Rozdział 45

307 27 3
                                    

Rano godzina 10:00
Słoneczny poranek. Niemal jak w Barcelonie. Dziewczyna właśnie otworzyła swe oczy. Poprzedniego wieczoru spędziła chwilę czasu z rodziną jednak szybko wylądowała w łóżku i odrazu usneła. Leżąc słyszała rozmowy na dole między jej rodzicami. Postanowiła wstać i zejść na śniadanie.

- dzień dobry- powiedziała wchodząc do kuchni w swym białym szlafroku I luźnych dwóch warkoczach.
- hej córeczko- odpowiedziała mama.
- chcesz kawy?- zapytał uprzejmie tata dziewczyny.
- oj tak- dodała Lila I zasiadła do obładowanego jedzeniem stołu.
-jak się spało w swoim łóżku?- zapytała mama lekko się uśmiechając.
- świetnie. Niesamowicie się wyspałam- odpowiedziała I nałożyła na swój talerz jajecznicę.

Rozmowa z rodzicami przy kawie ciągła się długo. Jednak była na tyle przyjemna I komfortowa że aż nie chciało się jej przerywać. Jednak do pewnego momentu.
- Co u Pedriego? To był fajny chłopak.- zapytał tata. Mama dziewczyny odrazu posłała mu mordercze spojrzenie.
- w sumie to nie wiem. Ma teraz nową dziewczynę. Niby mieliśmy odnowić kontakt jednak.. jakoś się nie udało- odpowiedziała wzruszając ramionami.
- Lilka rozstania zawsze bolą. Nie musisz przed nami nic ukrywać pamiętaj.. będziemy Cię wspierać w każdej sytuacji- mama złapała za rękę dziewczynę i pokrzepiająco na nią spojrzała.
- Tak. Wiem. Dziękuję.- odpowiedziała krótko lekko się uśmiechając.
Mimo iż czuła że jej uczucie do Pedriego wygasło na samo wspomnienie ich związku coś ukuło brunetkę.

Godzinę później
Lila była już w swym pokoju. Zastanawiał ją w sumie fakt skąd przy śniadaniu ojciec nagle poruszył temat Pedriego. Postanowiła jednak długo nie kłopotać sobie tym głowy gdyż miała w planie odwiedzić swoją babcię oraz dziadka . Ubrała się więc I opuściła dom.

U babci jak to u babci. Najadła się tak iż wydawało się że jedzenie zacznie wychodzić jej uszami. Pomogła jej w kilku rzeczach I posłuchała opowieści z czasów młodości dziadka.

Wieczorem gdy wracała do domu spacerkiem jej telefon zadzwonił. Rosa. Po kilku sygnałach odebrała.
- halo?- zapytała do telefonu.
- siemanko!- usłyszała głos swej przyjaciółki. Był on przepełniony ogromną eksytacja I szczęściem.
- hej Rosa. Co u Ciebie? Słyszę że dobrze? Aż tak cieszysz się że wyjechałam?- zapytała lekko się podśmiechując.
- No coś Ty wczoraj wyleciałaś A ja z dziewczynami tęsknię jak cholera- odpowiedziała szybko- dzwonię tak po prostu żeby.. No wiesz zapytać się jak tam w Polsce?
Miło w sumie ze strony przyjaciółki. Lila wszystko opowiedziała jej od momentu spotkania z matką na lotnisku do opowieści dziadka jak to podrywał babcię.
Rosa co chwilę podsmiechiwała się oraz odpowiadała do telefonu.
- czyli zwykły czas z rodziną tak?- dopytywała.
- No tak. A no co liczyłaś?- roześmiała się brunetka.
- No nic nic. Tak po prostu pytam. A na jutro jakie masz plany? I w sumie na resztę dni? - zapytała szybko.
- jutro idę do teatru A wieczorem mam rodzinnego grila. A na następny dzień idę na zakupy z kuzynkami I wieczorem zajrzę na próbę do Leona. Obiecałam że jak będę w Polsce to to zrobię...- rozgadała się dość długo bo na każdy dzień miała coś zaplanowane.

Gdy dziewczyny rozłaczyły się Lila właśnie dotarła do swego domu. Przywitała się z rodzicami którzy właśnie oglądali film i udała się pod prysznic aby już za chwilę znaleźć się na kanapie tuż obok rodzicieli.

2 dni później
Chwilę w Polsce były piękne. Przepełnione czasem z rodziną, pełne uśmiechu i szczęścia. Odpoczynek którego tak bardzo pragnęła tancerka coraz szybciej dobiegał końca. Co prawda zostały jej jeszcze 4 dni. Mimo tego że cieszyła się z swego wypoczynku zaczynała powoli tęsknić za Barceloną. Było popołudnie. Lila właśnie przeglądała swoją szafę aby znaleźć odpowiedni strój na swój wcześniej nie planowany wypad z kuzynką na piknik. Jak na pogodę w polsce było dość ciepło. Jednak zdecydowała się na jasną spódniczkę dżinsową i białą koszulkę którą podwineła przez co wyglądała jak top. Biżuteria z muszelek dodała całej stylówce wakacyjny klimat. Włosy rozpuszczone I białe nike.

- ja idę na piknik!- krzyknęła schodząc po schodach do rodziców który rozmawiali właśnie w salonie przy herbacie.
- bawcie się dobrze Ale ostrożnie-  odpowiedziała mama.
Brunetka wbiegła jeszcze szybko do kuchni po owocowe koreczki które wcześniej zrobiła i Lemoniadę.

Wyszła na swój podjazd. Magda( kuzynka) czekała już w samochodzie. Brunetka poczuła na swych nogach lekki lecz ciepły wiatrek. Uśmiechnęła się I wsiadła do pojazdu.
- hej. To co gdzie jedziemy na piknik?- zapytała.
- zobaczysz Lilka, zobaczysz. Ale napewno ci się spodoba.

Godzina 16:14
W parku było dość sporo osób. Nic dziwnego. Taka pogoda aż sama się prosiła aby z niej skorzystać. Przespacerowały kilka alejek I znalazły się na małym pagórku z którego było widać część parku oraz miasta. Widok był naprawdę cudny. Nocą szczególnie miał swój klimat.
- pamiętasz?- zapytała Magda rozkładając koc.
- Co?- zdziwionym tonem również zapytała Lila rozkładając już przyszykowane jedzenie.
- jak byłyśmy małe babcia nas tu często brała. Ona siedziała tam na ławce A my robiłyśmy wyścigi która pierwsza zbiegnie z górki- na twarzy Magdy pojawił się szeroki uśmiech gdy opowiadała to.
- faktycznie- zaśmiała się Lila wspominając ten beztroski czas dzieciństwa- zawsze jak dobiegłyśmy do babci to dawała nam lizaki aby choć na chwilę mogłyśmy usiąść.
- to prawda- również roześmiała się kuzynka.

Obie kobiety rozsiadły się na kocu I wpatrywały się w park oraz miasto które tętniło życiem. Co jakiś czas ktoś koło nich przechodził. Kilka razy nawet małe dziewczynki podbiegły po zdjęcia do brunetki co było naprawdę uroczę.  Przez park przechodziło naprawdę dużo osób.
- ej..- powiedziała Magda do dziewczyny która to właśnie robiła sobie zdjęcie z jedną z dziewczynek- Pedri?- szepneła
Na twarzy Lili momentalnie zjawiła się grobowa powaga I spojrzała na swą kuzynkę.
- gdzie?- zapytała gdy dziewczynka odeszła I zaczęła sama rozglądać się po parku.
- w sensie... szedł jakiś chłopak I się uśmiechał. Był całkiem do niego podobny. Ale przecież co on robiłby w Polsce skoro zerwaliscie?- zaśmiała się Magda upijając łyk lemoniady- pewnie mi się przewidziało.

Przewidziało? No fakt. Jest taka szansa. Zaśmiała się cicho I usiadła koło kuzynki. I momentalnie przypomniała się jej ostatnia wymiana wiadomości właśnie z nim.
"A co jeśli faktycznie przyleciał? Albo... nie.. A może..??"
W głowie brunetki kłębiło się więcej pytań niż odpowiedzi. Prawdopodobnie jeszcze dłużej by rozmyślała gdyby do Magdy nie zadzwonił telefon.

Godzina 20:32
Zaczęło robić się chłodniej. Prowiant który miały był już zjedzony więc postanowiły że to najlepszy moment aby wracać do domu. Poskładały koc oraz wzięły swoje wszystkie rzeczy I ruszyły do samochodu. Magda odwiózła brunetkę do domu.

Przez dość duży ruch na drogach w domu Lila była dopiero po 21. Otworzyła drzwi i usłyszała głośną rozmowę swoich rodziców. Nie była to kłótnia. Wręcz przeciwnie. Byli bardzo rozemocjonowani lecz pozytywnie. Jednak co było powodem tych emocji? Udała się więc do salonu aby się tego dowiedzieć. Z uśmiechem na twarzy przekroczyła próg.
- Co się tak śmiejecie?- zapytała szeroko się uśmiechając.

ᵗʰᵉ ˡⁱᵍʰᵗ ᵒᶠ ˡᵒᵛᵉ-ᴾᵉᵈʳᵒ ᴳᵒⁿᶻᵃˡᵉᶻOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz