7 - Dobre posunięcie biznesowe

766 45 18
                                    

Wraz z niedzielą przyszedł czas na wspólny, rodzinny obiad w nowym miejscu zamieszkania, przyszłych panów młodych i ich braci. Mimo, że Jisung i Minho na początku nie byli ani trochę przekonani, co do tego pomysłu, to ich rodzice nalegali na zjedzenie wspólnego posiłku, przy okazji chcąc z nimi porozmawiać. Po ich naleganiach wiedzieli wręcz, że ich rodzice mają w tym jakiś swój ukryty cel, nie wiedzieli tylko jeszcze jaki.

Obsługa zastawiała stół, a kucharka wraz z pomocą kuchenną przygotowywała wystawy posiłek dla ósemki osób. Oba rodzeństwa, w tym czasie, przygotowywały się w swoich pokojach. Wszyscy postanowili ubrać się dosyć casualowo. W końcu był to tylko prawie zwykły obiad w rodzinnych gronach.

Jako pierwszy, do dużego holu zszedł Minho ubrany w białą koszulę, wkasaną w czarne, eleganckie spodnie. Podwinął rękawy, odsłaniając jego srebrny zegarek, który nosił na lewym nadgarstku. Spojrzał na czas, stwierdzając, że jego rodzice powinni się za niedługo zjawić. Wyjął więc telefon, postanawiając na nich poczekać.

Po minucie do holu zszedł również Jisung. Był ubrany w czarne, garniturowe spodnie i bordową koszulę, wkasaną w spodnie, z rozpiętymi dwoma górnymi guzikami. Blondyn stanął niedaleko, patrząc oceniająco na sylwetkę Minho. Mimo, że nie pałał do niego sympatią, to musiał przyznać, że brunet wyglądał naprawdę bardzo dobrze.

Gdy Minho wyczuł na sobie jego wzrok, spojrzał na niego i uniósł jedną brew. Uśmiechnął się cwaniacko, widząc jak ten szybko odwraca głowę w stronę drzwi, po czym prychnął. Przez tą chwilę, w której mógł zobaczyć ubiór Jisunga, stwierdził, że bordowy kolor pasuje blondynowi. Potrząsnął głową, odrzucając te myśli i znów zajął się przeglądaniem czegoś w telefonie.

W tym samym momencie, do holu zeszli Felix i Jeongin, którzy rozmawiali o czymś żywo. To oni byli mediatorami pomiędzy Minho, a Jisungiem i to między innymi, dzięki nim udało się ustalić ten rodzinny obiad. Obaj stanęli między brunetem a blondynem, tworząc równą linię, oczekujących na swoich rodziców.

Nie musieli długo czekać, gdyż po kilku minutach, do posiadłości weszły najpierw kobiety, przepuszczone w drzwiach przez swoich mężów. Zaraz za nimi weszli, wcześniej wspomniani, mężczyźni. Rodzice podeszli najpierw do swoich dzieci, witając się z nimi przytuleniem, a następnie tak samo przywitali się z innymi.

Całą ósemką przeszli do elegancko zastawionego stołu. Tym razem nikt nie zajmował "miejsc gospodarzy". Po jednej stronie stołu zasiadła rodzina Lee, a po drugiej rodzina Han. Oczywiście Jisung i Minho usiedli możliwie jak najdalej od siebie, na co ich rodzice patrzyli po sobie porozumiewawczym wzrokiem. Gdy tylko zasiedli, obsługa zaczęła przynosić różnorakie dania.

— I jak wam się żyje po wprowadzaniu się tu? — ciszę przerwała mama Jeonigna, lecz nikt jej nie odpowiedział. — Hmm? Minho? Może ty pierwszy się wypowiesz.

— Jest normalnie, ciociu. — wzruszył ramionami, biorąc kolejny kęs smażonej wieprzowiny. — Rzadko się widujemy z...Jisungiem, więc jest nawet lepiej niż normalnie. — uśmiechnął się cwanie, a kobieta westchnęła i spojrzała na blondyna.

— A ty, Sungie? Jak Ci się tu podoba?

— Jest całkiem dobrze. Tak jak mówiłaś, strasznie spodobała mi się moja własna garderoba i nawet mam tam jeszcze trochę wolnego miejsca. — mówił z podekscytowaniem. — A tak to, odkąd tu jesteśmy, to były to dni robocze, więc więcej czasu spędzałem poza domem i w firmie i w moim klubie. Więc fakt - nie widziałem się tak często z Minho, co mnie bardzo cieszy. — uśmiechnął się szerzej, po czym nałożył sobie więcej kimchi.

— Ty zawsze tyle gadasz? — spytał z irytacją w głosie, Minho, nawet na niego nie patrząc.

— Ojoj...Przeszkadza Ci to? — spytał z udawaną troską, po czym uśmiechnął sie cwanie. — W takim razie muszę mówić więcej niż zazwyczaj.

Brunet tylko na to prychnął, a reszta jak jeden mąż przewróciła oczami w tym samym czasie. Kobieta jednak się nie poddała, więc spojrzała na Felixa, mając nadzieję, że ten da jej lepszą odpowiedź.

— A ty, Yongbokie? Jak Ci się tu żyje? — spytała, a mężczyzna odłożył pałeczki na bok i spojrzał na wszystkich.

— Mi całkiem się tu podoba, ciociu. Nie sądziłem, że tak szybko się wyprowadzę od rodziców, ale nie narzekam. — uśmiechnął się miło. — Nawet razem z Innie'm bardziej się zaprzyjaźniliśmy. Szczególnie, że obaj staliśmy się mediatorami, czy też nawet gołębiami pocztowymi między tą dwójką. — zaśmiał się lekko, wskazując wzorkiem na Jisunga i Minho.

— To dobrze, że wam się podoba. A ty, synu? Też Ci się podoba, czy masz odmienne zdanie? — zaśmiała się łagodnie.

— Ja mam podobne zdanie, jak Felix. No i też podoba mi się moja własna garderoba. — uśmiechnął się szerzej, odpowiadając krótko, po czym znów zajął się jedzeniem.

Skoro cisza została przerwana, od tamtego momentu prowadzili normalne konwersacje, czasami wspominając coś o firmach. A gdy skończyli jeść, rodzice spojrzeli po sobie porozumiewawczym wzrokiem, aby zacząć rozmowę na temat, o którym chcieli porozmawiać z Minho i Jisungiem. I takim oto sposobem, pani Lee odchrząknęła, zwracając uwagę wszystkich na siebie.

— A więc...razem z mężem, Tien i Yuongiem myśleliśmy nad czymś...i chcieliśmy wam ten pomysł zaprezentować.

— Wiedziałem. — powiedzieli w tym samym momencie Minho i Jisung.

Mężczyźni spojrzeli na siebie z irytacją, gdyż ani trochę nie podobało im się to, że znów się z czymś synchronizowali. Obaj podejrzewali, że ich rodzice mają swój ukryty cel, który chcieli spełnić podczas tego obiadu i się nie mylili. 

— Więc? Cóż za plan tym razem obmyśliliście? — spytał Minho.

— Zanim powiecie "nie", to najpierw nas wysłuchajcie, dobrze? — spytała, patrząc na nich prosząco, a ci niechętnie potaknęli głowami na zgodę. — A więc...pomyśleliśmy, że moglibyście wyprawić imprezę zaręczynową...

— Co? Po co? — spytał Jisung.

— Cóż...imprezy zaręczynowe w naszym środowisku robi się po to, aby zaprosić tak nieoficjalnie gości na ślub. — wyjaśniła pani Lee.

— Tak, a w waszym przypadku będzie to też dobre posunięcie biznesowe. — dodał pan Han.

— Niby w jaki sposób jest to "dobre posunięcie biznesowe"? — spytał Minho, marszcząc brwi, następnie biorąc łyka soku pomarańczowego.

— Będzie to dobrze wyglądało dla mediów, a jeśli coś dobrze wygląda w mediach, to dobrze dla biznesu. Na dodatek na samej imprezie mogą się pojawić ważne osoby, z którymi dobrze by było mieć dobre relacje. Gdy w świecie biznesu masz z kimś dobre relacje, lepiej się z tym kimś dogadać, dzięki czemu można sporo zaoszczędzić. — wyjaśnił pan Lee.

— To co mówicie ma sens, tylko gdzie jest haczyk? — spytał Minho, unosząc brew, dobrze wiedząc, że te wszystkie argumenty wyglądają zbyt dobrze.

— Cóż...musielibyście chociaż przez jakiś czas poudawać, że się kochacie. W końcu nie możecie pokazać, że ten ślub jest tylko i wyłącznie w celach biznesowych. Takie coś ani trochę nie będzie wyglądało dobrze, a wręcz możecie za to zostać skrytykowani. — odpowiedziała pani Han.

— Nie ma mowy. — odpowiedział Jisung.

— Co...? Wymiękasz? — spytał Minho, uśmiechając sie cwaniacko. — Czy aż tak bardzo nie umiesz przyaktorzyć? A może boisz się, że jak zaczniesz udawać zakochanego, to się jeszcze naprawdę we mnie zakochasz? — poruszył sugestywnie brwiami.

— Chyba w Twoich snach. — spojrzał na niego złowrogo. — Okej. Możemy zrobić tą głupią imprezę. Lecz nie oczekujcie, że będę udawał i będę blisko niego dłużej, niż to konieczne. — powiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

— Wspaniale.

Till Death Do Us Part ▮ MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz