Rozdział 33

938 24 24
                                    

Huk wywarzonych drzwi.

Płacz babci.

Strzał.

Wolałam się nie odzywać, ale tak czy siak, cichy pisk wydobył się z moich ust.

A w mojej głowie było tylko jedno pytanie.

Gdzie jest Liam?

Szybko się rozłączyłam i zadzwoniłam do Liama.

Czekałam 4 sygnały ale za piątym odebrał.

– Liam?

– Czego chcesz. – wychrypiał zirytowany. – Miałem cudowny sen o Valerie.

Ja pierdolę.

A weź spierdalaj.

– Ale to ty dzwonisz.

Fakt.

– Gdzie jesteś?

– U Mateo Wilsona, brata Valerie.

– I ty miałeś „fajny sen" o jego siostrze gdy jesteś u niego?

– Jak najbardziej. Szkoda, że jej nie ma bo... a dobra nie ważne.

Madiosn spokojnie, to jest twoj brat, kochasz go i wcale nie chcesz go zamordować.

Po co dzwonisz?

Czy chce go załamywać? Absolutnie nie.
Czy to zrobie? Chyba tak.

– Chciałam po prostu wiedzieć czy jesteś bezpieczny.

Jednak nie powiedziałam.

Dlaczego?

Masz jeszcze jedną szanse, powiedź mu.

Miałam po prostu złe przeczucie.

Brawo, zmarnowałaś kolejną szanse, Madison.

Dobra, Madison idź się może napij, bo jesteś jakaś dziwna.

Szesnastolatek(prawie) mówi mi żebym się najebała. Nieźle.
Ale młody ma racje. Zdecydowanie potrzebuje się najebać.

– Tak, chyba potrzebuje się najebać. – podrapałam się po karku. – Jak coś to dzwoń.

– Nie będę dzwonić, nara!

I się rozłączył.

Nogi się pode mną ugięły. Zjechałam bo ścianie, obok której stałam. Podwinęłam nogi pod brodę, i schowałam głowę pomiędzy nimi zasłaniając się rękoma.  Dopiero teraz zaczynało to do mnie docierać.

Moja babcia nie żyje.

Ból w sercu był tak wielki, że chciałam wyszarpać je z mojej piersi i wyjebać jak najdalej się dało.

Chciałam płakać, ale nie uroniłam ani jednej łzy. Nie wiem czy to dlatego, że chciałam udawać przed innymi, że nic się nie stało, czy przez to, że jakimś nie wyjaśnionym przeze mnie zjawiskiem nie umiałam już płakać w miejscach publicznych. Ostatnim razem kiedy płakałam w miejscu publicznym to... zerwanie z Noah. Nienawidzę tamtego dnia i zrobiłabym wszystko aby Noah nigdy nie pojawił się w moim życiu.

– Madison! – usłyszałam krzyk.

Uniosłam głowę, a mój wzrok padł na Matta, który wymachiwał do mnie ręką w geście bym już przyszła.

Swans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz