Gdy skończyli czytać drugi wpis, Jisung zamknął pamiętnik i obaj się zamyślili. Wszystko nagle stało się dla nich jasne. Po części nawet zaczęli rozumieć swoich dziadków i ich decyzje. Trwali więc w ciszy, przetwarzając przeczytane fragmenty dziennika babci Minho. Mężczyźni spojrzeli na siebie, chcąc zobaczyć reakcję tego drugiego.
— Czyli...nasze babcie były razem? — spytał retorycznie Jisung, mając zmieszaną minę, tak samo jak Minho.
— Na to wygląda...
Mężczyźni wstali i stanęli naprzeciwko siebie, a Jisung patrzył cały czas na trzymany pamiętnik, zastanawiając się, co jeszcze jest w nim napisane. Minho podrapał się po karku, nie wiedząc, co o tym wszystkim ma myśleć.
— Teraz rozumiem dlaczego nasze rodziny nie są homofobiczne...Dlatego nasi rodzice zostali wychowani, aby akceptować wszystkich...Dlatego my też zostaliśmy tak wychowani... — mówił blondyn, a jego uśmiech się powiększał. — Czy to nie jest wspaniałe?
— Tak...jest... — odpowiedział, również się lekko uśmiechając.
W tym momencie Minho chciał wiedzieć jeszcze więcej o swoich dziadkach i o latach ich młodości. Nigdy nic nie opowiadali i zawsze się zastanawiał, dlaczego. Nagle przypomniał sobie o czymś, więc spojrzał stanowczo na blondyna.
— Jisung. Jesteś chory. Masz iść do łóżka. — powiedział poważne, grożąc mu palcem.
— Ale...nie chcesz przeczytać reszty wpisów...? — spytał robiąc szczenięce oczy. — Poza tym...czuję się już dobrze. — powiedział, lecz po chwili odkaszlnął, przez co jego słowa zostały lekko zasabotowane.
— Jisung... — powiedział znów ostrzegawczo. — Masz iść do łóżka, zjeść obiad, który pewnie jest już zimny i masz wziąć leki.
— Nie jesteś moim ojcem, abyś mi mówił, co mam robić, hyung. — powiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej, wydymając wargę, jak małe, obrażone dziecko.
— Marsz do łóżka. I oddaj mi to. — powiedział, po czym wyjął z jego ręki pamiętnik, a Jisung zrobił urażoną minę. — Nie będę dwa razy powtarzać. Albo pójdziesz, albo cię tam zabiorę siłą. Jesteś jeszcze chory i powinieneś wypoczywać. — powiedział poważnie, a Han uśmiechnął się cwaniacko.
— Ooo...martwisz się o mnie? To może rzeczywiście jesteś moim tatą. — zaśmiał się lekko.
— Ta. Możesz do mnie mówić daddy.
Powiedział to z sarkazmem, a Jisung zrobił lekko zaskoczoną minę, a przez to, co powiedział brunet, zatkało go. Gdy wyobraził sobie siebie mówiącego na Minho "daddy", od razu się zawstydził i jego policzki oraz uszy zrobiły się czerwone. Widząc reakcję młodszego spojrzał na niego pobłażliwe, niedowierzając, że blondyn najprawdopodobniej wziął jego słowa na poważnie.
— Jisung, ja żartowałem. — zaśmiał się, gdy zobaczył, jak ulga wypisuje się na twarzy Jisunga. — A teraz nie zachowuj się, jak dziecko i idź w końcu do tego łóżka.
Jisung nic nie mówiąc, poszedł w końcu do swojego pokoju, mając obrażoną minę. Chciał wiedzieć, co jeszcze było napisane w tym pamiętniku, ale Minho mu to uniemożliwił. Z drugiej jednak strony rozumiał to, że zabrał dziennik dla siebie, gdyż w końcu należał do jego babci. Teraz jedyne, na co mógł liczyć to na to, że kiedyś brunet mu opowie, co tam jeszcze było. Natomiast jeśli to nie nastąpi, to najwyżej opracuje plan skradnięcia się do jego pokoju i wykradnięcia pamiętnika.
Minho zszedł powoli ze strychu, zgasił światło, zamknął drzwi i od razu udał się do swojego pokoju. Kompletnie zapominając o doskwierającemu mu wcześniej głodzie, ułożył się wygodnie na swoim łóżku i otworzył pamiętnik na stronie, na której skończył czytać Jisung. Będąc ciekaw, jakie życie prowadziła jego babcia w młodości, zagłębił się w czytanie reszty wpisów.
Gdy nadeszła pora wieczorna, przyszedł czas na zjedzenie wspólnej kolacji. Po popołudniowej drzemce, Jisung czuł się o wiele lepiej, więc nie chciał jeść kolacji osobno - w swoim łóżku. Zszedł więc na dół, gdzie jego brat, Felix i Minho siedzieli już przy stole. Han usiadł tam gdzie zawsze, witając się ze swoim bratem.
— Co ty tu robisz, hyung? Przecież bym ci przyniósł kolację... — powiedział zmartwiony Jeongin.
— Nie martw się, Innie. Czuję się już o wiele lepiej. Na dodatek przez to, że przynosiliście mi jedzenie, będąc przykutym do łóżka, czułem się bardziej chory niż pewnie byłem. — narzekał i akurat kucharka wyszła z kuchni z wózkiem pełnym różnych dań.
— A wziąłeś leki, hyung? — spytał jeszcze.
— Wziąłem, Innie. Spokojnie. — zaśmiał się lekko, po czym zmierzwił lekko włosy swojego brata, na co ten zrobił lekko niezadowoloną minę.
Felix i Minho tylko przysłuchiwali się ich rozmowie, sami również będąc ciekawymi, jaki był stan zdrowia Jisunga - mimo że brunet by tego nie przyznał na głos. Jedli w miłej ciszy, którą jednak musiał przerwać Yongbok.
— A właśnie! — przypomniał sobie coś nagle i każdy na niego spojrzał. — Ja i Innie za kilka dni staniemy się waszymi wedding planners, także myślcie już powoli, co będziecie chcieli na waszym ślubie.
— Co...? Czemu tak szybko? — narzekał Minho, nie będąc chętnym na siedzenie przez pół dnia na kanapie, będąc pytanym o nawet jakieś małe szczegóły, które nie mają znaczenia.
— Hyung... — zaczął poważnie. — Bierzecie ślub za niecały miesiąc. Trzeba powoli zamawiać i ustalać wszystko.
— Właśnie. — zgodził się Jeongin. — W ogóle, wybraliście już swoich świadków?
Gdy ich spytał, Jisung i Minho aż przestali jeść. Spojrzeli krótko na siebie, a potem na swoich braci. Znów uderzyła ich realizacja, że biorą ze sobą ślub i to nie jest żaden żart. Tyle razy już było o tym mówione, a dopiero teraz zaczęli czuć realny stres związany z tym wszystkim. W końcu to nie było tylko podpisanie odpowiednich papierów, ale też i życie po ślubie.
— Emm...Ja spytam Hyunjina i pewnie się zgodzi, skoro sam kiedyś pytał, czy może nim być. — wzruszył ramionami, po czym odłożył pałeczki, tracąc apetyt. — Wybrałbym ciebie, Innie, gdyby nie to, że i tak już jesteś bardzo zajęty organizowaniem...ślubu. — ostatnie słowo powiedział niepewnie i tak, jakby się bał je powiedzieć.
— Moim będzie Chan-hyung. — odpowiedział krótko Minho, po czym wytarł usta o serwetkę i wstał, nie mając ochoty już nic więcej jeść. — Idę spać.
Atmosfera zrobiła się jakby gęstsza. Reszta obserwowała jak brunet wychodzi z pomieszczenia, a gdy im zniknął z oczu, spojrzeli się na siebie. W powietrzu można było wręcz wyczuć wiszący stres, który emanował od Jisunga i wcześniej Minho. To również sprawiało, że i samozwańczy ślubni organizatorzy zaczęli się stresować i martwić o swoich braci.

CZYTASZ
Till Death Do Us Part ▮ Minsung
Hayran KurguHan Jisung i Lee Minho to mężczyźni, którzy rywalizowali ze sobą od kiedy pamiętają o to, kto jest lepszym najstarszym synem, a na dodatek nie pałają do siebie sympatią. Pochodzą również z bogatych rodzin, które się ze sobą przyjaźnią. We wszystko s...