[10]

109 7 1
                                    

Barbie

Usta blondyna oderwały się od moich, gdy w końcu zaczęło brakować nam powietrza. Zdziwiona spojrzałam prosto w zielone tęczówki mężczyzny stojącego naprzeciwko mnie. W jego oczach pojawiła się dziwna mieszanka iskierek, których nie mogłam odczytać. Był z siebie zadowolony, zdeterminowany i rozbawiony, jednak było coś jeszcze, coś, czego nie mogłam rozszyfrować.

-Czekasz, aż znów cię pocałuję?- jego ociekający kpiną głos, sprawił, że mydlana bańka, w której się znalazłam, pękła

-Dziadek bez zębów całuje lepiej niż ty- warknęłam szeptem, uśmiechając się przy tym sztucznie

-Zapewniasz z doświadczenia?- w jego zielonych oczach pojawiła się iskierka zniesmaczenia, na co mimowolnie miałam ochotę go zdzielić

Stella panuj nad sobą- upomniałam się w myślach- Przynajmniej dzisiaj

Niezadowolona matka mojego...Gessingera z uprzejmie sztucznym uśmiechem zaczęła prowadzić gości w kierunku sali balowej. Gdyby nie to, że nie lubię tej starej jędzy, to naprawdę bym jej współczuła. Cały jej plan ślubny poszedł się jebać.

Trzy dni przed weselem dowiedziała się, że mój brat znalazł jakąś tradycję, według której ślub musi odbyć się w tej rezydencji, przez co trzeba było odwołać większość atrakcji i zamówić więcej dekoracji. Z tego, co wiem, w jednym z zamówień był błąd i zamiast niebieskich kwiatów przyjechały różowe. Wielki wystawny tort truskawkowy zapodział się w drodze do rezydencji, jakąś godzinę temu, a całe czerwone wino zostało zastąpione wodą.

To najwidoczniej znak od samego Boga- westchnęłam teatralnie w myślach

Tłumiąc złośliwy uśmiech, nie chętnie dawałam się poprowadzić blondynowi. Jego dotyk dłoni na moich plecach wypalał mi skórę. Automatycznie przeniosłam na niego swoje niezadowolone spojrzenie i przyśpieszyłam kroku, a by uciec od jego dłoni.

-Aż tak ci się śpieszy?- zignorowałam jego zaczepkę

Gdy znaleźliśmy się w końcu w wielkiej sali, na stołach pojawiły się już przystawki. Uśmiechnęłam się lekko, widząc znajome mi twarze, które siedziały niedaleko stołu, przy którym miałam usiąść z Gessingerem. Sam na sam.

To będzie najgorsze wesele, na jakim byłam- stwierdziłam patrząc na dwuosobowy stolik

*

Niezadowolona oparłam się o blat zlewu z jakiegoś drogiego kamienia. W tej rezydencji przepych krzyczał z każdej strony. Uwielbiam luksus, jednak patrząc na te wszystkie rzeczy, zdałam sobie sprawę, że o połowie z tych drogocennych materiałów nie miałam nawet pojęcia.

Wszystko ma swoje granice ... Chociaż architekt chyba miał inne zdanie- stwierdzam rozbawiona

Zanim zdążę pomyśleć o czymkolwiek więcej drzwi od łazienki, do której uciekłam, otwierają się i jeszcze szybciej się zamykają. O ciemną drewnianą powłokę stoi oparta czarnowłosa dziewczyna. Prycham rozbawiona na widok zarumienionych policzków zielonookiej.

-Mam nadzieję, że właśnie nie pieprzyłaś się z moim bratem na moim weselu Madie- czarnowłosa otwiera nagle powieki i patrzy na mnie zdziwiona

-Ja..My nie... W przeciwieństwie do pewnej pary mamy odrobinę przyzwoitości- zaśmiałam się lekko, chyba wszyscy zdawali sobie sprawę, gdzie podział się tak naprawdę James i moja siostra- Poza tym Michael jest zajęty sztyletowaniem twojego kochanego męża- brunetka milknie nagle

-Spokojnie -staram się naprawić atmosferę, która zniszczyła się przez to jedno okropne słowo- Muszę się raczej pogodzić z tym, że jestem mężatką. Moje znajome nadal uważają, że to żart

MAHONE-Dark Future [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz