14.2 - Minho i Changbin

633 48 14
                                    

Mężczyźni weszli do pokoju Minho, zamykając za sobą drzwi. Jako, że w pokoju był stolik z dwoma krzesłami, to usiedli właśnie przy nim, twarzami do siebie. Changbin oparł ręce o stół, składając dłonie jak do modlitwy, a Lee skrzyżował ręce na klatce piersiowej, niezbyt będąc chętnym na tę rozmowę. Seo miał przymrużone oczy i wpatrywał się intensywnie w Minho, który zmarszczył lekko brwi, zastanawiając się, o co chodzi mężczyźnie.

— Co? Dlaczego się tak dziwnie patrzysz? — spytał brunet, unosząc jedną brew.

— Dlaczego nienawidzisz Jisunga? — spytał, kompletnie ignorując jego pytanie.

— Kto Ci tak powiedział? Jisung? — prychnął.

— Nie. — odpowiedział poważnie, po czym również skrzyżował ręce na klatce piersiowej i oparł się o oparcie krzesła. — Sam to wywnioskowałem z opowieści Sunga i z własnych obserwacji.

— No to źle wnioskujesz. — wzruszył ramionami. — Nie nienawidzę go. On po prostu strasznie mnie irytuje.

— Ciekawe... — mruknął.  

— Dobra! Możemy nie rozmawiać o nim i o mojej relacji z nim? Czy ta dziwna gra nie miała polegać na naszym lepszym poznaniu się, czy coś? — powiedział z irytacją.

— Okej...przyznam Ci rację. Aczkolwiek zanim zaczniemy, to chcę żebyś wiedział, że jeśli kiedykolwiek skrzywdzisz w jakikolwiek sposób Jisunga, to nie ręczę za siebie... — powiedział wskazując na niego grożąco palcem. — I nie obchodzi mnie to, że jesteś starszy...hyung. — dopowiedział, wracając do poprzedniej pozycji.

— Okej? Jakby...nie zamierzam mu nic robić. Natomiast jeśli zostanie skrzywdzony przez własne uczucia, to to już nie moja sprawa. — powiedział poważnie, a Changbin wyciągnął do niego rękę.

— Czyli obiecujesz, że go nie skrzywdzisz? — spytał, a Minho spojrzał na wyciągniętą rękę Seo z uniesioną brwią.

— Jak obiecam, to dasz mi z nim spokój?

— Tak. — odpowiedział, więc mężczyzna złapał za jego dłoń.

— W takim razie, obiecuję. — uścisnęli sobie mocno dłonie, po czym oparli się z powrotem o krzesła. — Dobra...Mieliśmy zadawać sobie te pytania. 

— Ta. To ja zacznę. — odchrząknął i opuścił ręce, kładąc dłonie na swoje uda. — Czym się interesujesz?

— Cóż...dawno tego nie robiłem, bo nie miałem czasu, ale lubię wędkować. Jest to dosyć relaksujące. Jestem tylko ja, otwarta woda, wędka i cisza, bo nikt mi nie przeszkadza i nie gada nad głową... — rozmarzył się, wyobrażając sobie siebie na łódce, łowiącego ryby.

— Rozumiem. Teraz ty zadajesz pytanie, hyung.

— No to... — zastanowił się chwilę. — Czym ty się, tak w ogóle, zajmujesz? Jeśli kiedykolwiek mówiłeś, to nie pamiętam, bo niezbyt mnie to wcześniej obchodziło. — powiedział, po czym wzruszył ramionami.

— Jestem menadżerem w klubie Sunga. Można powiedzieć, że praktycznie tam zarządzam, bo Jisung przychodzi tam co tydzień tylko po raport i jak już, to podpisuje potrzebne umowy. — wyjaśnił w skrócie.

Zapadła między nimi dosyć niekomfortowa i niezręczna cisza. Obaj kompletnie nie wiedzieli, o czym mogliby rozmawiać i jakie pytania sobie zadawać. Szczególnie Minho, który nawet zbytnio nie chciał poznawać bardziej Changbina, gdyż nie sądził, że potrzebuje więcej znajomych. Wolał przebywać ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi, którzy w zupełności mu wystarczali. Seo natomiast przez opowieści Jisunga był do Lee dosyć sceptycznie nastawiony. Uważał go za zimnego i niezbyt przyjaznego, a on takich ludzi nie lubił.

— Wiesz, że teraz twoja kolej na zadanie pytania? — powiedział Minho od niechcenia, po czym ziewnął.

— Ta, wiem. — skrzyżował ręce na klatce piersiowej. — Tylko, że mam wrażenie, że te zadawanie sobie pytań, aby lepiej się poznać jest bez sensu w naszym przypadku. — wzruszył ramionami.

— O dziwo, zgadzam się z Tobą. — przewrócił oczami. 

— W takim razie, ustalmy sprawę jasno. Ja niezbyt lubię Ciebie, ty pewnie mnie też nie...

— Może nie od razu, że Cię "nie lubię", bardziej mnie, po prostu, nie obchodzisz. — wtrącił.

— Jak zwał tak zwał. Proponuję przesiedzenie tu przez jakiś czas, aż każdy skończy rozmowę, a potem możemy się rozejść. Aczkolwiek ze względu na Sunga, przez to, że bierzecie za niedługo ślub wiedz, że postaram się "usunąć" moją niechęć do Ciebie, którą posiadam, dlatego moją drugą propozycją jest, aby nasza znajomość była czysto neutralna. — znów wyciągnął do niego dłoń. — Przyjmujesz obie propozycje?

— Nie wiem, co do tego znowu ma Jisung, ale jasne... — złapał za jego dłoń i ją lekko ścisnął. — ...przyjmuję obie propozycje.

— Chcesz wiedzieć, co do tego wszystkiego ma Jisung? Nawet do naszego poznawania się? —spytał, mając poważną minę, unosząc lekko brwi, a Minho potaknął na tak i przechylił lekko głowę, czekając na jego wyjaśnienia. — To, że jest on moim przyjacielem, a za niedługo Twoim mężem. A jako, że jest moim przyjacielem, to chce dla niego jak najlepiej, a na dany moment, nie sądzę, że ty jesteś dla niego dobrą opcją...hyung. — wytłumaczył lekko agresywnie, a Minho prychnął na jego wytłumaczenie, irytując się.

— Wiesz, że on mógł się nie zgodzić i wtedy nie byłoby całej tej szopki z tym ślubem? — spytał, unosząc jedną brew.

— Właśnie wiem i niestety nie wiem, dlaczego się zgodził. Ja was obu nie rozumiem. — wyrzucił ręce w powietrze. — Zajebiście z waszych stron, że chcecie spełnić ostatnią wolę waszych dziadków, ale kurwa...przykro mi bardzo, ale oni nie żyją.

— Nie oczekuję, że zrozumiesz mój wybór. — wstał i spojrzał na niego z góry. — Ale skoro tak bardzo troszczysz się o Jisunga, to nie sądzisz, że miło by było gdybyś postarał się zrozumieć jego wybór? — spytał, będąc poirytowanym, po czym wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami i poszedł do łazienki.

Changbin tylko patrzył na zamknięte drzwi, a gdy zaczął się zastanawiać nad tym, co Minho powiedział, zaczął odczuwać lekkie wyrzuty sumienia. Na dodatek nie podobało mu się to, że starszy Lee okazał się być aktualnie lepszym przyjacielem dla Jisunga, niż on.


Till Death Do Us Part ▮ MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz