Rozdział 33

306 22 0
                                    

Czwartek
- o 12 przyjadę po Ciebie. Masz być gotowa- powiedział Gonzalez I rozłaczył się.
Lila odłożyła telefon i dopakowała resztę swoich ubrań. Godzina 10:30 A ona była w sumie gotowa. Leżąc na łóżku w sypialni przeglądała Social media I co jakiś czas odpisywała na wiadomości od Antonio. Szczerze. Nie sądziła że ta randka może ich tak do siebie zbliżyć. Naprawdę dobrze spędzili ten czas. Chwilowo zapomniała nawet o Pedrim. Właśnie. Chwilowo. Gdyż jej wspomnienia z randki przerwał dzwonek.
- gotowa?- powiedział bez emocji brunet wpatrując się w dziewczynę.
- Tak tylko muszę się przebrać- odpowiedziała I wpuściła mężczyznę do mieszkania.
Udała się do sypialni i wyciągła z szafy swą białą koszulkę. Gdy odwróciła się dostrzegła że brunet stoi oparty łokciem I ścianę I się jej przygląda.
- mógłbyś się odwrócić? Chce się przebrać? - zapytała grzecznie.
- A co nagle się mnie wstydzisz?- opuścił swój wzrok na podłogę lekko się przy tym śmiejąc.
Brunetka parskła śmiechem I odwróciła się do niego plecami zdejmując koszulkę. Pech chciał że jedno z ramiączek od biustonosza odpieło się z tyłu. Poczuła lekkie zażenowanie.
- mógłbyś zapiąć ramiączko?- zapytała cicho.
- No nie wiem..- odpowiedział spokojnie powoli podchodząc do dziewczyny.

Na swym karku poczuła oddech bruneta. Zbliżył się dość blisko. Jego ręce delikatnie zapieły ramiączko. Lila obruciła swą głowę aby przez ramię spojrzeć na chłopaka. Ten stał trzymając ręce w swych szarych spodniach i uroczym spojrzeniem obdarował brunetkę. Dziewczyna ubrała koszulkę i obruciła się w stronę chłopaka. Bardzo szybko poczuła jego mocne perfumy.
- To jedziemy?- zapytał po chwili
- Tak. Tak możemy jechać- odpowiedziała biorąc swą walizkę.

Godzina 12:14
Droga na lotnisko nie trwała długo. Jednak ciągła się gdyż w samochodzie panowała głucha cisza. Któż by się spodziewał. Na lotnisku odprawa minęła dość szybko. Teraz jedynie pozostało czekać na lot. Usiedli obok siebie. Jednak każdy spoglądał jedynie w swój telefon. Po długim oczekiwaniu nareszcie weszli do samolotu. Usiedli obok siebie I znów siedzieli w ciszy. W trakcie lotu chłopak nagle zapytał
- Jak było na randce?
Lila na jego słowa z drwiną w oczach spojrzała na chłopaka.
- bez dwóch szpiegów było by lepiej- rzuciła.
Chłopak nawet zbytnio się nie tłumaczył. Pokiwał głową na znak że rozumie.
- A jak z tym weselem? Mamy udawać że jesteśmy szczęśliwą parą?- dodał po chwili.
- No.. sam to wymyśliłeś więc tak. Ale wiesz nie musimy się całować czy coś. Wystarczy że zatańczymy kilka razy, będziemy ze sobą siedzieć.- z ust dziewczyny odpowiedź brzmiała jakby było to oczywiste.
- Nie chcesz się całować czy twój chłopak ci zabrania?- powiedział niemalże szeptem chłopak wpatrując się naprzeciw siebie.
- To nie mój chłopak jasne?- zapytała zdenerwowana.
- Jak słońce- odpowiedział śmiejąc się.

Godzina 19:13
Polska. Rodzicę Lili czekali już na lotnisku na parę z Hiszpani. Dziewczyna odrazu rzuciła się w  ich objęcia. Po chwili również Pedri przytulił się z nimi. Gdy stanął obok dziewczyny ta poczuła jego rękę na swej talli. Spojrzała na niego jednak ten był zajęty rozmową z jej ojcem. Zignorowała to. Teraz chciała znaleźć się tylko w swym domu I położyć się w łóżku.

Dom rodzinny godzina 21:12
Dotarli. Już od progu byli witani przez resztę rodzinki.
- okej ja lecę spać padam z sił- powiedziała biorąc swą walizkę i odrazu kierując się do swojego pokoju.
- Liluś Ty z Pedrim będziecie spać tutaj- wskazała palcem mama.
- Ale czemu tutaj? Przecież ja mam swój pokój?- zapytała zdezorientowana.
- No tak ale wiesz ciocia z wujkiem śpią w sypialni A dzieci w twoim pokoju. Pozatym na twoim łóżku nie wyspalibyście się razem z Pedrim. Prawda?- rodzicielka powiedziała jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Lila już miała zaprzeczyć I powiedzieć że Pedro nie będzie z nią spał jednak właśnie on ją wyprzedził.
- ma pani rację. Lila w nocy strasznie się rozpycha. Będziemy spać tu. Przynajmniej oboje się wyśpimy prawda skarbie?- powiedział bardzo łagodnie uśmiechając się do matki brunetki. Po chwili podszedł i objął swym silnym ramieniem dziewczynę. Lila jedynie uśmiechnęła się lekko i udała się do wyznaczonego pokoju. Gdy oboje weszli dziewczyna powiedziała głośne "dobranoc" do rodziców I zamkła pokój.

- Co ty odwalasz?- zapytała.
- No jesteśmy razem nie? Udaję- odpowiedział szybko.
Lila głośno wzdychła I szybko położyła się spać co również uczynił Pedri.

Piątek minął w sumie na przygotowaniach do wesela. Paznokcie, umówiony fryzjer. Dzień dość chaotyczny jednak Lila była z niego bardzo zadowolona.

Sobota godzina 10:26
Wszyscy w pośpiechu szykowali się na wesele. Lila właśnie wróciła od makijażystki oraz fryzjera. Jej włosy były lekko uplecione aby nie przeszkadzały jej oraz delikatnie pokręcone. Makijaż również był jedynie rozświetlony. Nawet będąc w dresie prezentowała się już bardzo ładnie. Pospiesznie weszła do pokoju w którym to tymczasowo mieszkała wraz z Pedrim. On w tym czasie brał prysznic więc brunetka postanowiła ubrać swą żółtą kreację. Gdy nałożyła ją na swe ciało do pokoju szybko wparował Gonzalez.
- zapnij mi zamek- rzuciła nie odwracając się nawet do bruneta.
Ten bez słowa podszedł i uczynił O co poprosiła dziewczyna. Ta odwróciła się I dostrzegła że jest on w samym ręczniku na swych biodrach.
- A Ty co tak planujesz iść na wesele?- zaśmiała się.
- bardzo śmieszne- odpowiedział.

Godzina 19:41
Impreza zaczynała się na dobre. Nie brakowało masy uśmiechów i serdeczności. Miło wkońcu zobaczyć swą całą rodzinę i spędzić z nimi trochę więcej czasu. Ta myśl nie znikała z głowy brunetki. Mimo braku związku z Pedrim oboje dobrze udawali że wszystko jest okej.

Północ
- A teraz zapraszamy na długo wyczekiwane... Oczepinyy!!- wykrzyczał DJ do mikrofonu.
Pedri nie wiedział zbytnio o co chodziło w tej zabawie jednak szybko został wciągnięty w nią przez kuzynów Lili. Najlepszy widok wesela: Brunet nie wiedzacy co się dzieje I na czym właściwie polega ta zabawa chodzi w koło jak większość mężczyzn. Lila nie przyglądała się całej tej zabawie jednak widziała przez chwile spojrzenie piłkarza mówiące "pomóż mi". Zaśmiała się tylko i wróciła do rozmów przy stoliku. Muszka pana młodego w powietrzu. Na sali rozległy się głośne brawa I gwizdy co przykuło uwagę wszystkich bawiących się.
- nowy pan młody to... Pedrooo!!!- znów wykrzyczał DJ.

Lila momentalnie wstała. W tłumie kuzynów dostrzegła chłopaka trzymającego muszkę w dłoni i  z mocno zestresowanym uśmiechem.
- A teraz zapraszamy Panie!- znów rozniósł się doniosły krzyk.
Brunetka już chciała usiąść jednak kuzynki miały inny plan. No dobra niech będzie. Stawka była duża. Dziewczyny walczące o złapanie bukietu za wszelką cenę starały się złapać. Jednak tancerka wydawała się być nie wzruszona. Po chwili bukiet w górze iii... Ala. Przyjaciółka panny młodej złapała. No cóż zdaża się. Lila zadowolona że nie musi tańczyć z brunetem ruszyła w kierunku stołu. Usiadła wygodnie I wróciła do rozmowy.

- czy na sali jest może kuzynka panny młodej Lila?- zapytał DJ.
- Tak to ja!- odpowiedziała wstając I machając ręką.
Do brunetki podbiegła właśnie Ala wyciągając w jej stronę bukiet.
- masz. Wkońcu to twój chłopak zatańczycie dużo lepiej niż ja z nim- wepchała Lilce bukiet w dłonie A na sali pojawiły się oklaski. Czyli jednak. Dziewczyna ruszyła w stronę "nowego pana młodego".
Zaczęli taniec. Od pierwszych sekund gdy muzyka zaczęła grać wpatrywali się w swe oczy. Wokół nich goście utworzyli szerokie koło. Nie obyło się bez uśmiechów tej dwójki.
- I co chyba lepiej tańczę niż ten twój tancerzyk co?- zaśmiał się Pedri.
- No... możliwe- uśmiechnęła się szeroko Lila.

Dziewczyna czuła oddech Bruneta na swym nosie. Mimo aktualnej sytuacji między nimi czuła się bardzo komfortowo w takiej odległości. Te przenikające spojrzenia. Ta bliskość. Naprawdę zrobiły robotę. Muzyka ucichła A para ukłoniła się i już chciała udać się do stołu.
- Oni temu winni! Oni temu winni! Pocałować się powinni!!- goście weselni zaczęli głośno krzyczeć.
- Co się dzieje?- zapytał zakłopotany mężczyzna.
- chcą żebyśmy się pocałowali Ale luz ja to odwołam.- rzuciła szybko i już miała zacząć odchodzić gdy to Pedro chwycił ją za rękę.
- Nie no nie rób scen- wyszeptał I delikatnie położył swą dłoń na jej talii. Drugą ręką zaś dotknął jej szczęki. Szybko przyciągnął ja do siebie łącząc ich spragnione usta w jedno. Brawa I wiwaty. Kąciki ust całujacej się dwójki wyniosły się do góry. Goście weselni nadal śpiewali jakieś zachęcające rymowanki O całowaniu. Do dwójki stojącej na parkiecie I całujacej się nie docierały żadne odgłosy. Jakby cały świat zamarł. Tylko oni. Tylko ich gorące usta. To uczucie. Brakowało im tego.

ᵗʰᵉ ˡⁱᵍʰᵗ ᵒᶠ ˡᵒᵛᵉ-ᴾᵉᵈʳᵒ ᴳᵒⁿᶻᵃˡᵉᶻOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz