74 (epilog)

41 2 1
                                    

Zdenerwowani do granic możliwości siedzimy w gabinecie lekarskim i czekamy aż pani doktor odczyta moje wyniki badań. Bardzo się boje tego co zaraz usłyszę, a co jeśli jestem bardzo chora? Co jesli pozostało mi nie wiele czasu? Jak mam zostawić moją rodzinę, przyjaciół, jak mam wytłumaczyć Nadii, że umieram, przecież obiecałam jej, że mnie nie straci, że będę przy niej zawsze, a teraz co, mam wyjść na kłamczuchę?

- Pani Eleno - kobieta o czarnych włosach odezwała się do mnie wreszcie odrywając wzrok od moich wyników 

- Tak, słucham, czy jest bardzo źle, niech mi pani powie. Ja mam rodzinę, dwie córki w domu, one są jeszcze takie małe, chce wiedzieć jak długo jeszcze będę mogła z nimi być - zapytałam drżącym głosem i w tej samej chwili poczułam uścisk dłoni. To Damon dawał mi swoje wsparcie, odwzajemniłam gest, bo wiedziałam, że i on denerwuje się i boi równie mocno co ja 

- Moim zdaniem, to będzie pani z rodziną tak długo jak pani zechce, musi się pani tylko ograniczać. Pomoc bliskich będzie pani potrzebna, teraz może jeszcze nie tak bardzo, ale za 9 miesięcy i później jak najbardziej - uśmiechnęła się znacząco 

- Czyli moja żona naprawdę jest w ciąży? - zapytał niepewnie Damon 

- Tak proszę pana, zostanie pan ojcem, a pani matką, gratuluje 

- Kochanie, to kolejny cud, naprawdę zostaniemy rodzicami, tak bardzo się cieszę, dziękuję ci za to, tak bardzo cię kocham. Co ja gadam, Was kocham! - krzyczał i płakał z radości, a ja byłam jak w stanie hipnozy 

- Pani się nie cieszy? - usłyszałam zdziwiony głos lekarki 

- Ja po prostu nie potrafię w to uwierzyć 

- Wyniki nie kłamią 

- No niby tak, ale mówili mi, że ja nie moge mieć dzieci 

- No, ale przecież ma pani córki 

- Ja nie jestem ich biologiczną matką 

- Rozumiem, a kto powiedział pani, że nie może mieć pani dzieci?

- Lekarze 

- Kiedy?

- Kilka lat temu 

- Po czym to stwierdzili?

- Po moim poronieniu 

- Czyli była pani w ciąży i doszło do poronienia, tak?

- Tak, byłam nastolatką 

- Rozumiem, ja nie wiem jacy lekarze panią wtedy badali, ale moim zdaniem wprowadzili panią w błąd. Ja jestem przekonana, że jest pani w ciąży i zaraz to pani udowodnię, prosze się rozebrać i położyć na leżance. Tatusia też zapraszamy tu obok, niech dzidziuś zobaczy oboje rodziców 


******

- No i co? - dopytuje niecierpliwie Damon 

- Cierpliwości, zaraz pan zobaczy swoje dziecko, śmieje się lekarka, a ja zaciskam powieki, bo się boje, nie chce dopuścić do siebie myśli o tym, że jestem w ciąży, chociaż marze o tym by to była prawda, na 99% jestem pewna, że lekarka się myli 

- No i proszę, miałam racje 

- Jak to? - pytam cicho nadal z zamkniętymi powiekami 

- Jest nasze maleństwo, a raczej wasze 

- Gdzie? Ja nic nie widzę - denerwował się brunet 

- Widzi pan tą maleńką kropeczkę, o tutaj? - kobieta wskazała palcem 

- Tak i co z tego? 

- To jest właśnie wasze dziecko 

- Słucham? Ta mikroskopijna kropka ma być moim dzieckiem? To nie możliwe, gdzie ono ma główkę i tułów, rączki, nóżki czy ono jest chore?

- Spokojnie, jest zdrowe, nie ma powodów do obaw, to dopiero końcówka pierwszego miesiąca, dlatego jest taką kropeczką, ale z każdym miesiącem będzie rosnąć i się rozwijać. Może pani otworzyć oczy i spojrzeć na monitor i samej się upewnić, że rośnie w pani życie 

Ze strachem powoli otwieram oczy i widzę jak Damon czule gładzi monitor. Nie ufnie przenoszę wzrok na ekran i od razu dostrzegam maleńki punkt na ekranie 

- Czy ta kropka to naprawdę nasze dziecko? - pytam zduszonym szeptem 

- Widzę, że pani nadal niedowierza, dlatego zrobię coś co przekona was, a najbardziej panią ostatecznie 

- Czyli co? - pytamy oboje jednocześnie z Damonem 

- Pokażę wam, jak bije serduszko waszego dziecka 

- Naprawdę? - ekscytuję się Damon, a ja aż przesuwam się bliżej aparatury, gdy chwile później słyszę uderzenia serca, nie wytrzymuje i wybucham płaczem, byłam przekonana, że usłyszenie tego dźwięku jest nie możliwe, a jednak słyszę go i czuje jak jego bicie serca synchronizuje się z moim, ono naprawdę istnieje, jest we mnie, nosze je pod sercem, sama nie wiem jak, ale czuje spokój, wiem, że tym razem go nie stracę, tym razem wezmę je w ramiona - chwytam dłoń mojego męża i przykładam ją do serca, po czym wzruszona szepcze 

- My też cię kochamy tatusiu 

- A ja kocham was bardzo, lepszej mamy dla swoich dzieci nie mogłem sobie wymarzyć, tylko mam jedno pytanie, czy jego serduszko nie pracuje oby za szybko?

- Nie kochanie, to jest normalne - odpowiadam, ale gdy dostrzegam wyraz twarzy lekarki milknę by po chwili zadać pytanie 

- Czy naprawdę jest wszystko dobrze?

- Chwileczkę, musze coś sprawdzić - jeszcze raz mnie bada tym razem w milczeniu, a my z Damonem czekamy aż skończy. Z nerw zaczyna mi być niedobrze, a Damon ma dłonie jak wyjęte z wody 

- No dobrze, już wszystko wiem 

- Czy jest zdrowe? - pytam z szybkością światła 

- Tak, są zdrowi 

- Są? Jak to są? - dopytuje Damon, chociaż ja już chyba wiem co lekarka ma na myśli 

- Będą państwo mieć bliźnięta, gratuluje 

- Bliźnięta!? Czyli dwoje dzieci, tak?

- Tak, proszę pana 

- To, to to wspaniale! - krzyczy i śmieje się przez łzy, po czym zaczyna mnie całować w usta, nos, policzki, a na koniec brzuch. Jest prze szczęśliwy, tak samo jak ja, teraz już nikt mi nie powie, że cuda się nie zdarzają, bo zdarzają, ja jestem tego przykładem, a dlaczego, no dlatego, że nie realne marzenia stały się rzeczywistością. Moja rodzina jest moim cudem, teraz jedynie czego pragnę to zdrowia dla moich bliskich i siebie 


Kilka miesięcy później:

Stoimy z Damonem w kościele i trzymamy naszych synów na rękach, obok nas stoją nasze córeczki, a nieco dalej reszta naszych bliskich, uśmiechamy się do aparatu by uwiecznić Chrzest Święty Oliwiera i Aleksa. Chłopcy urodzili się zdrowi i dziś wszyscy jesteśmy szczęśliwi. A za 9 miesięcy na świat przyjdzie córeczka Caroline i Stefana oraz Boonie i Jeremiego. 


******

Moi kochani, to już ostatni rozdział w tej książce. Dziękuję, że byliście ze mną przez te wszystkie lata. Kocham Was


Hatred Or Love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz