Minął tydzień od podpisania przez nich dokumentów, zatwierdzających ich związek małżeński. Mimo że wrócili do pracy, to każdą wolną chwilę spędzali ze sobą, jakby chcąc nadrobić stracony czas przed ślubem. Ten tydzień był więc przepełniony miłością, czułościami i czasami wręcz przesłodzonym zachowaniem, ale także i okazjonalnym seksem oraz namiętnymi pocałunkami.
W końcu byli w związku tydzień, więc można by powiedzieć, że właśnie przeżywali swój okres miodowy, który chcieli, aby trwał jak najdłużej. Lecz tak to już w życiu bywa, że zwykle po złych czasach, nastają te dobre - a po dobrych, te złe. I tak, niestety, było też i w tym przypadku.
Gdy leżeli wtuleni w siebie na łóżku Minho, odpoczywając po niedzielnym obiedzie, w pokoju rozległ się dźwięk dzwonka telefonu bruneta. Ten westchnął głośno, czując lekkie poirytowanie tym, że ktoś ma czelność zawracać mu głowę w dzień wolny. Jednak gdy wziął telefon do ręki i zobaczył, kto dzwoni, zrobił zdziwioną minę i odebrał.
— Halo, mamo?
— Minho! Jest obok ciebie Jisung? — spytała szybko, mówiąc przerażonym i zmartwionym głosem.
— Tak...Coś się stało? — spytał zmartwionym głosem.
Mężczyźni usiedli nagle na łóżku, zwieszając z niego nogi. Spojrzeli na siebie zmartwionym wzrokiem, a Minho przełączył rozmowę na głośnomówiący. W tle było słychać tylko szum, który sugerował, że jego matka znajduje się w samochodzie.
— Proszę, spakujcie się szybko. Tylko jakieś ubrania. Zaraz przyjedziemy i wszystko wyjaśnimy, ale proszę...pospieszcie się. — mówiła szybko i brzmiała, jakby się miała zaraz rozpłakać.
— Mamo...co się dzieje? — spytał z jeszcze większym zmartwieniem i obaj mężczyźni wstali.
— Jesteście w...dużym niebezpieczeństwie. Wszystko wyjaśnimy, jak przyjedziemy, a teraz proszę...spakujcie się szybko. — głos jej się załamał, po czym się rozłączyła.
Mężczyźni spojrzeli na siebie z przerażeniem. Jisung pobiegł szybko do swojego pokoju, aby spakować kilka ubrań, a Minho do swojej garderoby, aby zrobić dokładnie to samo. Obaj nie wiedzieli kompletnie, co się dzieje, co mają dokładnie spakować i ile, a strach o siebie i swoją drugą połówkę tylko wzrastał.
Po około dziesięciu minutach, usłyszeli nawoływania matki Minho, ale też i macochy Jisunga, które dochodziły z holu. Obaj szybko wzięli swoje torby w ręce i zbiegli po schodach, gdzie znajdowali się ich rodzice. Za nimi również zbiegli Jeongin i Felix, którzy byli równie zdezorientowani, co ich bracia.
— Co się dzieje? — spytał lekko przestraszony Felix.
Przerażeni rodzice podeszli do swoich dzieci. Ojciec Jisunga miał w ręku czarną torbę, a matka Minho trzymała w dłoni jakieś pudełko.
— Musicie uciekać. I to jak najprędzej. — zaczęła pani Lee. — Został na was wyznaczony bounty haunt. Ktokolwiek was zabije dostanie naprawdę ogromną nagrodę pieniężną. Komuś bardzo nie spodobało się to, że wzięliście ze sobą ślub i połączyliście bardziej nasze firmy i teraz... — załamał jej się głos, lecz po chwili odetchnęła. — Zostaliśmy w porę ostrzeżeni. Musicie uciekać. Jak najdalej. W tej torbie... — wskazała na torbę trzymaną przez ojca Jisunga. — Jest gotówka, która się wam przyda. Nie możecie płacić swoimi kartami. Nie możecie używać swoich telefonów. Musicie się ukrywać. — mówiła szybko.
We wszystkich tam zgromadzonych, z każdym słowem kobiety, wzrastało przerażenie i panika. Ich bracia patrzyli ze zmartwieniem na nich i na swoich rodziców. Jisung czuł, jak w jego oczach niekontrolowanie zbierają się łzy. Wszystkich oddechy były przyspieszone, a strach kompletnie ich ogarnął.
![](https://img.wattpad.com/cover/339252890-288-k700057.jpg)
CZYTASZ
Till Death Do Us Part ▮ Minsung
Hayran KurguHan Jisung i Lee Minho to mężczyźni, którzy rywalizowali ze sobą od kiedy pamiętają o to, kto jest lepszym najstarszym synem, a na dodatek nie pałają do siebie sympatią. Pochodzą również z bogatych rodzin, które się ze sobą przyjaźnią. We wszystko s...