Rozdział 28

1K 27 11
                                    

Kilka dni później...

Pare dni wcześniej była impreza urodzinowa Matta. Niektórzy z nas leczyli kaca dość długo, ale wszyscy już wróciliśmy do żywych.

Ostatecznie Ashley - dziewczyna, którą poznałam w klubie, zaczęła zbliżać się do Matta. Cieszyłam się, z tego powodu, bo blondynka wydawała się sympatyczną osobą, a Matt właśnie na takie zasługuje. Wiedziałam, że nie muszę czuć się zagrożona, że Matt zaniedba naszą przyjaźń, bo dla siebie byliśmy zawsze na pierwszym miejscu. Gdy byliśmy w pierwszej klasie obiecaliśmy sobie, że już zawsze będziemy się przyjaźnić. I nic nie wskazuje, aby to się zmieniło. Mało tego, to ja byłam jego doradcą związkowym jak i życiowym. Sama ledwo swoje życie ogarniałam, ale pomaganie innym szło mi zaskakująco dobrze.

Do grupy Króle:
Luke: Wszyscy o 17!!!

Dzisiaj stwierdziliśmy, że całą, już siódemką, spotkamy się na oglądanie filmu. Każdy miał być ubrany luźno, bo i tak nigdzie nie mieliśmy wychodzić.

Luke: Bez spóźniania!!!
Luke: Szczególnie tyczy się to @Madison Clarke!!!!

Przewróciłam oczami na tą uwagę Luke'a. Okej, przyznaje się zdarzyło mi się czasem spóźnić, ale bez przesady. To było tylko z dziesięć razy. No dobra, może więcej

Madison: Nie przesadzaj, Luke.

Spojrzałam jeszcze na godzinę i odłożyłam telefon. Była już szesnasta, więc stwierdziłam, że zacznę się zbierać, aby Luke nie robił mi znowu wykładu o tym jak trzeba sobie rozplanować czas, aby zdążyć na daną porę.

Ruszyłam w stronę mojego pokoju, aby wybrać jakiś strój na dzisiaj. Stanęłam na przeciwko dużej białej szafy i zaczęłam przeglądać ciuchy. Ostatecznie postawiłam na komplet dresów w ciemnym szarym kolorze. Pod spód założyłam biały top na ramiączkach, a pod nim białą bieliznę z Victorii Secret.

Gdy wzięłam przygotowane ciuchy i zmierzałam do łazienki, aby wsiąść prysznic usłyszałam charakterystyczny dźwięk przychodzącego powiadomienia. Złapałam telefon i odczytałam wiadomość.

Od: David
Bądź gotowa na 16:45. Przyjadę po ciebie.

Przewróciłam oczami, a następnie wystukałam szybkie „oki" i ruszyłam dalej.

Ostatnio zauważyłam u siebie, że bardzo często przewracam oczami. Taki nawyk, którego niewiadomo kiedy się nauczyłam, i nie mogę się go oduczyć. Niby wkurzające, ale mnie to nie przeszkadza.

Wzięłam szybki prysznic swoim ulubionym waniliowym żelem pod prysznic oraz umyłam włosy swoim, również waniliowym szamponem.

Wyszłam z pod prysznica i wysuszyłam swoje ciało ręcznikiem. Zawinęłam włosy w turban i ubrałam roboczą koszulkę, aby nie pomoczyć ciuchów docelowych cieknącą z włosów wodą.

Nałożyłam olejek termiczny na włosy i zaczęłam je suszyć. Po wysuszeniu moje włosy były miękkie i pachnące.

Ubrałam się w swój komplet wcześniej przygotowanych dresów i zaczęłam robić delikatny makijaż. Nie robiłam dzisiaj kreski, ani nic w tym stylu. Nałożyłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy takie jak: korektor, róż, bronzer, rozświetlacz, maskara, balsam do ust o smaku wiśniowym i dorysowałam parę piegów, bo moje naturalne lekko przykrył korektor.

Poczesałam włosy, i gdy byłam już gotowa godzina wybiła idealnie 16:40, więc zostało mi pięć minut czasu zanim, Williams przyjedzie. Spakowałam torebkę, do której włożyłam: telefon, ładowarkę, gumy do żucia i mój ulubiony balsam do ust o smaku wiśni.

Już miałam wychodzić gdy rozbrzmiał dźwięk dzwoniącego telefonu. Wyciągnęłam telefon z torebki i sprawdziłam nazwę kontaktu. Przewróciłam oczami widząc kto do mnie dzwonił. Kliknęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.

– Już jestem. – odezwał się David.

– Okej, już wychodzę. – powiedziałam szybko i się rozłączyłam.

Wzięłam leżącą na stole torebkę, ubrałam buty i wyszłam z mieszkania.

Wbiegłam do windy i nacisnęłam odpowiedni numer. Gdy drzwi od windy się otworzyły wybiegłam z niej a następnie z bloku. Zatrzymałam się i rozglądnęłam żeby znaleść Davida. W pewnym momencie moje oczy wyłapały motocykl a obok niego jego właściciel. Uśmiechnęłam się na ten widok. Podeszłam do niego z uśmiechem od ucha do ucha na twarzy. Gdy chłopak mnie zauważył na jego twarzy również zagościł uśmiech.

– Ubieraj. – podał mi kask.

– Nie chce mi się.

Chłopak westchnął głośno, a następnie podszedł do mnie i wziął ode mnie kask, który wcześniej i podał, i zaczął mi go zakładać.

– Za bardzo cię rozpieszczam. – mruknął pod nosem.

– W końcu jestem twoją księżniczką. – i w momencie, w którym wypowiedziałam te słowa dałam sobie mentalnie w policzek. Byłam pewna, że w tamtym momencie na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Chłopak zaśmiał się, a następnie powiedział:

– Masz rację.

I w tym momencie skończył zakładać mi kask. Byłam pewna, że moja twarz przypominała teraz dojrzałego pomidora.

– Wskakuj, księżniczko.

Oczywiście, że to uczyniłam. Byłam na tyle zażenowana swoimi wcześniejszymi słowami, że nie byłam wstanie się sprzeciwiać. Wsiadłam na maszynę i oplotłam swoimi dłońmi tors chłopaka. Znowu poczułam jego mięśnie oraz do moich nozdrzy dotarł zapach jego wody kolońskiej i gum do żucia.

Powoli ten zapach stawał się moim ulubionym zapachem.

Gdy chłopak zwiększył prędkość, a moje włosy rozwiewał wiatr, czułam się wolna. Im szybciej jechaliśmy tym czułam się lepiej. I chyba naprawdę zrozumiałam miłość chłopaka do motocyklu i do prędkości.

Podjechaliśmy pod dom Luke'a pare minut przed określonym czasem. Zeszłam z motocyklu z drobną pomocą chłopaka, a następnie brunet zdjął mi kask. Wraz z Davidem ruszyliśmy w kierunku drzwi wejściowych do domu Luke'a. Chłopak zadzwonił dzwonkiem, i nie musieliśmy długo czekać, bo blondyn prawie odrazu otworzył drzwi. To trochę wyglądało jakby siedział przy drzwiach i czekał na nas. Luke wyściskał nas na przywitanie, a następnie spojrzał na mnie kpiącym wzrokiem, i powiedział:

– Madison Clarke przyszła przed czasem? Szok. Muszę sobie ten dzień zapisać w kalendarzu.

Prychnęłam kręcąc przy tym z politowaniem głową.

– Więcej to się nie zdarzy, więc faktycznie jest co świętować. – powiedziałam siląc się na powagę, ale moje starania poszły się jebać gdy blondyn, i zadziwiająco, stojący obok mnie brunet zaśmiali się głośno.

– Dobra zajmijcie sobie miejsca, póki jest czas. – oznajmił Luke, który dopiero doszedł do siebie po napadzie śmiechu.

Wraz z Davidem zajęliśmy miejsca obok siebie. Naprawdę nie wiem, dlaczego i jak to się stało. 

~~~
Hejka!

Dajcie znać jak wam się podoba rozdział.

❤️

Swans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz