30 - Dlaczego więc my?

640 49 7
                                    

— Sungie...Czas wstawać... — z głębokiego snu wybudził go łagodny głos Minho.

Przez całą noc obaj nie mogli zasnąć, będąc w trybie czuwania przez strach o własne życie. Tak naprawdę nie było wiadomo, czy ich by nie znaleźli w tym motelu. W końcu musieli zarezerwować pokój na nazwisko któregoś z nich. W tym przypadku padło na nazwisko Lee, które jest jednym z najpopularniejszych nazwisk w Korei.

Dopiero nad ranem zasnęli obaj, wykończeni emocjami, ciągłym czuwaniem i brakiem snu przez ponad dwadzieścia cztery godziny. Po południu pierwszy obudził się starszy, a wiedząc, że nie mogą w tym miejscu dłużej zostać, od razu obudził Jisunga, powstrzymując się tym razem od wpatrywania się w jego ulubiony widok z rana.

— Musimy ruszać dalej. Kto wie, czy już nie mamy za sobą ogona... 

Dopowiedział, a niewyspany Jisung tylko jęknął z niezadowoleniem, po czym się przeciągnął. Minho wstał i jako pierwszy poszedł do łazienki, aby na szybko się ogarnąć. W tym czasie niebiesko-włosy próbował się jakoś rozbudzić. Po paru minutach fioletowo-włosy wyszedł z łazienki, a wskoczył do niej Jisung. Gdy obaj byli gotowi do wyjścia, założyli maseczki na twarze i westchnęli głośno, przygotowując się mentalnie na dalsze ukrywanie się.

— Aby było nam wygodniej, podzieliłem mniej więcej na pół pieniądze i włożyłem do naszych torb, żeby nie dźwigać trzech. — powiedział Minho, gdy zakluczyli za sobą drzwi.

— A liczyłeś ile ich, w ogóle, mamy? 

— Nie, ale wydaje mi się, że jeśli będziemy dosyć oszczędni, to wystarczy nam nawet na dwa miesiące. — odpowiedział, po czym wyciągnął rękę w stronę Jisunga, za którą ten od razu złapał i udali się w stronę recepcji.

— Myślisz, że aż tyle to potrwa? — spytał ze słyszalnym smutkiem w głosie. — Chyba by nam nie dali tyle gotówki wiedząc, że na przykład, potrwa to tydzień...

— Może sami nie wiedzieli ile to potrwa, więc chcieli sprawić, aby nam nie zabrakło pieniędzy na jedzenie i noclegi, w razie gdyby trwało to nawet te dwa miesiące... — zasugerował, a Jisung nagle stanął w miejscu, tym samym zmuszając Minho do zatrzymania się.

— To jest okropne... — powiedział załamanym głosem, czując jak zbierają mu się łzy w oczach, a starszy złapał za obie dłonie niebiesko-włosego i spojrzał na niego zmartwionym wzrokiem. — Dlaczego to my musimy stracić życie, aby jakiś nasz konkurent był zadowolony? Przecież...nasza śmierć nawet nic im nie da...Nasi rodzice też są współwłaścicielami firm. Dlaczego więc my? — mówił coraz szybciej, a z jego oczu zaczęły lecieć łzy, a oddech również przyspieszył. — Dlaczego musimy teraz ukrywać się przez, cholera wie, jak długo? Co, jeśli na nas się tylko zacznie, a potem zabiją naszych rodziców? Co, jak...? — nie dokończył, gdyż Minho przyciągnął go do siebie, co sprawiło, że ten się bardziej rozpłakał.

— Ćsiii...Sungie. — gładził jego plecy, aby go uspokoić. — Wiem, że jest to niesprawiedliwe, ale niestety my nic nie możemy z tym zrobić. Musimy, po prostu, zaufać naszym rodzicom, tak jak ustaliliśmy. Oni na pewno załatwią tę sprawę, okej? Zanim się obejrzymy, będziemy z powrotem leżeć w łóżku, w naszym domu, wtuleni w siebie, bez obaw o własne życie. Musimy tylko przetrwać ten czas i ułatwić naszym rodzicom robotę przez dobre ukrywanie się. Zobaczysz...będziemy żyć jeszcze długo... — mówił uspokajającym szeptem, a wtenczas oddech Jisunga się uspokajał.

Stali tak jeszcze chwilę, a gdy niebiesko-włosy przestał płakać i zaczął normalnie oddychać, odsunęli się od siebie kawałek. Młodszy wytarł jeszcze zalegające w jego oczach łzy, po czym spojrzał wdzięcznie na starszego. Gdyby nie on, byłby wręcz pewny, że wpadły w atak paniki, który już ciężej byłoby opanować.

Till Death Do Us Part ▮ MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz