Rozdział 14

1K 28 2
                                    


Przebudziłam się, bo poczułam jak światło słoneczne stało się intensywniejsze, i porządnie świeciło po oczach.
   Zaczęłam powili mrugać aby przyzwyczaić się do jasności, która panowała w pomieszczeniu.
  
   Gdy wzrok przyzwyczaił się do jasności zauważyłam, że nie jestem u siebie w mieszkaniu.

  Gdzie ja do cholery byłam?!

Spróbowałam wstać, ale nie umożliwiała mi tego silne ramie, które oplatało moje drobne ciało.

   Uniosłam wzrok na właściciela tej ręki i się przeraziłam. Nie mogłam z nim spać!

  Obok mnie spał David pieprzony Williams.

Jebaniutki.

   Jak my się tu znaleźliśmy?!

    Odwróciłam wzrok na swoje nogi i ponownie tego dnia się przeraziłam.

    Co do jasnej cholery!

    Matt jak gdyby nigdy nic trzymał swoją głowę na moich nogach, i spał słodziutko.

    Dobrali się, idioci.

   Jakim cudem znaleźliśmy się tutaj we trójkę?

   Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.
Była 10:30.

    Zajebcie mnie.

Poczułam ruch po mojej lewej stronie, tam gdzie spał David.

Szybko zamknęłam oczy udając, że śpię.

Usłyszałam westchnięcie połączone z niskim warknięciem.

Cholera.

Coś w moim żołądku zaczęło latać.

Chyba po prostu jestem głodna.

Albo i nie?

Chłopak chwycił mnie jeszcze mocniej i przytknął nos do moich włosów. Wącha je? To było dziwne. Bardzo dziwne...

Udawałam, że śpię. Starałam się uspokoić oddech ale chyba na marne bo brunet przemówił:

– Wiem, że nie śpisz, Mad. – mruknął zachrypniętym głosem.

Przeszły mnie dreszcze, i całe moje ciało pokryło się gęsią skórką.

– Śpię. – mruknęłam.

Dźgnął mnie palcem w brzuch przez co się wkurwiłam i odwróciłam się do bruneta.

Spojrzałam na niego i próbowałam zabić go wzrokiem.

Niestety na marne.

Dalej tam był.

Przewróciłam oczami i wydałam z siebie pełne irytacji westchnięcie.

– Wstawaj. – powiedział David.

– Nie mogę.

– Bo?

Nic nie odpowiedziałam. Wykonałam tylko znaczący ruch oczami, aby brunet spojrzał na Matta, który dalej słodko spał na moich nogach.

Chłopak westchnął a następnie kopnął Matta tak, że ten usunął się z moich nóg.

– Teraz już możesz. – puścił mi oczko.

– Czemu go kopnąłeś, idioto.

– Może i jestem idiotą, ale za to przystojnym idiotą.

– Spokojnie Williams, za marzenia nie karzą. – powiedziałam takim głosem jakbym do dziecka mówiła, i wygrzebałam się spod kołdry, zostawiając w niej zwiniętego w kłębek Matta.

Chłopak ruszył przed siebie oczywiście nie zapominając o tym aby szturchnąć mnie tak, że o mało się nie wywróciłam.

– Jeb się, David.

– Z tobą zawszę księżniczko.

– Nie księżniczkuj mi tu.

– Oczywiście, księżniczko.

Nie odpowiedziałam już. Wydałam z siebie sfrustrowany  krzyk i ruszyłam za chłopakiem, który zdążył już dojść do kuchni przy akompaniamencie jego rechotu.

– Co będziesz jadła? – zapytał grzecznie David.

– Nie jestem głodna.

– Bardzo dobrze, zapytałem tylko z grzeczności. – odpowiedział.

Zaśmiałam się nerwowo, i wskoczyłam na blat aby towarzyszyć mu przy robieniu jego jedzenia.

– Nie za wygodnie pani?

– Mogłoby być lepiej.

Brunet przewrócił oczami ale jeden z kącików jego ust powędrował do góry.

Gdy jedzenie było gotowe nie wiadomo skąd, zjawił się Matt.

– Ooo! Jedzonko mi zrobiliście? Jak słodko! – Wyrwał talerz Davidowi i ruszył do pokoju zostawiając nas w szoku.

– Czy on właśnie... – nie do kończył bo mu przerwałam.

– Tak. To jest typowy Matt.

~~~

Hejka!

Przepraszam, że rozdział jest później, ale miałam bardzo intensywny dzień.

❤️

Swans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz