Rozdział 43

293 19 1
                                    

- Lilka- wymamrotał. Zaczął powoli wstawać z krzesła robiąc przy tym ogromny hałas.
W oczach brunetki pojawiły się łzy. W ostatnich dniach była to najbardziej normalna rzecz. Spojrzała jeszcze szybko na Gaviego który to również wstał.
- zostawię was samych co?- wyszeptał przechodząc tuż koło dziewczyny. Zamknął za sobą drzwi.

Lila znów spojrzała pustym wzrokiem na Pedriego który to chwiejnym krokiem starał się zasunąć swe krzesło. Po chwili on również podniósł swój wzrok i usadowił go wpierw na ustach A następnie na oczach brunetki.
- czemu płaczesz?- zapytał bełkotliwie.
- bo muszę Cię oglądać A nie chce..- powiedziała cicho. Kilka łez spłyneło po jej policzkach I wylądowało na podłodze.
- uwierz mi też nie chce. A właściwie nie powinienem.. Kurwa.. jaki ja jestem chujowy- rzucił sam do siebie dość zdenerwowanym tonem- ile ja bym dał żeby cofnąć czas, żeby było jak dawniej... żebyś była moja..

Po tych słowach osłupiała.
- więc czemu wtedy nic nie zrobiłeś?- zapytała.
Chyba to pytanie wmurowało również pijanego Gonzaleza. Mimo iż jak stał potrafił się chwiać jakby po tym pytaniu otrzeźwiał. Stał całkowicie prosto I z bezmocy lekko otworzył swe usta. Szukał odpowiedzi w głowie Ale nie potrafił jej odnaleźć.
- ja.. nie wiem.. zajebałem wiem...- wyszeptał opuszczając swą głowę.- przepraszam..

Nastała cisza. Grobowa cisza. Nikt z dwójki nie potrafił nic więcej powiedzieć. Brunetka postanowiła usiąść.
- czy jest szansa że będziemy się przyjaźnić? Proszę.. bez kontaktu z Tobą nie potrafię żyć..- dorzucił błagalnie.
- A Emma?- zapytała brunetka.
Kolejne pytanie które wprawiło piłkarza w stan zakłopotania I milczenia. Usiadł naprzeciw dziewczyny jednak jego wzrok był wbity w blat stołu.
- Emma to inna sprawa. Jest cudowna. Naprawdę. Ale... Ale nie daje mi tyle szczęścia co ty..- dodał po chwili namysłu.

No to dojebałeś Gonzalez. Po całości kurwa dojebałeś. Z niedowierzaniem brunetka patrzyła na niego pytającym wzrokiem.
- to czemu z nią jesteś?- zapytała lekko rozdrażniona.
- bo muszę kurwa O tobie zapomnieć. Nie śpię w nocy bo myślę o tobie, w dzień jest to samo. Gdzie kolwiek idę, co kolwiek robię wciąż mam głupią nadzieję że chociaż Cię spotkam. Chociaż kurwa zobaczę.

Z każdym jego słowem osłupienie Brunetki było coraz większe. Rozbrajające wręcz. To pewnie trwało by dłużej gdyby nie telefon chłopaka. Emma. Brunetka przyglądała się mu co zamierza zrobić. Zrzucił.
- jest jaka kolwiek szansa? - zapytał po chwili kolejnej ciszy.
Brunetka z swych ust Ułożyła cienką kreskę. Była potwornie zmieszana. Co robić? Z jednej strony sama chciała tego kontaktu. Sama zaczynała za nim tęsknić. Ale z drugiej? Z drugiej strony wiedziała że "przyjaźń" w ich wydaniu będzie bolesna. Nawet bardzo bolesna. Siedząc w ciszy patrzyła na jego twarz. Była mocno zmieszana lecz dalej cudna. Kilkudniowy zarost, jego roztrzepane włosy. Te usta pełne namiętności. Nic się nie zmieniło. Jedynie jego ciemne tęczówki.

Oczy jakby przygasłe. Starała dostrzec się w nich ten blask który trwał w nich od pierwszych spojrzeń. Dostrzegła. Lecz był on dużo słabszy niż kiedyś. Opuściła swój wzrok na chwilę czując potworne zmieszanie I chaos wewnętrzny.
- zgoda..- wyszeptała po kilku minutach.
Chłopak z niedowierzaniem spojrzał na brunetkę. Po chwili szybko podniósł się I zaczął się śmiać I szeroko uśmiechać. Wyglądał zupełnie tak jak na jakimś ważnym dla niego meczu gdy wie że to właśnie on wygrywa. Teraz też wygrał Ale czy napewno? Dziewczyna mimo iż jej serce mocno się radowało, rozum był całkiem przeciwny. Czuła że będzie tego żałować.

3 tygodnie później
Od pamiętnej rozmowy Lili I Pedro minęło dość dużo czasu. Nie mieli okazji się oni zbyt spotkać I dobrze. Brunetka przynajmniej w jakimś stopniu mogła "zapomnieć" o piłkarzu. Musiała wkońcu teraz odbudować swoje zdrowie. Częste wizyty u fizjoterapeuty robiły swoje. Coraz lepiej chodziła. Ból również zaczynał ustępować. Była również już na jednej z kontroli w szpitalu. Lekarz potwierdził iż jeśli tak dalej pójdzie to wszystko wróci do normy.

Do normy jednak nie wróciła jedna sprawa. Musiała udać się na komisariat aby zeznawać przeciw Antonio. I to było jedno z gorszych doświadczeń. Gdy już odcięła się całkowicie od tego człowieka przyszło jej opowiadać o tym w jaki sposób się nad nią znęcał. Powrót do tych wspomnień nie był absolutnie niczym dobrym. Wręcz przeciwnie. Lila właśnie była w drodze na komisariat. Wszystkie sytuacje związane z tancerzem wbiły się w jej umysł I nie ustannie odtwarzały się niczym bajka na płycie.

Sala przesłuchań. Ona, mały stolik na którym była masa kartek całkowicie białych oraz jakieś dokumenty I długopis. Na rogu stały również 2 butelki wody. Pomieszczenie było dość ciemne. Bez okien. Jedyne światło to skierowane wprost od lamp. Lila oczekiwała na policjanta przesłuchujacego. Po chwili mężczyzna w mundurze wszedł. Zanim usiadł naprzeciw niej przywitał się z nią oraz przedstawił A następnie zajął swoje miejsce. Pytania były do przewidzenia. Dość rutynowe. Jednak z każdym kolejnym było coraz trudniej. Trudniejsze czyli boleśniejsze. Brunetka musiała odkopać swoje stare rany. Ciężko było o tym mówić jednak funkcjonariusz był dość spokojny i starał się ten spokój przelać również na dziewczyny. Nie udało mu się to jednak do końca.

Po masie pytań I kilku łez "wywiad" się skończył.
- dziękuję jest pani wolna. Dużo nam pani pomogła w tej sprawie.- powiedział mężczyzna zbierając dokumenty ze stolika.
- mam jedno pytanie. Co teraz z nim będzie?- zapytała czując potworną gulę w gardle. Obawiała że to wszystko przez stres który tak na nią działa.
- sprawa trafi do sądu. To on będzie musiał zdecydować o jego dalszych losach.- odrzekł lekko się uśmiechając.
Dziewczyna kiwneła głową I zaczęła kierować się do wyjścia.
- em.. przepraszam- rzucił po chwili dość skrępowanym głosem.
- Tak?- odwróciła się Lila.
- moja córka też jest tancerka I jest pani ogromną fanką. Mógłbym autograf?- zapytał drapiąc się zdenerwowany po szyji.
- jasne- uśmiechnęła się promniennie.- ile córka ma lat? I jak ma na imię?- zapytała gdy właśnie pisała jej specjalną dedykację.
- 6 lat, Angel.- odpowiedział biorąc po chwili kartkę z autografem.- dziękuję bardzo.

Po wyjściu z komisariatu zamówiła sobie taksówkę. Czekała na jednej z ławek napajając się upalnym słońcem. Na swój nos założyła okulary I wpatrywała się w ruchliwą ulicę. I właśnie wtedy jedno auto przykuło jej szczególną uwagę. Zielony, niski samochód był jej doskonale znany. Za kierownicą oczywiście Pedro. Na miejscu pasażera zaś Emma. Lila zdjęła swe okulary i przyglądała się parze. Czerwone światło. Samochód się zatrzymał. Szyby w nim były opuszczone więc wgląd do środka był idealny. Lila przyglądała się głównie kierowcy. Ten zdawał się być skupiony na drodze. Lecz chyba nie do końca gdyż po chwili odwrócił swą głowę w stronę tancerki siedzącej na ławce. Zmierzył ją wzrokiem co również uczyniła brunetka względem niego. Na twarzy Lili zagościł uśmiech. Podniosła swą rękę aby mu pomachać. A on? Totalnie nic. Kurwa jakby jej nie znał. Spojrzał jedynie z niezrozumieniem I już musiał ruszać gdyż światło zmieniło się na zielone.

Nie ma szans że jej nie poznał. Lila była przekonana iż brunet połapał się kto siedzi na tej piepszonej ławce. A czemu jej nawet nie odmachał? Po jakiego chuja chciał odnawiać kontakt gdy nie potrafił zwyczajnie pomachać na ulicy?

ᵗʰᵉ ˡⁱᵍʰᵗ ᵒᶠ ˡᵒᵛᵉ-ᴾᵉᵈʳᵒ ᴳᵒⁿᶻᵃˡᵉᶻOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz