Zaopatrzeni w potrawy z restauracji i wino, taksówką dotarliśmy do mojego domu śmiejąc się przekroczyliśmy próg. Mojego brata znów nie było, postanowiłam, że wreszcie z nim porozmawiam i wyduszę z niego to co go męczy, z Bonnie też porozmawiam, bo czuje, że przez własne problemy ją zaniedbałam, a przecież jest moją przyjaciółką tak samo jak Caroline
- To gdzie się rozkładamy z tym wszystkim? - zapytał Damon
- Może w salonie? - zaproponowałam zdejmując buty i odstawiając je na szafkę na obuwie
- Może być - odparł i sam zrobił z butami to samo co ja
- No to prowadź do tego salonu, bo niestety nie pamiętam rozkładu twojego domu
- Nie szkodzi, poznasz od nowa - posłałam mu pokrzepiający uśmiech
Po 10 minutach siedzieli na salonowej kanapie, przy świecach zapachowych i klimatycznej cichej muzyce lecącej z głośników. Na stoliku rozstawione były potrawy wraz z winem i kieliszkami
- Zjedzmy najpierw by nam nie wystygło, a potem mi wszystko opowiesz
- A co z winem? - mrugnął okiem
- Jest w misie z lodem, więc nic mu się nie stanie
- A tobie się coś stanie jak troche poczekasz?
- Teoretycznie nic, ale praktycznie ciekawość mnie zeżre
- Dobrze, opowiem ci i miejmy to już za sobą, nie chce wieczoru i nocy marnować na coś co już praktycznie nie ma znaczenia
- Dziękuję - uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę
Zjedliśmy rozmawiając o Nadii, Stefanie, Caroline i o maleńkim Dzidziusiu który już w krótce ma przyjść na świat
Po zjedzeniu wszystkich pyszności chłopak pomógł mi wynieść brudne naczynia do kuchni i upchnąć je wszystkie do zmywarki
- Gotowe, teraz możemy poleżeć - oznajmił brunet
- O nie mój drogi, coś mi obiecałeś
- No nie, myślałem, że zapomniałaś
- Chyba żartujesz, ja nie mam problemów z pamięcią
- A, szkoda.. - jęknął - Miałem nadzieje, że mnie to ominie
- Nic z tego marudo, wracamy do salonu i opowiadasz wszystko jak na spowiedzi
- No to chyba mamy problem, piękna
- Jaki?
- Nie pamiętam jak się spowiada - zaśmiał się głośno
- Myślę, że ty nigdy nie byłeś u spowiedzi
- No widzisz, nie potrafię się spowiadać - oznajmił triumfalnie
- Zawsze musi być ten pierwszy raz - odparłam stanowczo i pociągnęłam go do salonu
- Jesteś irytująca - westchnął opadając na kanapę
- Tak wiem, już to kiedyś mówiłeś - odparłam nie zrażona jego nie chęcią. Zajęłam miejsce obok niego i spojrzałam na niego oczami słodkiego szczeniaczka
- Nie odpuścisz, prawda? - westchnął
- Nie
- Dobra, miejmy to za sobą
Kilka godzin wcześniej:
Ten gościu stoi przy barierce dla świadków i zeznaje na moją nie korzyść, jeszcze chwila, a przez jego zeznania nie uzyskam praw do córki, z każdym słowem pogrąża mnie coraz bardziej, czuje jak krew mi się gotuje w żyłach, jeszcze chwila, a coś mu zrobię. Stefan chyba wyczuwa co się zemną dzieje, bo ściska uspokajająco moją dłoń, na chwile to pomaga, ale, gdy słyszę jego kolejne słowa trafia mnie szlak
- Pan Damon przyczynił się do wypadku samochodowego mojego brata Klausa
- W jaki sposób?
- Wysłał mojego brata po narkotyki, auto było niesprawne i on dobrze o tym wiedział
- Czy to prawda? - zwróciła się w moją stronę
- Nie pamiętam, wysoki sądzie - odpowiadam wstając
- Niech wysoki sąd go nie słucha, on wcale nie stracił pamięci, to tylko taka jego taktyka by się wymigać od odpowiedzialności, a mój brat nadal przebywa przez niego w szpitalu, ledwo przeżył
- To nie prawda! - krzyczę, bo nie wytrzymuje jego oszczerstw
- Proszę o spokój - odzywa się stanowczo sędzina - Niech pan nie przerywa świadkowi w zeznaniach, inaczej pana ukaże grzywną albo pana wyproszę z sali, a pan niech kontynuuje. Czemu pana brat pracował dla pana Damona skoro twierdzi pan, że pan Damon jest zły?
- My tam wszyscy pracowaliśmy
- Wszyscy? To znaczy kto?
- No ja, moi dwaj bracia i jeszcze jeden kolega. My nie chcieliśmy, ale on nas zmuszał i zastraszał, baliśmy się, on posiada broń i ma różne kontakty w gangach, chyba nie oddacie dziecka komuś takiemu?
- To już nie pana sprawa. Zastanawiam się tylko, dlaczego pan kłamie, jaki ma pan w tym cel? - zapytała szorstko
- Ja nie kłamie, jestem szczerym obywatelem - oburzył się
- W takim razie pozwoli pan, że coś przeczytam. Wzięła kartkę do rąk i zaczęła wyraźnie i głośno czytać, tak by wszyscy dobrze zrozumieli treść
"Wysoki sądzie, przez to, że po wypadku nadal jeszcze przebywam w szpitalu nie mogę pojawić się osobiście w sądzie, swoje zeznania postanowiłem złożyć listownie w obecności policji. To nie Damon Salvatore jest szefem całego imperium narkotycznego, a ja i moja zmarła dziewczyna Katherine Pierce. Damon był jedynie naszym kozłem ofiarnym, był przekonany o tym, że to on rozdaje karty, a tak naprawdę był naszym pionkiem, mieliśmy go wykorzystać i wsadzić za kratki, ale wtedy okazało się, że jest z nim w ciąży i zmieniła strategie, odeszła od niego i wyjechała nie mówiąc mu o dziecku, firmę zostawiła mnie i moim bracią, lecz to Damon miał nią kierować by w razie czego to on poniósł kare, a my mieliśmy być jego ofiarami. Auto nie było popsute, sam przez swoją nie uwagę doprowadziłem do wypadku, myślę, że Damon powinien dostać mniejszą kare i opiekę nad dzieckiem, taka była ostatnia wola matki dziewczynki. Do listu załączam jej testament który spisała na wypadek swojej śmierci, była poważnie chora i obawiała się śmierci, dlatego zabrała dziecko i przywiozła do miasteczka, nie przewidziała jedynie, że zginie za nim przekaże dziecko ojcu. Wszystko co zeznałem jest prawdą zeznaną pod wykrywaczem kłamstw. Niżej podpisany Klaus Mikaelson"
- Czy chce pan coś dodać panie Elijah?
- Ja...
- Widzę, że nie. W takim razie zostanie pan ukarany za składanie fałszywych zeznań i odprowadzony do celi, tam już jest pana brat Cole, gdy pan Klaus opuści szpital dołączy do was, a i żeby nie było pan Tyler też znajduje się w celi, a teraz ja udaje się na naradę w sprawie pana Damona
- Bracie, wszystko się udało - cieszył się Stefan po tym jak opuściliśmy budynek sądu
- Tak, uzyskałem prawa nad Nadią, a moją karą są prace społeczne, teraz tylko musze przeprosić i odzyskać Elene, czy wszystko gotowe?
- Tak, restauracja gotowa i prezent też, masz go przy fortepianie na sali. Posiłki przygotowane, wystarczy zadzwonić i potwierdzić by otworzyli drzwi do sali i do tylnego wejścia
- Dobra to spadam, a ty jedz po Elene, a i wiesz co masz jej powiedzieć
- Tak, nie martw się
- A Caroline? Nie chce by się wystraszyła
- Spokojnie, ona o wszystkim wie i uprzedzę twoje kolejne pytanie, Nadia jest u Bonnie, potem ją odbierzemy. Powodzenia bracie, niech wszystko pójdzie po twojej myśli
- Dzięki brat, jesteś najlepszy
- No wiadomo - zaśmialiśmy się obaj, po czym każdy z nas udał się w swoją stronę, nie rozmawialiśmy o przebiegu sprawy, bo teraz nie był na to czas, teraz liczyła się Elena
CZYTASZ
Hatred Or Love?
FanfictionCo się stanie gdy przeciwne bieguny dobro i zło się spotkają? Czy ma to prawo istnieć? Czy skończy się to miłością? Czy nienawiścią? Zapraszam do czytania by się przekonać.