Rozdział 16

1K 27 4
                                    


Spojrzałam na David, który stał obok... motoru.

– David, co to jest? – zapytałam niedowierzając.

– Fajny co nie?

– Skąd ty go masz?

– Matko, Mad. – westchnął. – To był prezent od rodziców na 17 urodziny. Plusy posiadania bogatych starych.

Dalej patrzyłam sceptycznie, bo nie ukrywam, bałam się takich maszyn.

Chłopak otworzył skrytkę pod siedzeniem, i wyciągnął z niej dodatkowy kask.

– Podejdź tu.

Podeszłam powolnym krokiem. Brunet przewrócił oczami, ale nie odezwał się. Szybko nałożył mi kask na głowę i zapiął.

Chłopak wwiercał we mnie swoje brazowozielone tęczówki. Lekko się skuliłam pod naciskiem jego spojrzenia.

Chłopak widząc to odchrząknął i powiedział:

– Wskakuj, księżniczko.

Bez słowa ruszyłam na maszynę.

Gdy obydwoje usiedliśmy na motorze, chłopak jeszcze raz coś powiedział.

– Wiesz, że musisz mnie przytulić?

– Po co? – zmarszczyłam brwi.

– No musisz się czegoś trzymać. 

Prychnęłam.

– Nie zrobię tego.

– Założymy się? – odpowiedział bardzo pewnym siebie głosem.

– Tak. – odpowiedziałam identycznym głosem.

Chłopak ruszył, po czym gwałtownie się zatrzymał.

  I w ten o to sposób wpadłam na chłopaka, tuląc się do niego.

– A nie mówiłem? – kpina był bardzo wyczuwalna w jego głosie. – Trzymaj się, księżniczko.

I ruszyliśmy.

Czułam pod palcami bardzo wyraźnie jego umięśnioną klatkę piersiową.

Do moich nozdrzy natomiast dotarł zapach jego wody kolońskiej i gum do żucia.

Jeździliśmy w środku nocy po pustych ulicach.
Ja i on. David pieprzony Williams. Kto by pomyślał.

W pewnym momencie brunet skręcił w prawo, a moim oczom ukazał się... Nie to nie może być prawda.

Po zaparkowaniu maszyny zeskoczyliśmy z niej.

W sekundę moje oczy zrobiły się zaszklone. Spojrzałam na chłopaka, który już wwiercał we mnie spojrzenie swoich czarnych jak noc tęczówek.

– David... – głos mi się załamał.

– Cichutko, księżniczko – przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.

Chwilę trwaliśmy w taki uścisku, ale David przemówił.

– Dzisiaj jest śliczne niebo, co nie?

– Idealne. – rzekłam przytłumionym głosem.

– Idealne niebo i idealne miejsce.

Spojrzałam jeszcze raz na pagórek, o którym opowiadałam brunetowi w trakcie wigilii.

– Skąd ty wiedziałeś gdzie on się znajduje? Nie mówiłam ci tego.

– Podziękuj blondynie. – puścił mi oczko. – Chodź, dzisiaj chcę abyś zrobiła to co kochasz w miejscu, w którym to się zaczęło.

Swans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz