[2]

174 9 0
                                    

Barbie

Rodzinny obiad to najgorsze wydarzenie, w jakim brałam udział. Nie widziałam się z Jean cały miesiąc, jednak nie mogę nawet z nią porozmawiać, bo brązowe tęczówki mojego ojca śledzą każdy mój ruch. Chwilę przed obiadem dobitnie dał mi znać, że mam nic nie mówić mojej ciężarnej siostrze o naszym problemie.

Łatwo mu mówić

Gdy ją okłamuję sama się, potem do tego przyznaję, bo ona zawsze prędzej czy później wszystkiego się dowiaduję. Jest pieprzoną specjalistką, jeśli chodzi o zdobywanie wiadomości. Okłamywanie jej jest nie bezsensowne, zwłaszcza jeśli jest się mną i ma się ogromną słabość do niej.

Nasze "pierwsze" rodzinne spotkanie wyobrażałam sobie zdecydowanie inaczej. Liczyłam na jakąś miłą kłótnię przy stole, idiotyczne żarciki albo bezsensowne wspominki przeszłości. Dostała jednak tylko niezręczną ciszę. Ciszę, która decydowanie mnie zabija. Nigdy nie potrafiłam wytrwać w niej dłużej niż minutę. Jedynym pocieszeniem w tej sytuacji jest odgłos uderzania sztućców o talerz. Jeszcze chwila zwariuję.

Uparcie starałam się nie zerkać w kierunku starszego szatyna, który jak na złość usiadł dzisiaj jak najbliżej mnie. Nasz brat przyglądał się swojej narzeczonej, która siedziała po drugiej stronie naszego ojca. Z tego, co słyszałam od Jean i zaobserwowałam, Michael ma dosyć napięte stosunki z naszym ojcem, podobnie jak jego Madelyn.

-Więc- ciekawski głos Jean przerywa ciszę, za co jestem jej cholernie wdzięczna- Co zamierzacie dalej robić?- kątem oka rejestruje, jak czarnowłosa prostuje się nagle, a dłoń mojego brata ląduje pod stołem

-Na razie wstrzymamy się ze ślubem parę miesięcy- mruknęła niepewnie- Chcemy sobie jeszcze dać trochę czasu, ale zgodnie z tradycją pobierzemy się w styczniu przed urodzinami Michaela- nie mam pojęcia, o jakiej tradycji mówią, ale z tego, co mówiła, planowali pobrać się pod koniec lipca, ale jak widać coś im nie wyszło

Ich plany poszły się jebać i jakby nie patrzeć brałam w tym udział- zauważam w myślach

-To prawie pół roku- zauważa moja siostra

Nasza, już nie jest tylko moja

-Idę o zakład, że zaczekają, jeśli wylądujesz na porodówce- rzucam lekko rozbawiona, chcąc rozładować napiętą atmosferę, co zdecydowane nie jest dobrym pomysłem

-Ktoś mi powie, co się stało?- brązowe tęczówki spokojnie przebiegają po wszystkich zebranych, podczas gdy palce żółtookiego Campbella plączą się z jej

James Campbella bardziej znany był mi pod pseudonimem "ten podły i niewyżyty gad". Regularnie wysłuchiwałam historii z jego udziałem. Moja młodsza siostrzyczka kurewsko go nie lubiła. Z jej opowieści wynikało, że są jak kanister benzyny i ognisko- chociaż ona twierdzi, że byli jak woda i ogień. Jedno specjalnie podjudzało drugie. Od początku sądziłam, że cholernie do siebie pasują. Oczywiście głównym problemem była ich "niechęć do siebie" i ta jego pseudo laska, jednak ona tylko utwierdzała mnie w moim przekonaniu. Uważałam i nadal uważam, że są idealnym książkowym przykładem pary, podobnie zresztą jak Madie i Michael. Wszyscy są dla siebie stworzeni.

Wszyscy tylko nie ja

James jednak chyba tęskni za sprzeczkami z Jean. Gdy poprosił mnie o pomoc z pierścionkiem zaręczynowym, kłóciliśmy się średnio co dwie minuty. Dopiero po tygodniu doszliśmy do małego porozumienia, jednak tylko, gdy mam okazje mu docinam. Nie dostanie żadnej taryfy ulgowej tak jak Madie, w końcu zrobił dziecko mojej siostrze i nie potrafił się jej porządnie oświadczyć. Oczywiście zyskał parę punktów za opiekuńczość i to jak starał się ją znaleźć, jednak nie zamierzam mu o tym mówić.

-Jean to nie jest coś, czym musisz się przejmować- oznajmił pewny głos niebieskookiego szatyna, który został poparty przez ciche potakiwanie Madelyn- Powinnaś skupić się na swoim dziecku i moim chrześniaku- odparł z lekkim uśmiechem, mimowolnie uśmiechnęłam się, jednak Jean nie wyglądała na przekonaną

-Jeśli chcesz, możemy we trzy wybrać się na jakieś zakupy, gdy już na stałe wrócicie do Nowego Yorku- szatynka zignorowała propozycję czarnowłosej i przeniosła swój wzrok na mnie, przez co uśmiech sam uciekł z mojej twarzy

Mimowolnie czuję, jak moje usta same otwierają się pod wpływem jej spojrzenia. Jestem pewna, że w tym momencie ona sama już wie, że powiem jej,to co chce usłyszeć. Szatynka przygryza lekko wargę, przez co w moich oczach wygląda jak mała zagubiona dziewczynka.

Przez ułamek sekundy zastanawiam się, czy nie lepiej zamknąć moich sztucznych ust. Jeśli ją teraz okłamie, będzie coś podejrzewać przez tydzień i w końcu da sobie spokój, oczywiście tylko wtedy kiedy nie zorientuję się, że kłamię. Kiedy wyjdzie na jaw, że ją okłamałam, zacznie się stresować jeszcze bardziej. Już raz prawie straciła swoje maleństwo.

Wybieraj Barbie

...

Najwyżej mnie wydziedziczą, bo to, że spłonę w piekle jest oczywiste

-Najprawdopodobniej będę musiała wyjść za mąż, co znów rozwali plany naszego brata i z pewnością nas rozdzieli. Nie zamierzam cię jeszcze bardziej stresować i w dupie mam to, że miał być to sekret. Zawsze zaprzeczałam, gdy słyszałam, jak ludzie nazywają cię skończonym dupkiem i fiutem, ale teraz sama będę tak o tobie mówić i im przyklaskiwać- oznajmia, po czym podnosząc swój kieliszek wina, kiwam głową w kierunku naszego ojca, któremu uśmiech nagle znika z twarzy

Szach-mach tatusiu

-Stella...

-Tylko najbliższe mi osoby mogą mnie tak nazywać, a ty już do nich nie należysz. Przepraszam za rozpierdolenie tej jakże uroczej kolacji i obiecuję, że wasze śluby będą zajebiste. Zadbam o to zaraz, po tym, jak zostanę bogatą wdową- ze sztucznym uśmiechem na ustach dopijam swoje wino

Szatyn o brązowych tęczówkach, które odziedziczyłam razem z Jean, wychodzi, trzaskając drzwiami. Jeśli liczył, że jakoś zareaguję, to jest w ogromnym błędzie. Mój ojciec tak naprawdę mnie nie zna. Żyje złudnym przekonaniem, że jestem grzeczna i ułożona. Niestety muszę go rozczarować tak jak resztę mojej bliższej i dalszej rodziny. Byłam grzecznym dzieckiem, które wyrosło na rozpuszczoną gówniarę.

-Masz do nie zadzwonić i wszystko mi wyjaśnić- nakazuję mi szatynka, przytulając mnie mocno

Potakuję głową, chociaż obydwie wiemy, że nic jej nie wytłumaczę. Najprawdopodobniej dowie się wszystkiego od Jamesa albo Madelyn, którzy dowiedzieli się wszystkiego od Michaela. Podczas gdy ona będzie wściekać się na cały świat, a potem pieprzyć się z Jamesem, ja skorzystam z wolnego wieczoru i zaszyję się mieszkaniu z owsianką i butelką wytrawnego wina.

Muszę zacząć wymyślać plan. Nie mogę dopuścić do tego ślubu

–_–_–_–_–_–

Rozdział jest krótki, ale następne będą już dłuższe. Barbie powoli się rozkręca, więc dajmy jej par rozdziałów!

Uwaga na błędy

MAHONE-Dark Future [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz