Rozdział 35

930 26 24
                                    

Siedziałam z Mattem na lotnisku czekając na samolot.

Matt powiedział, że lot mamy o 3 w nocy, więc zostało jeszcze 10 minut. Mówił też coś o tym, że nas zawołają, więc mam się nie martwić.

Łatwo mu mówić.

Jak się trzymasz?

Spojrzałam na bruneta, który wlepiał we mnie swoje zmartwione spojrzenie.

– Jest okej.

Nie było okej. Miałam ochotę się zrzygać potem popłakać, a potem znowu się zrzygać.

Ale o tym nie musiał wiedzieć.

Przez następne minuty, które niesamowicie szybko zleciały ruszyliśmy w stronę bramek, aby przejść do samolotu. Chyba tak się na to mówi, nie?

Ale chyba zawsze gdy czegoś się boimy albo czegoś nie chcemy czas płynie jakoś szybciej. A jak bardzo czegoś wyczekujemy to nagle zwalnia.

Życie jest niesprawiedliwe.

Gdy zajęliśmy miejsca w samolocie zaczęło mi się ciężej oddychać.

Właśnie tu zaczęła się moja panika.

Mamrotałem pod nosem, że się rozbijemy. Odpadnie skrzydło albo zderzymy się z drugim samolotem. Że nagle będą tak silne turbulencje, że piloci nie będą wstanie nad nimi zapanować i wylądujemy w wodzie.

Mój oddech w tamtym momencie był bardzo płytki, ale gdy zaczęliśmy startować czułam jakbyśmy byli zamknięci w puszce bez dostępu do tlenu.

Otwórzcie te jebane okna do cholery!

Chce się najebać.

Zaraz wyskoczę najebana przez to okno!

Myślałam, że zaraz umrę, ale w tamtym momencie poczułam czyjąś dłoń na mojej. Ostatkiem sił spojrzałam na Matta, który spojrzał na mnie zmartwiony, a potem nic nie mówiąc mocno mnie przytulił. Poczułam się jakbym znowu była w innej krainie pachnącej wodą kolońską i karmelem. Schowałam się jeszcze bardziej w ramionach Matta, a on zaczął szeptać mi do ucha uspokajające słowa.

Mówiłam już jak bardzo kocham Matta?

I wtedy poczułam jakby po raz setny złamało mi się serce.

Jeszcze rok temu gdyby była taka sytuacja obok mnie siedziałaby jeszcze Emily.

Ale już nie było niesamowitego trio przyjaciół. Rozdzieliliśmy się. Gdyby nie ja, Emily dalej przyjaźniłaby się z Mattem. To ja byłam problemem, który trzeba wyrzucić z przyjaźni, nie ona.

I nagle zaczęłam znów żyć starymi czasami.

A potem wróciła rzeczywistość.

Gdy poczułam, że przestaliśmy lecieć do góry powoli oderwałam się od Matta. Ze strachem spojrzałam na malutkie okienko, ale Matt szybko je zamknął.

Życzę każdemu takiego Matta w swoim życiu.

A słuchaj, Mad.

Spojrzałam ponownie na Matta, który cwanie się uśmiechał.

– Co się stało z tobą i Davidem? Przecież niedawno mówił do ciebie jeszcze "księżniczko". – zaśmiał się.

Zmrużyłam gniewnie oczy a potem odwróciłam wzrok i odparłam:

– To była pomyłka. On to jedna wielka pomyłka. Jego rodzice chyba powinno dostać lekcje o tym jak się zabezpiecza. – prychnęłam.

– A co było pomyłką? To, że mówił do ciebie księżniczko?

Swans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz