Rozdział 11

1K 26 13
                                    


Zabawa była naprawdę super.

Czułam się przy nich naprawdę komfortowo. Nie bałam się śmiać, tańczyć, śpiewać i dużo innych podobnych rzeczy.

Miałam nie pić, ale jak to ja, pod namową chłopaków wypiłam kilka drinków. Albo kilkanaście...?

Ludzie gdy w krwi jest alkohol, naprawdę tracą rozum, i możliwość podejmowania mądrych decyzji, które nie skończą się, w najlepszym przypadku: nową fryzurą lub ogoleniem brwi.

Gdy każdy był już podpity, śpiewaliśmy karaoke, tańczyliśmy i rozmawialiśmy szczerze o życiu.

W pewnym momencie Matt wstał i krzyknął w naszą stronę:

– Zagrajmy w butelkę!

Wszyscy ochoczo się zgodzili.

Zrzuciliśmy Danny'ego, które w najlepsze wylegiwał się na stoliku kawowym, który znajdował się w salonie. Wszyscy usiedliśmy w okół stolika, a na środku ustawiliśmy jedną z wielu butelek po alkoholu. Po mojej prawej stronie siedział Matt, a po lewej siedział Luke. Obok Luke'a siedziała Emily, a obok Matta siedział Danny. Naprzeciwko mnie siedział David, który uważnie mi się przyglądał. Próbowałam go ignorować, ale czułam jak przeszywa mnie jego wzrok.

– Dobra kręcę! – krzyknął Matt.

Chwycił butelkę po wódce, i zakręcił nią. Butelka kręciła się chwilę i zaczęła stopniowo zwalniać. Powoli przesuwała się przez Danny'ego... Matta... mnie... bałam się, ale ostatecznie zatrzymała się na White'cie.

– No to kochany, prawda czy wyzwanie. – powiedział wesoło Matt.

– Wyzwanie. – powiedział bardzo pewny siebie Luke.

– Rozbierz się do gaci i zostań tak do końca gry. – powiedział dumnie brunet.

Na twarzy blondyna pojawił się szok, ale posłusznie wykonał zadanie. Wszyscy głośno się śmialiśmy, bo chłopak usiadł i dumnie wypiął się do Emily, która uroczo się zarumieniła.

– Koniec pokazów, kręć Luke. – nakazał Matt.

                                   ***

Po paru kolejkach, i dziwnych zadaniach później butelka zatrzymała się na mnie. Pare razy na mnie wypadła i miałam za zadania: pocałować Emily, Wypić 3 szoty wody po ogórkach i wyjść przed dom i krzyknąć, że jestem alkoholiczką.
Z tym ostatnim było naprawdę śmiesznie.

– Prawda czy wyzwanie, Maddy. – spytała mnie Emily.

– Dobrze wiesz, że wyzwanie. – odpowiedziałam z bardzo dużą pewnością siebie. To wina alkoholu.

W pomieszczeniu rozniosły się odgłosy aprobaty, ale ja patrzyłam tylko na niebieskooką.

– Zdejmij stanik. – powiedziała chytrze.

Chłopaki zaczęli gwizdać co spowodowało u mnie przewrócenie oczami, ale ściągnęłam czerwony koronkowy stanik, który nie miał ramiączek aby nie było go widać w sukience.

Wrzuciłam go do torebki i chwyciłam butelkę a następnie nią zakręciłam.

                                      ***

POV DAVID:

– Prawda czy wyzwanie? – zapytał mnie Matt.

– Wyzwanie. – odpowiedziałem bez namysłu.

Chłopak chwilę się rozglądał, ale swój wzrok zatrzymał na siedzącej przede mną brunetce. Kurwa. Widziałem uśmiech tworzący się na ustach bruneta.

– Madison ma usiąść ci na kolanach do końca rozgrywki.

Kurwa.

Przewróciłem oczami, a następnie spojrzałem na siedząca przede mną zielonooką, która przyglądała mi się uważnie. Kiwnąłem głową w kierunku swoich kolan i powiedziałem:

– Chodź tu.

Dziewczyna przewróciła oczami a następnie wstała i poprawiła swoją wiśniową sukienkę, która lekko jej się podwinęła. Okrążyła stół i stanęła obok mnie nie bardzo wiedząc co zrobić dalej. Przewróciłem oczami i pociągnąłem dziewczynę za talię tak, że wylądowała na moich kolanach. Do moich nozdrzy dotarł zapach jej wiśniowych perfum. Cholera, ten zapach był cudowny. Nie był za słodki tak jak u moich byłych. Był idealny. Kurwa, co ja pierdole. To jest Madison Clarke. Jest irytującą koleżanką dziewczyny mojego przyjaciela. Nie lubię jej.
–„Czyżby?" – odezwał się irytujący głosik w mojej głowie.
Mocniej zacisnąłem dłonie na biodrach Mad wywołując jej ciche syknięcie.

Gra została wznowiona.

Z góry spojrzałem na piersi Clarke. Cholera zapomniałem, że wcześniej zdjęła stanik. Nie byly za duze ale miescily sie w dloni. Byly idealne. Zacisnąłem szczękę i odwróciłem wzrok. Cały czas jakaś niewidzialna siła ciągnęła mnie aby patrzeć na jej piersi, ale jako dżentelmen tego nie zrobiłem. A kusiło. 

Brunetka chwyciła za swój napój stojący na stoliku, przy tym pocierając swoim tyłkiem o moje kroczę. Japierdole. Ścisnąłem jej biodra, ale ona nie zraziła się i powtórzyła to odkładając napój. Chwyciłem ją za uda i za plecy a następnie odwróciłem ją bokiem do mnie. Zielonooka patrzyła na mnie zdziwiona. Ale olałem ją i zacząłem śledzić przebieg gry. Jeszcze chwilę czułem na sobie spojrzenie dziewczyny, natomiast ona również zaczęła śledzić grę.
Cały czas czułem zapach jej perfum. Nie mogłem normalnie myśleć. Położyłem dłoń na jej udzie i lekko go ścisnąłem. Dziewczyna przełknęła nerwowo ślinę, na co ja lekko uniosłem kąciki ust w prawie niewidocznym usmiechu.

Kurwa to za daleko zaszło. Nie powinienem tak myśleć ani robić.

Ale czy zabrałem rękę albo ruszyłem się o chociażby milimetr? Nie.

Kurwa ona źle na mnie działa.

Chyba muszę iść do lekarza sprawdzić czy wszystko ze mną okej.

Zazwyczaj przy dziewczynach nie czułem się tak jak przy niej. Te dziwki z mojej szkoły myślały tylko abym je wziął tu i teraz, ale ona? Ona taka nie była. Ona się ze mną droczyła i wyzywała. Lubię gdy jest taka. KURWA CO JA PIERDOLE?!

To wina alkoholu.

Muszę się napić.

~~~

Swans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz