[6]

102 7 0
                                    

Skyler 

Zmarszczyłem brwi, czytając sprawozdanie jednego z moich zastępców. Nie było mnie tydzień, a oni już zdążyli zgubić jedną z ciężarówek pełną towaru. Ten cały ślub kosztował mnie znacznie więcej, niż myślałem. Moim kolejny utrapieniem była ta przeklęta Dina, którą wynajęła moja matka. Blondynka blokowała moją skrzynkę mailową średnio trzy razy dziennie. Za każdym razem treść jej wiadomości brzmiała tak samo. Kobieta nie potrafiła dojść do porozumienia z moją przeklętą narzeczoną, która zniknęła z Nowego Yorku jakieś cztery dni temu. Solara skakałaby z radości, gdyby się o tym dowiedziała.

Barbie może i jest płytką blondynką, jednak z pewnością pojawi się na naszym ślubie. Dobitnie wytłumaczyłem jej, że istnieje jeszcze tylko jedna opcja. Już sam fakt, że jej siostra nie brała udziału w naszym spotkaniu, świadczył o tym, jak cenna dla niej była.

Mahone rzadko popełniał błędy, jednak ten był jego gwoździem do trumny. Jeśli będę musiał go złamać, będę wiedział gdzie mam uderzyć najpierw.

-Zamierzasz tak przesiedzieć ostatnie wieczory jako kawaler?- niechętnie przeniosłem wzrok na mojego ochroniarza- Po ślubie już nie będziesz mógł pieprzyć, kogo chcesz szefie.

-W przeciwieństwie do ciebie muszę pracować, aby wszystko działało, jak trzeba- odparłem, wracając do maila Tobiasa- Poza tym nie składamy sobie żadnej przysięgi wierności, więc nawet po ślubie mogę robić, co chce i z kim chcę Cratsley.

-Oj każdemu się należy jakiś kawalerski! Dzisiaj się zabawisz, a pojutrze będziesz bawił się ze swoją żoneczką. Swoją drogą jest nawet niezła- mimowolnie zacisnąłem pięści słysząc jego słowa

-Solara kazała ci tu przyjść?- między nami pojawia się cisza, co jest jednoznaczną odpowiedzią- Nie mam ochoty dzisiaj na te bzdury- oczami wyobraźni, już widziałem siebie z winem w fotelu, który stał na olbrzymim tarasie

Mieszkanie, które wynająłem, było w centrum Manhattanu, przez co miałem idealny widok na miasto. Wnętrze był dosyć nowoczesne i praktyczne. Lodówka z winem była wypchana po same brzegi.

-A jeśli powiem ci, że chłopaki też tu są ?- zainteresowany uniosłem swoja przeciętą brew do góry- Solara puściła nawet Riftana

Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, słysząc, o tym, że mój szwagier w końcu wyrwał się ze szponów mojej siostry. Solara jest niczym harpia, która nigdy nie nudzi się swoimi zabawkami. Gdy tylko poznała Riftana i dowiedziała się o jego majątku, postanowiła, że za niego wyjdzie. Nie musiała długo przekonywać naszego ojca, aby zgodził się na ich ślub. Vasarelly to bardzo ceniona i ważna rodzinna. Mają duże wpływy w polityce i wiele znajomości w Kanadzie, co mi i mojej siostrze jest na rękę. Nie jestem przekonany co do ich miłości, ale żadne z nich nie narzeka.

A przynajmniej nie moja siostra

-Szefie tłukli się taki kawał na twój ślub, a ty nie chcesz nawet pójść z nimi na własną imprezę? Będzie świetnie!

Niech tego gówniarza, ktoś sprzątnie- przewróciłem oczami na szatyna i zamknąłem swojego laptopa

-Mam nadzieję, że nie zaprosiłeś Mahone ani Campbella- na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech, lecz pokręcił głową

***

Nero był okropnym ochroniarzem, między innymi dlatego, że był młody i niedoświadczony. Dzięki temu, że był młody i niedoświadczony umiał się bawić. Neony nad wejściem do klubu plątały się w tylko sobie znane kombinację. Kolejka do lokalu ciągnęła się nieubłaganie. Stojąc przed klubem, udało się bardzo wyraźnie usłyszeć obecnie grany utwór, nawet nie chciałem myśleć, jak głośno musi być w środku.

Mój spokojny wieczór poszedł się jebać

Do klubu weszliśmy z przepustkami w rytm jakiejś latynoskiej piosenki. Cratsley musiał się nieźle na pracować, aby sprowadzić tu Eliota i Ashbeya. Znaliśmy się od dziecka, za sprawą wspólnych interesów naszych rodziców. Pomimo początkowej niechęci do siebie bardzo szybko doszliśmy do porozumienia.

Każda dobra przyjaźń zaczyna się od bójki- uniosłem niechętnie kącik ust do góry na widok dwóch ciemnowłosych mężczyzn siedzących w loży

- No już myślałem, że ta twoja narzeczona cię nie puści- Eliot zachichotał pijacko i uniósł szklankę z whisky w moją stronę

-Dziwię się, że twoja narzeczona cię wypuściła- odparłem siadając na wygodnym skórzanym siedzeniu

-Dobrze wie, że nie musi się o mnie martwic ani jej nie zdradzę. Co innego taki Giorgi, nigdy nie wiesz, co mu odwali- nachylił się w moją stroną i oznajmił na tyle głośno, aby mężczyzna siedzący obok nas wszystko usłyszał

-Schlałeś się Mayr- stwierdził Latynos siedzący obok nas- Jak znam życie, za godzinę będzie wydzwaniał do Sylvie z płaczem- stwierdził posyłając mi szeroki uśmiech

-Trzydzieści minut- oznajmiłem upijając alkohol z mojej szklanki

-Dwadzieścia- obróciłem głowę w kierunku Riftana, który pojawił się nagle w naszej loży- Nie jesteśmy za starzy na popijawę w klubie?

-Tylko ci się tak wydaje Vasarelly, trzydziestka to dopiero prawdziwa młodość- oznajmił, bełkocząc Mayr

-Możesz iść Cratsley- nie zerkając w kierunku chłopaka, skupiłem wzrok na mężu mojej siostry- Solara też przyjechała?

-Inaczej by mnie tu nie było- czarnowłosy przechylił kieliszek wlewając w siebie całą jego zawartość na raz

-Pierdolony z ciebie pantofel wiesz?- Eliot roześmiał się kpiąc

***

-Jakaś całkiem niezła blondynka tańczy na barze- podniosłem wzrok na Ashbeya, który jak zaczarowany wpatrywał się we wspomniane miejsce

Zmarszczyłem brwi, wstając z wygodnej kanapy. Minęły już trzy godziny mojego kawalerskiego i jak można było się tego spodziewać, byliśmy już porządnie wstawieni. Zaintrygowany stanąłem obok mojego czarnowłosego przyjaciela i podążyłem wzrokiem do samego centrum klubu. Faktycznie pewna blondynka w różowej sukience poruszała biodrami w rytm lecącej muzyki. Wyglądała przy tym cholernie dobrze. Po sali roznosiły się westchnięcia i krzyki pełne aprobaty. Co dziwne nikt z obsługi nie wyglądał, jakby miał ją ściągnąć z blatu.

Na myśl przyszła mi tylko jedna blondynka, która mogłaby tak wyginać swoje ciało.

-Coś nie tak Sky? Czyżby złapała cię już klątwa miłości od pierwszego wejrzenia?- mężczyzna stojący obok mnie uderzył lekko moje ramię- Skyler?

Zaniepokojony zacząłem przeszukiwać wzrokiem bar, mając nadzieję, że nie znajdę nigdzie czarnowłosej kobiety. Niestey znalazłem ją siedzącą na stołku barowym obok blondynki i jakiejś szatynki. Mimowolnie zacisnąłem pięści, gdy blondynka uniosła głowę i uwodzicielsko przeczesała swoje włosy.

-Po winiliśmy zadzwonić po twoją narzeczoną?- w tym momencie miałem gdzieś, że niebieskooki jest pijany i nie ma jebanego pojęcia jak wygląda moja narzeczona

-Eliot, to jego kawalerski- przypomniał mu już lekko pijany Riftan- Powinien raczej zaliczyć tę blondynkę i...

Do naszej loży wpadł zdyszany Nero, który zdążył już zgubić gdzieś swoją kurtkę i zegarek. Szatyn oparł się o framugę, aby zaczerpnąć parę wdechów. Wiedziałem, po co tu przyszedł i byłem przez to jeszcze bardziej wściekły. Wkurwiony odstawiłem szklankę na ciemny stolik.

-Szefie...

-Wiem kurwa- niezwracająca uwagi na zdziwione twarze moich przyjaciół ruszyłem do wyjścia

-Skyler gdzie ty do cholery jasnej idziesz?- Eliot podniósł się niepewnie ze swojego miejsca, jednak opadł na nie z powrotem

-Po swoją narzeczoną- oznajmiłem wściekle

–_–_–_–_–_–

Tutaj mamy już coś dłuższego i coś z kawałkiem akcji. Uwaga na błędy!

MAHONE-Dark Future [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz