Rozdział 38

940 26 15
                                    

MADISON POV:

Tydzień później...

W poprzednim tygodniu działo się niesamowicie dużo. Mieliśmy mnóstwo rzeczy do ustalenia w związku z Liamem, który miał przejść pod moją opiekę, gdy skończę 18 lat. W ostateczności po wielu komplikacjach wraz z Mattem wróciliśmy do Culver City. Liam musiał wrócić ze służbami, ponieważ nie było opcji aby przyleciał z nami. Było mi go szkoda, bo on ma jedynie 16 lat a musi wracać do miasta, z obcymi osobami po tym jak zabito mu najbliższą osobę.

Dzisiaj jest dzień, którego bardzo chciałam uniknąć.

Dzień przeprowadzki.

Od momentu, w którym rozmawiałam z tą kobietą wiedziałam, że będzie to nieuniknione, ponieważ w moim starym mieszkaniu nie było warunków na jeszcze jednego domownika. Dlatego właśnie teraz jadę wraz z Mattem pod mój nowy dom.

Jestem niesamowicie przerażona, ponieważ nigdy nie widziałam go na żywo. Kiedyś babcia mi o nim opowiadała ale raczej tylko wspominała czasem o sytuacjach które się w nim działy.

Wiem, że w tym miejscu moi rodzice za dzieciaka znaleźli starą ruinę i zawsze tam przesiadywali godzinami rozmawiając o wszystkim i o niczym. To było ich bezpieczne miejsce, w którym gdy dorośli postanowili wybudować swoją bezpieczną przestrzeń zwaną domem wraz z osobą którą kochają nad życie.

– Jak się czujesz?

Z zamyśleń wyrwał mnie cichy głos Matta.

Byłam zmęczona i przytłoczona całą tą sytuacją, ale nie byłabym sobą gdybym nie odpowiedziała.

– A co, książkę piszesz?

Matt parsknął krótko śmiechem i przewrócił oczami.

– Zaraz będziemy na miejscu. – poinformował na co ja jedynie pokiwałam głową w geście, że rozumiem.

I znowu odpłynęłam zatracając się we własnych myślach.

Często zastanawiałam się nad prawdziwą definicją miłości.

No bo, czym właściwie ona jest?

Zazwyczaj dla dzieci definicją miłości są ich rodzice i ich wzajemna miłość do siebie. Natomiast czasem gdy w domu nie ma wzorców miłości i codziennie wysłuchujesz kłótni zaczynasz powątpiewać, że miłość w ogóle istnieje. Ja miałam taką sytuacje, że nie poznałam miłości rodziców. Jedyne co pamiętam to urywki ze swojego dzieciństwa, ponieważ trauma, która osiadła się na mnie po tym jak moi rodzice i siostra umarli skutecznie zamazała cały ten czas (tak właściwie to nie umarli gdy myślałam, że umarli ale załóżmy, że tak było). Dlatego zawsze próbuje się postawić na miejscu innych. Dla niektórych miłością są rodzice lub dziadkowie, którzy po tylu latach wciąż patrzą na siebie jak na najlepszy i najcudowniejszy cud świata. Natomiast inni twierdzą, że miłość to tylko głupie uczucie przywiązania, który w dzisiejszych czasach jest niestety często nieodwzajemnione. Dzisiejsza miłość nie zawsze jest prawdziwa, często jest ona wymuszona oraz uzależniająca. Mnóstwo osób nie dostaje wystarczająco uwagi od ważnych dla nich osób, więc przywiązują się do każdej osoby która poświeci im chociaż odrobine tej uwagi. Jest ona również uzależniająca, bo miłość jest jak narkotyk. Gdy raz jej spróbujesz i ją poczujesz nigdy nie będziesz miał dość. A najbardziej w tym wszystkim boli odrzucenie i wykorzystanie. Bo niestety nie zawsze życie wygląda jak w filmach. Nie zawsze kochankowie szczerze rozmawiają bez kłótni i krzyków. Nie wytłumaczą sobie w czym jest problem, nie dogadają się. Zazwyczaj kończy się to płaczem, wyzwiskami i niesamowitym bólem. Ale gdy myślisz o cudownych oczach tej osoby, o jej uśmiechu i wszystkich chwilach, w których czułeś się jakbyś wygrał życie i byłeś najszczęśliwszy na świecie zaczynasz się uspokajać. Zaczynasz myśleć czy było warto. A w tedy odpowiedź przychodzi sama gdy na twoje wargi wpływa lekki uśmiech miłych wspomnień z tą osobą. Każda sekunda w twoim życiu i każda decyzja sprawiła, że jesteś tu gdzie jesteś. I nic tego nie zmieni.

Swans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz