28 - Mój mężu

1K 59 60
                                    

Jako pierwszy, z głębokiego snu, wybudził się Minho. Pierwsze, co zobaczył, gdy otworzył oczy, to spokojną twarz Jisunga, który miał lekko otwartą buzię. Brunet uśmiechnął się lekko na ten widok, po czym wyciągnął powoli rękę w jego stronę, sięgając do jego czoła. Odgarnął palcami niesforny kosmyk włosów z jego twarzy, lecz szybko zabrał rękę widząc grymas na twarzy blondyna. Chciał się zachowywać ostrożnie, aby go nie obudzić, by móc dalej podziwiać widok przed sobą.

Nigdy nie sądziłby, że widok twarzy Jisunga z rana, stanie się jednym z jego ulubionych. I mimo, że blondyn miał lekko rozmazany makijaż wokół oczu i policzki, jak u wiewiórki, to to dodawało mu tylko uroku. Od dzisiaj, Minho zapragnął widzieć spokojną twarz śpiącego Jisunga codziennie. Zdając sobie sprawę, że teraz będzie to, jak najbardziej możliwe, uśmiechnął się jeszcze szerzej.

Nagle, jakby czując, że ktoś go obserwuje, blondyn przebudził się i otarł ręką twarz. Gdy otworzył oczy, zobaczył pełen adoracji wzrok Minho. Jisung uśmiechnął się do niego, a ten położył dłoń na jego policzku i zaczął go gładzić kciukiem.

— Dzień dobry, Sungie. — powiedział, lekko zachrypniętym porannym głosem, a Jisung uśmiechnął się szerzej.

— Dzień dobry...mój mężu. — odpowiedział z cwanym uśmiechem.

Niespodziewanie, Minho łapiąc za ręce Jisunga, obrócił go na jego plecy, przywierając jego ręce do pościeli, siadając na nim okrakiem. Blondyn dalej się cwanie uśmiechał, będąc zadowolonym z obrotu spraw. Brunet, trzymając ręce mężczyzny po jego bokach, nachylił się nad nim i spojrzał na niego z determinacją.

— Powiedz to jeszcze raz. — rozkazał, czując niebywałą satysfakcję z tego, jak go nazwał, więc chciał to znów usłyszeć.

— Ale co? "Dzień dobry"? — spytał niby niewinnie, po czym przygryzł dolną wargę, dalej się uśmiechając.

— Dobrze wiesz, o co mi chodzi. — powiedział, mrużąc na niego oczy.

— Mój...mężu? 

Gdy to powiedział, Minho od razu skrócił dzielący ich dystans i wpił się Jisungowi gwałtownie w wargi. Blondyn sapnął głośno na ten nagły ruch, po czym uśmiechnął mu się w usta. W końcu oderwali się od siebie z głośnym mlaśnięciem. Spojrzeli sobie w oczy, widząc w nich tańczące iskierki zadowolenia. Nagle jednak uśmiech na twarzy Jisunga zamienił się w cienką linię, a w jego oczach można było zauważyć lekką panikę.

— Ekhm... — odchrząknął nieśmiało. — Możesz już ze mnie zejść, hyung. Jesteś ciężki. — powiedział, a Minho uśmiechnął się cwanie.

— Naprawdę jest ci aż tak ciężko przyznać, że cię podnieciłem? — spytał poruszając się na nim prowokacyjnie, na co ten wytrzeszczył oczy. — No co? Przypominam, że obaj nie mamy na sobie bielizny, a ja siedzę na tobie...bardzo blisko twojego krocza. — dokończył pociągającym głosem.

— Hyung... — jęknął, robiąc zawstydzony grymas czując, jak jego policzki robią się całe czerwone.

Chciał wyrwać nadgarstki z jego rąk, aby móc zakryć sobie twarz, ale uścisk bruneta był za mocny. Nagle Minho przybliżył się do jego klatki piersiowej i zaczął składać na niej mokre pocałunki. Jisung odchylił głowę do tyłu, przymknął oczy i wstrzymał powietrze, chcąc powstrzymać się od większego podniecenia. Starszy natomiast schodził pocałunkami coraz niżej.

— Hyung... — przypominając sobie o czymś, spojrzał na zegar, który wisiał na ścianie. — Jest dwunasta, a... — westchnął głośno, gdy ten przygryzł lekko jego skórę na brzuchu. — ...a obiecaliśmy chłopakom, że... — znów głośno sapnął, gdy ten zassał jego skórę. — ...że zjemy z nimi późne śniadanie... — kolejny raz westchnął z odczuwanej przyjemności. — ...o trzynastej. — mówił powoli, a Minho w końcu oderwał się od jego skóry, zostawiając czerwony ślad i przybliżył twarz do tej Jisunga.

Till Death Do Us Part ▮ MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz