
Dziewczyna wtuliła się w chłopaka I tak siedzieli przez chwilę.
- A i jeszcze jedna sprawa. Za niedługo kończy się sezon piłkarski. Co oznacza... WAKACJE. Chciałbym gdzieś z Tobą polecieć. Tylko sam do końca nie wiem gdzie.
Wow. Dużo się szykuje. Gala. Poznanie rodziców Pedriego. Wakacje. Dziewczyna już nie mogła się doczekać tego wszystkiego. Czuła się szczęśliwa w tym związku. Położyli się oboje I mocno się przytulili.

Godzina 15:28
- Tak wogule jesteś głodny?- zapytała śmiejąc się dziewczyna.
- Jestem głodny Ciebie.- powiedział również roześmiana chłopak.
Na te słowa Gonzaleza Lila rzuciła w niego poduszką I jeszcze bardziej zaczęła się śmiać tak jak i chłopak.
- jesteś niemożliwy- mówiła niemal przez łzy- Ale tak całkiem serio? Może pojedziemy na jakiś romantyczny obiad.
- W sumie dobry pomysł. Romantyczny obiad A później romantyczny spacer co ty na to?- rzucił Pedro.
- Jestem za. Tylko idę się przebrać.- wstała z kanapy i weszła do garderoby. Wzięła szybko swoje jeansowe czarne spodenki. Do tego bluzę chłopaka. Włosy związała w koczka I była gotowa do wyjścia. Jeszcze tylko perfum I buty. Ubrała swoje ulubione białe trampki I oboje wyszli z mieszkania.

ᵗʰᵉ ˡⁱᵍʰᵗ ᵒᶠ ˡᵒᵛᵉ-ᴾᵉᵈʳᵒ ᴳᵒⁿᶻᵃˡᵉᶻOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz