33 - Ucieczka

563 51 67
                                    

*Jezusowy rozdział*

— Sungie, musimy uciekać. — powiedział, szybko wchodząc do pokoju.

— Co...? Co się stało? — podniósł się szybko do pozycji siedzącej i spojrzał na Minho z przerażeniem.

Wcześniej leżał na łóżku, obserwując swojego męża, wdychając świeże powietrze wpadające przez drzwi. Niby zwykły obrazek, aczkolwiek dla niego był on w pewnym sensie uspokajający. Sprawiał, że z jego głowy sceny z jego koszmaru znikały, dzięki czemu prawie zasnął. Lecz zanim zdążył odpłynąć w krainę Morfeusza, do pokoju wpadł Minho, wyrywając go z pewnego rodzaju transu.

— Pierdolona yakuza się stała. Są piętro niżej. Pospiesz się, Sungie. — powiedział z przejęciem, zakładając szybko czarną bluzę przez głowę.

Jisung szybko zsunął się z łóżka i wręcz podbiegł do swoich butów, aby je założyć. W tym czasie starszy wepchał ich wszelkie rzeczy, które były na wierzchu, do ich toreb i przewiesił obie na swoich ramionach. Gdy młodszy również założył bluzę, przejął jedną torbę, po czym obaj założyli kaptury na głowę.

Minho wychylił się lekko za drzwi. Zauważył, że mężczyźni są już na tym samym piętrze, co oni, na jednym końcu korytarza. Kiwnął głową do Jisunga, złapał go za dłoń, po czym ze spuszczonymi głowami wyszli z pokoju. Zamknęli za sobą drzwi, a następnie udali się na schody, które znajdowały się po przeciwnej stronie do tamtych mężczyzn.

Najpierw szli powoli, chcąc zachować się, jak totalnie randomowi goście tego motelu, którzy po prostu postanowili zakończyć swój pobyt o prawie czwartej nad ranem. Ich oddechy przyspieszyły, a adrenalina zaczęła krążyć w ich żyłach. Obaj modlili się w myślach, aby ci ich nie rozpoznali i żeby za nimi nie poszli. Lecz uczucie strachu tylko wzrastało, gdyż kompletnie nie mieli pojęcia, jak daleko tamci są od nich, a nie chcieli się odwracać.

Po chwili usłyszeli otwieranie drzwi, domyślając się, że mężczyźni sprawdzili właśnie ich pokój. Gdy małżonkowie znaleźli się przy schodach, usłyszeli jak ich bounty haunterzy przyspieszyli kroku. Chcąc więc zachować od nich jak największy dystans, zbiegli wręcz ze schodów. Minho pociągnął za sobą Jisunga do wyjścia z motelu, a następnie zaczęli szybkim chodem iść w jakąkolwiek stronę, po chodniku.

Już po chwili i ci, co ich śledzili znaleźli się poza terytorium motelu. Minho odwrócił lekko głowę w ich stronę, aby zobaczyć, jak daleko są i wytrzeszczył oczy widząc, jak ci również przyspieszyli kroku, wyglądając na bardzo zdeterminowanych, aby ich złapać.

— Kurwa... — powiedział starszy cicho pod nosem, przeklinając swój los.

Słysząc Minho, Jisung spojrzał najpierw na niego z przerażeniem, a potem za nich. Jego oddech znów przyspieszył, lecz nie ze zmęczenia od szybkiego tempa, a ze strachu. Starszy zaczął się rozglądać po okolicy, szukając jakiejkolwiek drogi ucieczki. Niespodziewanie dla Jisunga, jak i tamtych mężczyzn, Minho pociągnął młodszego do jakiejś ciemnej uliczki.

Wiedział, że tamci to zauważyli, ale to był dopiero początek jego planu ucieczki, który wymyślił na szybko. Po chwili ich oczy przyzwyczaiły się do ciemności, dzięki czemu widzieli więcej. Minho co chwila oglądał się za siebie, aby sprawdzać, w jakiej odległości od nich są tamci mężczyźni, jednocześnie rozglądając się na boki w poszukiwaniu innych uliczek.

Gdy skręcili w następną wąską uliczkę, starszy pociągnął Jisunga, puszczając się w bieg. Adrenalina buzowała w ich żyłach, sprawiając, że tak szybko się nie męczyli. Biegli tak więc, co chwilę skręcając w inne uliczki, robiąc wręcz przysłowiowego zygzaka. Obaj słyszeli, że tamci również za nimi biegną, aczkolwiek z każdym zakrętem, odgłosy goniących ich ludzi, było słychać coraz ciszej.

Till Death Do Us Part ▮ MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz