[31]

87 6 0
                                    

Skyler

-Szefie- skinąłem głową w stronę swoich ludzi stojących przy wejściu do willi

-Powiadom Sheltona i Stowella, że mają stawić się w moim biurze za 5 minut- poleciłem Nero, na co ten od razu skinął głową- Conroy i jego ludzie mają pojechać do kasyna i upewnić się, że następna dostawa nie zaginie w drodze

Mężczyzna spuścił wzrok i uciekł w kierunku pokoju, w którym zwykli przesiadywać moi ludzie. Natomiast ja skierowałem się w stronę mojego gabinetu, aby jeszcze raz przeczytać raport, który całkiem zniszczył moje plany i namieszał w moich interesach.

I uderzył w twoje ego- skrzywiłem się słysząc głos mojej podświadomości

Dzisiejszy dzień zaczął się okropnie. Po raz trzeci nie mogłem się wyspać przez miauczącego towarzysza blondynki, który zajmował więcej miejsca w moim łóżku niż ja. Za każdym razem, gdy próbowałem go przesunąć, wydała z siebie ten jęk rozpaczy, przez co Barbie posyłała mi karcące spojrzenie i gładziła brązową sierść tego kocura.

Jakby nie mógł spać na podłodze w swoim obrzydliwie różowym posłaniu z poduszką- przekręciłem oczami w myślach przeklinając to okropne zwierzę

Z westchnięciem usiadłem na ciemnym fotelu i odpaliłem papierosa, którego trzymałem w paczce na okazje takie jak ta. Chwyciłem za raport, który dostałem nad ranem i po raz kolejny zacząłem go analizować. Moi ludzie wysłali towar zgodnie z moim poleceniem, jednak w pewnym momencie najpierw zgubili ciężarówkę, na całą godzinę, a następnie znaleźli ją pustą na poboczu niedaleko granicy z Wisconsin. Kierowca leżał nieprzytomny w środku przyczepy, związany i pobity do tego stanu, że aktualnie znajduje się w śpiące.

To musiała być robota fachowców- stwierdziłem oczywisty fakt- Musieli się ciężko napracować, aby zdobyć plany odnośnie tej dostawy. Żaden amator nie odważyłby się przejąć mojego towaru, wiedząc, że za ciężarówka ciągnie się długi korowód aut pełnych moich ludzi

A jednak ktoś zajebał ciężarówkę, razem z kierowcą i zostawił ją pustą na poboczu. Musisz mieć w swoich szeregach zdrajcę...znowu- zignorowałem swoja podświadomość i rzuciłem wściekłe spojrzenie na zegarek na moim nadgarstku

-Gdzie oni do cholery są?- mimowolnie przewróciłem oczami- Potrąca im z pensji za to spóźnianie się- obiecałem sobie, po czym nieśpiesznie wstałem z fotela, gasząc niedopałek w kryształowej popielniczce

Dla pewności odczekałem jeszcze 2 minut, jednak gdy wybił już kwadrans od umówionej godziny, wyszedłem z gabinetu i ruszyłem na parter. W całym domu panowała dziwna nienaturalna cisza, na co zaniepokojony zmarszczyłem brwi. W willi często panowała cisza, jednak odkąd postanowiłem się ożenić, była towarem deficytowym w moim życiu. Niepewnie ruszyłem w kierunku pokoju, gdzie przesiadywała moja ochrona, jednak jak mogłem się tego spodziewać nikogo tam nie było.

-Czy ktoś do cholery jest jeszcze w tym pierdolonym domu?- zapytałem zirytowany, wychodząc z pomieszczenia na korytarz, który podobnie jak wcześniejsze pomieszczenie był pusty

Przechodząc przez cały dom, nie natknąłem się na żadną ochronę, nawet na tego pieprznego kota, który rano wyszedł z sypialni i kuśtykał za blondynką. Zaniepokojony złapałem za pistolet przy moim biodrze i ruszyłem w kierunku salonu.

-Co tu do cholery się dziej?- na moje pytanie cała grupa mężczyzn odwróciła się od razu w moją stronę z iskierkami przerażenia tańczącymi w ich spojrzeniach- Dlaczego żaden z was nie jest tam, gdzie powinien? Nie płacę wam za stanie i patrzenie za okno!-warknąłem oschłym tonem, posyłając wściekłe spojrzenie w kierunku Nero i ochroniarzowi mojej żony, którzy stali obok siebie i posyłali sobie mordercze spojrzenia

MAHONE-Dark Future [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz