[33]

76 5 0
                                    

Barbie

-Wszystkie kobiety, które planujesz upić, tutaj sprowadzasz?- pytam nie odwracając wzroku od wielkiego obrazu wiszącego na ścianie

-Nie sprowadzam tu żadnych kobiet- zaciekawiona odwracam się w stronę mężczyzny, który właśnie otwiera wino

-Żadnych kobiet?- pytam, unosząc brew, na co blondyn przewraca oczami

-Nie powinno wprowadzać się potencjalnego złodzieja do skarbca. Mogłyby pracować dla mojej konkurencji i wychodząc zgarnąć parę ważnych informacji tak przy okazji- krzywię się, słysząc, z jaką lekkością słowo konkurencja ucieka z ust mojego męża

Konkurencja...zdecydowanie brzmi to lepiej niż inna mafia, która chce pozbyć się mnie i moich bliskich

Skyler zdecydowanie nie jest frajerem, którego można ławo nabrać i okraść

Moje myśli mimowolnie zaczynają układać plan, w jaki sposób mogłabym go podejść. Zastanawiam się, w jaki sposób mogłabym zainicjować nasze przypadkowe spotkanie. Co by przyciągnęło jego uwagę i w co powinnam się ubrać, aby nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Do głowy przychodzi mi biała sukienka, najlepiej do ziemi, dodałabym do niej białe szpilki, aby sięgać przynajmniej do jego ramienia.

Uśmiecham się lekko na swoje myśli, jednak gdy dostrzegam wzrok blondyna, natychmiast poważnieję. Zielone tęczówki wpatrują się we mnie z oczekiwaniem i wyższością. Prostuję się bardziej i odwracając się do Skyler'a plecami, przenoszę swój wzrok na obraz.

-Czyli jednak miałeś celibat- stwierdzam, śmiejąc się, aby pozbyć się tej okropnej atmosfery

-Zdecydowanie nie- mój mąż pojawia się po mojej prawej stronie i podaje mi kieliszek z białym winem- Ty z pewnością także się nie ograniczałaś

-Nie miałam pojęcia, że powinnam to po pierwsze- przekrzywiam głowę, chcąc dostrzec coś w abstrakcji powieszonej na ścianie- A nawet jakbym wiedziała, to i tak bym się tego nie trzymała. Czy jeśli dowiedziałbyś się przed naszym ślubem, że już mam męża, to zabiłbyś go?- to pytanie samo nasuwa mi się na myśl, chociaż jestem pewna, jaką uzyskam odpowiedź

-Bardzo możliwe- mężczyzna upija łyk wina wpatrując się w jedną z wielu plam na obrazie

Mimowolnie uśmiecham się na jego odpowiedź. Właśnie tego się spodziewałam po mężczyźnie, który zasugerował, że pozbyłby się dziecka mojej siostry tylko po to, aby zmusić ją do ślubu. Moje palce zaciskają się na perłach, gdy wizja tego chorego pomysłu staje mi przed oczami. Nigdy w życiu nie pozwoliłabym mu skrzywdzić Jean.

-Camusa także planowałeś zabić?- pytam, chociaż brzmi to bardziej, jak stwierdzenie

-Z początku- prycham na jego słowa- Mówiłem ci już, że nie toleruję zdrady- kiwam głową, bo dobrze pamiętam tę rozmowę- A on był bardzo blisko ciebie na początku- blondyn przygląda mi się uważnie przez chwilę, po czym odchodzi w głąb salonu

Czy on naprawdę był o mnie zazdrosny?- kręcę głową na swoje idiotyczne myśli

W dalszej części pokoju znajduje się ciemnogranatowa sofa i fotel w tym samym kolorze. Meble ustawione są naprzeciwko wielkiego okna, jednak zważywszy na porę po drugiej stronie widać jedynie ciemność. Gessinger rozsiada się w fotelu pod czas, gdy ja i Vee zajmujemy sofę. Kocur rozciąga się na całej długości kanapy, na co mimowolnie się uśmiecham.

Między naszą dwójką zapada spokojna cisza, co jakiś czas przerywana stukotem szkła o szkło. Zielonooki skrupulatnie pilnuje, aby nasze kieliszki były pełne. Wino, które wybrał, dość szybko rozwiązuję mój język i sprawia, że przestaję przejmować się tym, gdzie jestem.

-Miałeś kogoś na poważnie przed ślubem?- pytam, przyglądając się blondynowi, siedzącemu w fotelu naprzeciwko

-Pytasz, bo?- przez chwilę między nami panuje cisza, zanim mój mąż decyduje się zadać pytanie

-Chcę wiedzieć, czy ktoś z własnej woli zdecydował użerać się z tobą w tej pieprzonej willi, gdzie nic się nie dzieje

Coś w postawie Skyler'a zmienia się, gdy odpowiadam na jego pytanie. Mężczyzna spina się, a jego palce mocnej ściskają nóżkę kieliszka. Na tyle mocno, że cichy pisk szkła przechodzi przez cały pokój. Zielone tęczówki ciemnieją i przenoszą się na widok za oknem. Mimowolnie poprawiam się na sofie i wciskam się w jej róg jak skarcone dziecko.

-Byłem w paru poważniejszych związkach, jednak w naszym świecie trudno jest utrzymać relację. Nie mówiąc już o relacji z kimś spoza naszego środowiska- ton mężczyzn zdawał się stracić na sile i brzmiał na wyprutego z jakikolwiek emocji- Jestem w szoku, że twój brat z taką łatwością zdecydował się wprowadzić ją do swojego życia

-Madelyn zdawała sobie sprawę z tego, jak wygląda nasze środowisko- specjalnie akcentuje imię mojej przyszłej bratowej- A Michael wiedział, na co się piszę, biorąc ją pod swoją opiekę. Mogę śmiało powiedzieć, że mój brat jest jednym z najbardziej odpowiedzialnych i jakkolwiek to zabrzmi porządnych szefów mafii- stwierdzam z pewnością, na co blondyn przenosi na mnie swoje spojrzenie

-A jak wielu szefów mafii znasz?- kącik ust mężczyzny unosi się, tym samym marszcząc bliznę- Nie znasz Mahone skoro uważasz go za porządnego mężczyznę

-Nawet nie mam jak go poznać!

Wściekła odwracam wzrok w kierunku okna. Teraz to ja miażdżę szkło w moich palcach, jednak nie mam na tyle siły, aby pękło. Twarz Gessingera odbija się w tafli szkła, dzięki czemu widzę, że on także przenosi spojrzenie na okno. Między nami zapada cisza, gdy obydwoje patrzymy w głębie.

-Nie mam nic przeciwko, abyś utrzymywała kontakt ze swoją rodziną i ich poznawała. Jestem bestią, jednak nie zakażę ci kontaktowania się z nimi- zanim blondyn zdąży dodać coś jeszcze wcinam się

-Nie zakażesz, jednak nie pozwolisz mi również do nich pojechać. Według ciebie powinnam siedzieć na tym pieprzonym odludziu i najlepiej nie kręciła się pod twoimi nogami. Powinnam siedzieć w pokoju i być przykładną żoną, która cały dzień nic nie robi. Nie powinnam rozmawiać z twoimi ludźmi ani się im pokazywać na oczy. Chcesz, abym siedziała w domu, a jednocześnie, aby mnie nie było- przerywam na chwilę, aby spojrzeć wprost w zielone tęczówki, które są utkwione we mnie- Nudzę się tu całymi dniami, a gdy chcę się usunąć, to na nic mi nie pozwalasz Skyler. Nie mam pierdolonych pięciu lat i nic mi się nie stanie- odstawiam swój kieliszek na podłogę, na co Vee podnosi się z sofy- A nawet jeśli coś mi się stanie, to ty z pewnością nic nie stracisz, a jedynie zyskasz- dodaję, po czym wstaję z wygodnego mebla

W dwóch krokach podchodzę do fotela mężczyzny i zanim zdąży on, jakoś zareagować zostawiam na jego policzku ślad swojej pomadki. Gessinger przygląda mi się z paletą różnych emocji w oczach. Odwracam się od blondyna plecami i kieruje się do wyjścia z pokoju, zostawiając za sobą swoje szpilki.

-Dobranoc, drogi mężu- warczę na odchodne i uważając, aby nie stanąć na Vee, który postanawia zrobić sobie tor przeszkód z moich nóg wychodzę z pokoju

–_–_–_–_–_–

Uwaga na błędy!

MAHONE-Dark Future [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz