Rozdział 1

2.4K 45 12
                                    

                               
MADISON POV:
      Gdy przekroczyłam próg mieszkania odruchowo spojrzałam na zegarek. Skrzywiłam się, bo po pracy byłam na nocnym spacerze, i nie dbałam o to aby sprawdzać, która jest godzina. Teraz była północ. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do babci, która mieszka w Australii wraz z moim młodszym o 2 lat bratem, Liamem.

Po śmieci rodziców i mojej o 2 lata starszej siostry, którzy zginęli w katastrofie lotniczej gdy miałam 9 lat, Liam mieszkał u babci. Natomiast ja zostałam tutaj. W tedy mieszkałam z ciotką, która również umarła ze względu na chorobę.
Ja natomiast już w tedy dorosłam do tego wieku, że mogłam zamieszkać sama w naszym starym mieszkaniu w Culver City w Kalifornii.
Teraz mam 17 lat, a śmierć moich rodziców i siostry boli wciąż tak samo.

Bywa.

Cierpliwie czekałam aż babcia odbierze. Pewnie ma dużo pracy.

Szkoda, że mnie przy nich nie ma. Chętnie bym im pomogła w tym wszystkim, ale jest jeden powód, dla którego tego NIGDY nie zrobię.

Mam pierdolony lęk przed samolotami.

Samolot zabrał mi rodziców i siostrzyczkę, więc nie dziwię się mojemu mózgowi, który zakodował, że samoloty są złe.

Kiedyś przełamie ten lęk, i polecę tym cholernym samolotem. Ale napewno nie w najbliższym czasie.

Nagle połączenie zostało odebrane, a zamiast babci pojawił się chłopiec.
– Maddy! – krzyknął.
– Cześć, Liam! – odpowiedziałam również entuzjastycznie. – Co u Was słychać? – spytałam miło.
– Super! Dzisiaj babcia miała dużo siły, i zabrała mnie na lody! – powiedział Liam. – Potem poszedłem z Mikem na jakieś opuszczone budynki. - powiedział.
    Mike Green był przyjacielem Liama od momentu jego wyprowadzki do Australii. Sama nawet raz z nim porozmawiałam, więc mogę stwierdzić, że jest miłym chłopakiem.
– No, no, no. –przeciągnęłam ostatnią samogłoskę. – Mam nadzieje, że nie piłeś. –rzuciłam ze śmiechem. Chłopak w odpowiedzi jedynie parsknął lekceważąco, przewracając oczami. – No dobra, a jak szkoła? Wszystko git? – spytałam.
– Tak, wszystko jest dobrze. Nawet oceny mam super! Babcia mówi, że jest ze mnie dumna. – pochwalił się.
– No to w takim razie ja też jestem bardzo dumna. – powiedziałam z uśmiechem.

Rozmowy z rodziną pomagały mi się odciąć od tego pierdolonego świata.

Jedynym powód dla którego jeszcze się nie poddałam, chociaż już raz próbowałam, są zdecydowanie ludzie. Emily, Matt i moja rodzina.

Kocham ich bardzo.

Chwile później przyszła babcia. Z nią również chwile porozmawiałam. Ostatecznie skończyło się na tym, że rozmawiałam z nimi 40 minut. Nie mając nic innego do roboty, usiadłam się uczyć. I tak nie spałam, bo cierpiałam na bezsenność, i cudem było przespanie paru godzin.     
  Oczywiście, że tego nie leczyłam, bo nie miałam takiej potrzeby.

Zasiadłam do matematyki. Pouczyłam się godzinę więc stwierdziłam, że wezmę jakąś melatonine aby pójść spać. O dziwo skutecznie, bo przespałam 4 godziny, a to jest naprawdę osiągnięcie.

Obudziłam się o 6.30, więc miałam dużo czasu.
Gdy już byłam gotowa, ruszyłam do auta.
   Po drodze do szkoły zgarnęłam jeszcze Emily oraz Matta, i ruszyliśmy do szkoły.

~~~
Hejka!

Pierwszy rozdział za nami!

Jakby były jakieś błędy to bądźcie wyrozumiali. To moja pierwsza książka.

Swans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz