[14]

94 7 0
                                    

Skyler

-Co teraz zrobisz?- dziewczyna spojrzała na mnie, a jej głos nadal lekko drżał

-Muszę polecieć do Nowego Yorku- odparłem przeczesując dłonią swoje blond włosy

-Po ciocię?

Zacisnąłem pięść, słysząc określenie, jakiego użyła zielonooka. Goldie była święcie przekonana, że mnie i tę różową blondynkę łączy coś jeszcze oprócz nazwiska, które jej przekazałem. Rudowłosa była fanką romansów, według których powinienem zakochać się w siostrze Mahone zaraz po ślubie. Wierzyła, że najmłodsza Mahone pomoże zapomnieć mi o przeszłości i dzięki niej będę mógł skupić się wyłącznie na przyszłości.

W końcu będę musiał przebić bańkę, w której żyje

-Nie nazywaj jej tak- warczę zimno, na co rudowłosa uśmiecha się lekko

-Jak mam ja nazwać w takim razie? Żoną wujka? Albo wiem, będę wołać na nią Gessinger- nastolatka stara się chichotać, ale z jej ust wychodzi jedynie cichy pisk- Z pewnością bardziej zasługuję na ciocię niż...

-Najlepiej wcale z nią nie rozmawiaj, obawiam się, że nawet nie będziesz miała okazji- resztę zdania dodaję w myślach

-Dlaczego? Na zdjęciach wygląda na fajną i miłą- oznajmia, wzruszając ramionami- Poza tym skoro jedziesz ją uratować, to raczej będzie mieszkała u ciebie prawda?

-Skąd pewność, że jadę ją uratować?

-Masz tę samą minę, gdy moja matka zawsze zaczyna ten swój monolog na temat naszego zachowania. Poza tym raczej nie fatygowałbyś się osobiście, gdyby nie chodziło o coś poważnego, prawda?

*

Znudzony przyglądam się czarnowłosej kobiecie siedzącej w olbrzymim fotelu po drugiej stronie biurka. Kobieta także nie pozostaje mi dłużna i wpatruje się we mnie, lekko się rumieniąc. Oceniająco spoglądam na nią od góry do dołu, próbując zrozumieć, co skłoniło Michaela do wybrania akurat jej.

Nie jest podobna do kobiet, z którymi go widywałem. Jest ich chodzącym przeciwieństwem

Mój wzrok z jej oczu przenosi się niżej na długą szyję i dekolt. Na nieskazitelnie białej koszuli dość widocznie odznacza się złoty sygnet. W pierwszej kolejności chciałem unieść zdziwiony brew, jednak powstrzymałem się ostatecznie od tego.

Mahone naprawdę musiał oszaleć

Wiedziałem, że są zaręczeni, jednak wcześniej nie zwróciłem uwagi na sygnet. Mahone oznaczył swoją kobietę w rzadki i jednoznaczny sposób. Rodzinna biżuteria to znak, że każdy, kto z nią zadrze będzie miał do czynienia z nim samym, jest nietykalna i jednocześnie naprawdę cenna. Jest już częścią jego rodziny.

-Jak to się stało?- pytam, gdy cisza zaczyna dzwonić mi w uszach

-Co?- pyta, prostując się i przyglądając mi się spod przymrużonych powiek niczym przemądrzały gliniarz w filmach

-Co zrobiłaś, że zwrócił na ciebie uwagę Sullivan?- malinowe wargi zaciskają się w cienką linię, a kobieta odwraca ode mnie wzrok- Zabił dla ciebie przyjaciela, musisz być naprawdę...- zielonooka parska śmiechem, czym po raz kolejny mnie dziwi

-Nie byli przyjaciółmi- odpowiada pewnie- Poza tym, z tego, co pamiętam, nie tylko jego ludzie pojawili się na wyspie- mimowolnie spinam się na jej słowa- Michaelowi nie zależało na śmierci Erica. Tego samego nie można powiedzieć o Ericu

Drzwi otwierają się nagle, a przez nie przechodzi wcześniej wspomniany Michael wraz z łysym mężczyzną z długą brodą. Biała koszula Mahone jest ubrudzona krwią, co wcale mnie nie dziwi. Już na pierwszy rzut oka widać, że jest wściekły. Moja niespodziewana wizyta dolała jedynie oliwy do ognia.

MAHONE-Dark Future [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz