POV Damon
Patrze na nią po czym krzyczę.
- Elena! hej słyszysz mnie? otwórz oczy! hej, mówię do ciebie
Mówię do niej, ale nie reaguje
Zaczynam ją szarpać, ale i to nic nie daje.
Zaczynam działać jak zaprogramowany, wrzucam puste opakowanie po lekach do kieszeni, a ją biorę na ręce i szybkim krokiem wychodzę z domu. Wkładam ją na tylne siedzenie, a sam wsiadam za kierownice i wciskam gaz do dechy i kieruje się w stronę szpitala. Podczas jazdy cały czas do niej mówie.
- hej Elena, już jedziemy zaraz będziemy na miejscu, zaraz ci pomogą, tylko nie umieraj wytrzymaj proszę. Pamiętasz jeszcze nie zostałaś moja żoną, jeszcze nie założyliśmy rodziny, musisz żyć ona mnie zdradziła i zostawiła, ty nie możesz mnie zostawić Eleno, musisz mnie naprawić. Ja ja przepraszam za wszystko
W końcu dojeżdżamy, biorę ją na ręce i wbiegam do szpitala.
- pomocy niech mi ktoś pomoże! błagam!
- czemu pan krzyczy? co się stało?
- moja koleżanka wzięła leki i jest nie przytomna, ratujcie ją
- jak pacjentka się nazywa?
- Elena Gilbert, ma 20 lat
- dobrze dziewczyny, zabieramy ją na płukanie żołądka - po chwili ją zabrali, a mi kazali czekać. Kurwa, a co jeśli jej nie uratują?
Zastanawiam się czy kogoś poinformować, ale nie wiem kogo bym mógł.
Caroline raczej nie, ona nie może się denerwować, Stefan też odpada jest z Caro od razu by się domyśliła że jest coś nie tak i tak długo by wierciła mu dziurę w brzuchu aż by się wygadał, Bonnie i Jeremi jeszcze nie wrócili do miasta.
Postanawiam na razie nic nikomu nie mówić.
- przepraszam pana
- tak? coś nie tak z Eleną?
- trwa płukanie żołądka, ja chciałam się dowiedzieć o rodzinie pacjentki.
- Ona nie ma
- jak to?
- to znaczy ma młodszego brata, ale aktualnie nie ma go w mieście
- a rodzice?
- nie żyją
- to mamy problem
- dlaczego?
- nie mamy komu udzielić informacji
- mi możecie, jestem jej kolegą od dzieciństwa, gdy jej brat będzie w mieście to go poinformuje
- no dobrze to niech pan powie jak się nazywa, to jest potrzebne
Damon Salvatore
- dobrze ja jestem Joe i prowadzę pana koleżankę, a teraz przepraszam muszę do niej wrócić
- dobrze dziękuję
Czekałem na jakiekolwiek informacje o jej stanie zdrowia, przez ten czas jednak wysłałem Jeremiemu sms z informacją. Bardzo się przejął i obiecał że przyjedzie do szpitala od razu jak dojadą.
dopiero o 4 rano Gilbert i Bonnie pojawili się w szpitalu.
- Damon
- Jer
- co z nią?
- nie wiem nic nie mówią
- pójdę zapytać
- okej
- Damon
- tak Bonnie?
- jak to się stało?
- wzięła silne leki
- skąd wiesz
- pojechałem do niej
No i opowiedziałem Bonnie o całym dniu i o jej reakcji w przychodni.
Ona tylko odwróciła wzrok i pokiwała głową w zrozumieniu, czyli ona też wie o czym o czym ja nie wiem to irytujące
- hej słuchajcie, Eleny życiu już nic nie zagraża, śpi
- uf jak dobrze
- dzięki stary że ją tu przywiozłeś, żyje dzięki tobie
- eh nie ma za co, ja się będę zbierał, nara
- ja tez dziękuję
Usłyszałem cichy głos Bonnie.
Uśmiechnąłem się do niej lekko i wyszedłem na świeże powietrze, wsiadłem do auta i pojechałem do magazynu, tam spędziłem resztę godzin nocnych.
Następny rozdział będzie za dwa tygodnie, pa moje misiaczki <3
CZYTASZ
Hatred Or Love?
FanfictionCo się stanie gdy przeciwne bieguny dobro i zło się spotkają? Czy ma to prawo istnieć? Czy skończy się to miłością? Czy nienawiścią? Zapraszam do czytania by się przekonać.