1 - Białe stokrotki

1.2K 72 45
                                    

Starsza kobieta, o białych włosach oraz z kilkoma zmarszczkami na jej twarzy, leżała w swoim szpitalnym łóżku. Miała swój własny, całkiem duży pokój z wygodnym materacem oraz fotelami i kanapą, na których mogli siadać odwiedzająca ją rodzina i przyjaciele. Na szafce obok łóżka znajdował się bukiet białych stokrotek, wstawiony w przezroczysty, szklany wazon. Kobieta patrzyła na swoje ulubione kwiaty w oczekiwaniu na swoich bliskich.

Jako, że wiedziała, że już za niedługo odejdzie z tego świata, chciała się pożegnać z najbliższymi jej osobami. Nie było jej smutno, była wręcz szczęśliwa, że już za niedługo spotka swojego męża oraz przyjaciół, którzy już od jakiegoś czasu, znajdują się po tej drugiej stronie. Mimo wielu wzlotów i upadków, cieszyła się z tego, jakie życie prowadziła i nigdy by go nie zmieniła na żadne inne.

Gdy tak wpatrywała się w kwiaty, które tak bardzo przypominały jej czasy swojej młodości oraz piękne chwile spędzone z osobami, które kochała i nadal kocha, usłyszała otwierające się drzwi. Uśmiechnęła się łagodnie na widok swojego syna, jego żony oraz ich dwójki synów, którzy z przejęciem podeszli do jej łóżka.

— Coś się stało, mamo? — synowa podeszła do niej, patrząc na nią zmartwionym wzrokiem i złapała ją za dłonie. — Dlaczego chciałaś abyśmy wszyscy przyjechali? Wypisują Cię ze szpitala?

— Kochanie, nie zadawaj tylu pytań po sobie...Chcesz mi matkę wykończyć? — zaśmiał się lekko jej mąż, który poklepał jej plecy, po czym spojrzał na uśmiechniętą twarz swojej rodzicielki.

— Spokojnie, kochani. Zaraz wszystko wyjaśnię, poczekajmy jeszcze tylko na rodzinę Han. — wyjaśniła cicho babcia Lee, a cała czwórka spojrzała na nią ze zdziwieniem.

— Rodzinę Han? — spytał Minho, stojący po drugiej stronie łóżka, naprzeciwko swojej mamy.

Jego babcia jednak mu nie odpowiedziała, a po chwili drzwi się otworzyły. Do pomieszczenia wszedł mężczyzna w średnim wieku wraz ze swoją żoną, rodzonym synem oraz przybranym synem. Oni również, będąc przejęci, podeszli do łóżka starszej kobiety, kiwając lekko głowami, witając się ze wszystkimi.

— Co się stało, ciociu Lee? Przepraszamy, że tak późno przyjechaliśmy. Staraliśmy się przybyć tu jak najszybciej. — powiedział pan Han, stając obok pana Lee.

— Nie szkodzi, kochani. Najważniejsze, że tu jesteście. Przepraszam, jeśli musieliście się zerwać szybciej z pracy z mojego powodu.  — rzekła, widząc ich ubranych elegancko. — Mam nadzieję, że... — kaszlnęła. — ...że nie sprawiłam wam kłopotu.

— Oczywiście, że nie sprawiłaś nam kłopotu, ciociu. Dla Ciebie moglibyśmy opuścić nawet jakieś bardzo ważne wydarzenie. — uśmiechnął się łagodnie.

Żona pana Han stanęła zaraz obok niego, obejmując rękoma ramię swojego męża. Jisung oraz Jeongin stanęli w nogach łóżka, opierając się rękoma o poręcz. Starszy z nich spojrzał krótko na Minho, który jednak nie zwracał uwagi na nic innego, oprócz na swoją babcię, więc on również skierował na nią swój wzrok. Kobieta spojrzała na wszystkich po kolei, uśmiechając się miło.

— Dzieci moje, kochane. Wnuczęta...Jako, że czuję...że nadszedł już mój czas, chciałam się z wami pożegnać... — zaczęła, a jej zmartwiony syn podszedł jeszcze bliżej kobiety i złapał ją za ręce.

— O czym mówisz, mamo? Twój stan się pogorszył? Mam Ci zmienić lekarza? 

Mężczyzna panikował lekko, będąc gotowy do zrobienia wszystkiego, aby jego matka żyła jeszcze długo. Innym zgromadzonym natomiast zaczęły się zbierać łzy w oczach. Wiedzieli, że kiedyś ten dzień nadejdzie, biorąc pod uwagę jej kondycję, lecz nie sądzili, że to dziś.

Till Death Do Us Part ▮ MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz