*Witam was dzisiaj już w ostatnim rozdziale, a jutro widzimy się w Epilogu 🫡*
Jako, że wczoraj nie mieli okazji wejść na najlepszy punkt widokowy w mieście, postanowili się tam udać właśnie dziś. Po dosyć intensywnej nocy, obaj dziękowali w duchu, że nie musieli pokonywać żadnych schodów, a w budynku znajdowała się winda, którą wjechali na samą górę.
Sami nie wiedzieli do końca, dlaczego obaj zgodzili się na takie coś wiedząc, że obaj mają lęk wysokości. Nie chcieli jednak być przez to, w pewien sposób, wykluczeni z korzystania z niektórych atrakcji. Dlatego, gdy wysiedli z windy, obaj mocno podtrzymywali się za ramiona, mówiąc do siebie nawzajem słowa otuchy i zachęty.
Ich serca biły bardzo szybko, a szli powoli, jakby bali się, że zaraz spadną, mimo że nie było nawet takiej możliwości. Szczególnie, że nie byli nawet blisko barierek. Śmiali się z samych siebie i swojego tchórzostwa, dzięki czemu, z minuty na minutę, coraz bardziej przyzwyczajali się do wysokości, na której byli i przestali się już aż tak bardzo bać.
— My to naprawdę jesteśmy życiowymi nieudacznikami. — zaśmiał się Jisung, gdy byli już tylko dwa metry od barierki. — Nie dość, że obaj nie umiemy pływać, boimy się wysokości, to zawsze obaj dajemy się wplątać w jakieś dziwne lub niebezpieczne rzeczy...
— Dlatego właśnie jesteśmy dla siebie stworzeni, Sungie. — również się lekko zaśmiał. — Nasze babcie i nasi dziadkowie jednak wiedzieli, co robią, szantażując nas emocjonalnie, nawet po śmierci i wręcz zmuszając nas do ślubu. — powiedział z zadowolonym uśmiechem, a ten spojrzał na niego z pobłażaniem, nie wiedząc, czy ma się czuć obrażonym za takie słowa o ich babciach i dziadkach.
W końcu obaj dotarli do barierki i złapali się za nią kurczowo obiema dłońmi. Za nic nie chcieli patrzeć w dół, dlatego patrzyli na rozciągający się przed nimi horyzont. Stolica Malezji była naprawdę piękna i mimo strachu, ani trochę nie żałowali swojej decyzji, gdyż mogli teraz podziwiać ten, w pewnym sensie, majestatyczny obraz miasta.
Minho lecz, po jakimś czasie, przestał obserwować miejski krajobraz, znajdując sobie jeszcze lepszy widok, którym był uśmiechnięty od ucha do ucha, Jisung. Nie wiedząc czemu, zaczął się stresować tym, co miał zamiar zaraz zrobić, dlatego aby uspokoić swoje szybko bijące serce, po prostu wpatrzył się w mężczyznę obok niego, jeszcze przez kilka chwil.
— Sungie? — zwrócił na siebie jego uwagę, a ten odwrócił się do niego, uśmiechając się lekko w oczekiwaniu na to, co brunet miał zamiar powiedzieć.
— Hmm?
Minho złapał za jego ręce i ścisnął je lekko, aby raczej sobie dodać otuchy. Niespodziewanie dla blondyna, klęknął przed nim na jedno kolano, na co ten wytrzeszczył oczy. Inni ludzie, którzy znajdowali się na tym punkcie widokowym westchnęli głośno, a niektórzy nawet zaczęli nagrywać zaistniałą sytuację.
— Co ty robisz, hyung? Przecież... — spytał, zaskoczony.
— Cśi...Teraz ja mówię. — uciszył go, po czym spojrzał mu prosto w oczy z miłością. — Wiesz bardzo dobrze, że niezbyt podoba mi się to, w jaki sposób zostaliśmy ze sobą zaręczeni...Nawet tych zaręczyn, tak naprawdę, nie było. — powiedział z lekkim smutkiem słyszalnym w głosie. — To samo można by było powiedzieć o naszym ślubie. I mimo, że jestem okropnie wdzięczny za to, że los nas połączył, to wszystko zostało zrobione nie tak, jak powinno... — przełknął ślinę, czując jak formuje mu się gula w gardle, a ten patrzył na niego ze wzruszeniem, czując jak powoli napływają mu łzy szczęścia do oczu. — Kocham cię, Sungie całym moim sercem. Chcę spędzić resztę swojego życia z tobą. Przy tobie czuję się kompletny, dlatego nawet nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Dlatego... — puścił jego ręce i wyjął z kieszeni od spodni małe pudełeczko, a gdy je otworzył, ukazało ono srebrny pierścionek z grawerem i małym diamencikiem pośrodku. — Uczynisz mi ten zaszczyt jeszcze raz i zostaniesz moim mężem...jeszcze raz? — spytał z szerokim uśmiechem, a po policzku Jisunga spłynęła łza, którą szybko otarł.
CZYTASZ
Till Death Do Us Part ▮ Minsung
FanfictionHan Jisung i Lee Minho to mężczyźni, którzy rywalizowali ze sobą od kiedy pamiętają, o to kto jest lepszym najstarszym synem, a na dodatek nie pałają do siebie sympatią. Pochodzą również z bogatych rodzin, które się ze sobą przyjaźnią. We wszystko s...