Rozdział 18

991 26 1
                                    

Tańczyłam właśnie z Noah gdy spojrzałam na zegarek.

Była 23:00

Godzina do północy.

– Muszę iść poszukać moich przyjaciół. – krzyknęłam do chłopaka aby ten mnie usłyszał.

– Pójdę z tobą. – odpowiedział i chwycił mnie za rękę. W porównaniu z moją dłonią jego była naprawdę duża. Stwierdziłam, że to będzie dziwnie wyglądać jak będziemy mieli splecione dłonie bo on był o wiele wyższy. Złapałam w dłoń jego 2 palce na co chłopak uśmiechnął się uroczo. Pomimo tego, że poznałam go parę godzin temu czułam się przy nim bezpieczna.

Przeciskaliśmy się pomiędzy tańczącymi, spoconymi ciałami w stronę kuchni, bo właśnie tam dojrzałam Matta z jakąś brunetką.

– Hejka Matt! – wrzasnęłam aby odkleił się od brunetki.

Podziałało.

Brunet uśmiechnął się do mnie, natomiast ten uśmiech zniknął gdy ujrzał blondyna, który wciąż stał za mną, i trzymał mnie za rękę. Cóż właściwie to ja trzymałam go. Przeskanował uważnie jego ubiór oraz ciało a następnie na nasze dłonie. Uniósł zaskoczony brew, i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

– To jest Noah. – przedstawiłam Mattowi stojącego za mną blondyna.

Brunet lekko nie przychylnie spojrzał na niego jeszcze raz.

– A to jest Matt. – powiedziałam do Noah, który również obserwował bruneta dziwnym wzrokiem. W sekundę wyraz jego twarzy zmienił się, i tym razem wyrażał zadowolenie. Następnie puścił moją rękę i przyciągnął mnie chwytając w talii.
W brzuchu pojawiły się motylki, a policzki zrobiły się gorące.

Spojrzałam na Matta z uśmiechem podekscytowania, na co brunet przewrócił oczami.

Czemu on tak zareagował?

Zawsze ekscytował się razem ze mną. A teraz?
Co się stało?
 
– Dobra czas znaleść resztę, bo zaraz północ. – rzekłam. – Jak coś to zostań tu. – zwróciłam się do Matta. – Lepiej zacząć teraz się zbierać, bo potem będzie zamieszanie. – wyjaśniłam na co chłopak pokiwał głową. – Okej to my idziemy ich dalej szukać!

Chwyciłam jeszcze szota i ruszyłam szukać przyjaciół.  Blondyn wraz ze mną. Wciąż oplatał mnie w talii, co było cudownym uczuciem. Jak to robił czułam się bezpieczna. Jakby żadne zło świata nie miało mnie dosięgnąć. I on doskonale to wiedział. Dlatego to robił.

                                      ***

Za 5 minut była północ. 

Znalezienie wszystkich zajęło nam 20 minut ,bo wszyscy byli mniej więcej niedaleko siebie.

Znajdowaliśmy się przed domem, aby wszyscy w 9 przywitać nowy rok.

Tak.

Byliśmy tam: ja, Noah, Matt, ta brunetka co do Matta się klei, Danny, Luke, Emily, David i ta blondynka, z która się wcześniej obściskiwał.

Tak, ta szmata również.

Noah obejmował mnie w talii przez co na mojej twarzy widniał uśmiech.

Nawet nie pomyślałam o tym aby założyć swoją maskę zimnej suki.

Gdy na zegarach wybiła godzina 00:00 rozbrzmiały huki.

Huk otwieranego szampana.

Huk fajerwerk.

Huk rozbijanego szkła.

I głośne krzyki.

Ledwo wiedziałam co się dzieje.

Wyrwałam szampana i upiłam dużo napoju.

Gdy się od niego oderwałam, w głowię lekko mi się zakręciło, więc gdyby nie silne ramiona blondyna, które ciągle mnie trzymały, zapewne bym upadła.

Spojrzałam na niego, i natrafiłam na wzrok przenikliwych niebieskich tęczówek.

On już na mnie patrzył.

Uśmiechnął się do mnie w ten swój uroczy sposób, a następnie złożył długi pocałunek na moim czole.

– Szczęśliwego nowego roku, Madison Clarke. – wyszeptał do mojego ucha blondyn.

– Szczęśliwego nowego roku, Noah Sinclair. 

Chwilę patrzyliśmy sobie głęboko w oczy opierając się czoło o czoło.

Nagle rozbrzmiał dźwięk mojego dzwoniącego telefonu.

Wiedziałam kto dzwonił bo kto inny.

Dzwonił mój brat.

Przeprosiłam blondyna i odebrałam połączenie.

– Szczęśliwego nowego roku, mała! – krzyknął Liam.

– Szczęśliwego nowego roku, młody! – również krzyknęłam aby chłopak mnie usłyszał.

Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, ale głowa niemiłosiernie mnie bolała, więc pożegnałam się i ruszyłam w stronę domu.

Tam wpadłam na Matta, który zaprowadził mnie do jednego z wolnych pokoi, i położył mnie spać. Byłam mu wdzięczna.

Nie wypiłam za dużo, ale przez brak jedzenia wystarczyło mało alkoholu abym się upiła.

                                     ***
Następnego dnia obudziłam się z okropnym bólem głowy.

– Kac morderca, nie ma serca. – wymamrotałam dalej sennym głosem.

Wzięłam tabletkę na ból głowy i poszłam dalej spać.

~~~
Hejka!

Przepraszam, że tak późno ale nie miałam czasu za bardzo.

❤️

Swans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz