Rozdział 26

1K 29 15
                                    

Nie pamiętam kiedy taniec z Emily zmienił się na taniec z Mattem, a jeszcze później z Dannym i Lukiem.

Byłam spragniona więc stwierdziłam, że pójdę do baru po kolejkę szotów.

Gdy chciałam zacząć pić, jacyś o wiele starsi faceci zaczęli odliczać.

Uśmiechnęłam się do nich na co głośniej zaczęli wypowiadać kolejne cyfry.

3...

2...

I gdy rozbrzmiała ostatnia liczba zaczęłam przechylać kieliszek po kieliszku.

Przy głośnym dopingu obcych mężczyzn przechylałam kolejne kieliszki.

Przełyk palił mnie niemiłosiernie, a obraz przed oczami zaczął mi się delikatnie rozmazywać, ale nie skrzywiłam się, co zdecydowanie sprawiło, że mężczyźni zaczęli jeszcze bardziej energicznie dopingować.

Gdy wyzerowałam wszystkie szoty odwróciłam się do mich i uśmiechnęłam się z wyższością.

Ruszyłam w stronę parkietu lekko kręcąc tyłkiem przez co usłyszałam za sobą gwizdy.

Przewróciłam oczami na to idiotyczne zachowanie.

Alkohol mi nie sprzyja. Zdecydowanie.

Prawda była taka, że przez moje zaburzenia odżywiania moja sylwetka wyglądała idealnie. Cóż, przynajmniej dla innych. Dla mnie było za mało, ale obiecałam Mattowi, że postaram się tego nie zrobię. Nie chce go zawieść.

Ludzie mówili mi, że jestem chuda mam idealną talie, ręce, nogi, buzię i mam więcej ciała tam gdzie powinno być.

Dla mnie było za mało.

Chciałam więcej.

Chciałam być chudsza.

Chciałam być idealna jak inne dziewczyny.

Może jeśli będę ładna ktoś mnie pokocha.

Gdy dotarłam na parkiet usłyszałam swoją jedną z ulubionych piosenek od Chase Atlantic - Swim.

Hej! Śliczna sukienka! – krzyknęła do mnie jakaś dziewczyna. – Masz w niej cudowną figurę!

Przełknęłam nerwowo ślinę, ale nie mogłam jej winić, przecież mnie nie znała, nie mogła wiedzieć o zaburzeniach odżywiania.

Przeskanowałam dziewczynę wzrokiem analizując dokładnie jej wygląd. Dziewczyna miała śliczne blond włosy oraz brązowe oczy. Figurę miała cudowną. Idealne cięcie w tali i idealnych rozmiarów najbardziej wyróżniających się części ciała u kobiet.

– Hej, ty też jesteś śliczna! – krzyknęłam aby mnie usłyszała, ponieważ muzyka była naprawdę głośna.

Akurat zaczął się fajny moment w piosence, dlatego wykrzyczałyśmy z blondwłosa nieznajomą.

– Pop a couple pills in the daytime
Heard you got a friend, what's her head like?
Probably should've fucked on the first night
Now I gotta wait for the green light
I don't wanna wait for no green light
Narcolepsy got me feeling stage fright
Luckily I float at insane heights
Luckily, luckily, luckily, yeah – zawył cały klub.

Po zakończonej piosence stwierdziłyśmy, że udamy się do baru aby się czegoś napić.

Miło mi się z nią rozmawiało i wydaje mi się, że nadajemy na tych samych falach, bo rozumiemy się bez słów.

Dotarłyśmy do baru i zawołałyśmy jednego z barmanów.

Podszedł do nas na oko o pare lat starszy chłopak. Brunet, szare oczy i miły uśmiech. Był przystojny.

Spojrzałyśmy na siebie w porozumiewawczy sposób, i obie wiedziałyśmy o co chodzi tej drugiej.

Bo cholera ten barman serio był przystojny.

Gdy podał nam zamówione wcześniej drinki, posłał nam spojrzenia o pare sekund zadługie niż powinno być, ale obie również wpatrywałyśmy się w niego jak w obrazek, więc tym bardziej się ucieszyłyśmy gdy puścił nam zawadiacko oczko.

– Jak masz, w ogóle na imię? – spytała się mnie brązowooka.

– Madison. – uśmiechnęłam się ponownie. – Madison Clarke.

– Ashley Warner. – również się uśmiechnęła. – Dasz mi swojego instagrama? Jesteś naprawdę miła, więc chętnie utrzymam kontakt.

Jakieś przyjemne ciepło rozlało się po moim ciele. Czy ja serio byłam fajna?

Przecież ludzie się mnie boją przez moje dziwne zachowania.

Przecież jestem życiową porażką, która nie umie nawet zając się sobą bez robienia problemów.

– Jasne, jasne już daje. – wyciągnęłam telefon i pokazałam dziewczynie moje konto aby mogła mnie dodać. Szybko mnie zaobserwowała, na co ja, oczywiście, szybko oddała obserwacje.

Poszłyśmy na parkiet i przetańczyłyśmy wspólnie parę piosenek, krzycząc i śmiejąc się.

Nagle Ashley stanęła prosto dalej z uśmiechem na ustach, po czym spojrzała na mnie i powiedziała:

– Idzie tu pewien brunet. – posłała mi dwuznaczny uśmiech.

Przewróciłam oczami, ale odwróciłam się w stronę  chłopaka, którym okazał się David.

– Czego chcesz, David?

– Aktualnie? – uśmiechnął się. – Ciebie.

Przewróciłam oczami na ten jego dziecinny, choć uroczy, tekst.

Poczułam szturchnięcie, co oznaczało, że blondynka domaga się przedstawienia.

– To jest Ashley. – machnęłam ręką na dziewczynę.

Chłopak pokiwał ze zrozumieniem głową i również się przedstawił.

– Ashley, tam jest nasz kolega i jest wolny, więc możesz podbić. Ja porywam, Mad do tańca. – powiedział wesołym tonem David.

Brązowo oka pokiwała głową i ruszyła w wyznaczonym przez chłopaka kierunku.

Odwróciłam się w stronę Davida, który już na mnie patrzył.

– Nie udawaj, że umiesz tańczyć, Williams. – powiedziałam z kpiącym uśmiechem.

– Chcesz się przekonać? – uniósł wyzywająco brew.

– Śmiało.

I się zaczęło.

~~~
Hejka!

Rozdziały nie będą się pojawiać codziennie, bo aktualnie nie mam weny, a nie chce aby były nudne.

Ps. Następny rozdział będzie z perspektywy Davida.

❤️

Swans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz