ROZDZIAŁ VI - Gbur

971 65 14
                                    

Jest weekend, a ja nie mogę wyjść z domu. Mimo to szczerze nie żałuje tego, co się wydarzyło. Zobaczenie morza to było cudowne uczucie. Ten jasny piasek, zupełnie inny niż tutaj, te wielkie piękne fale i szum morza, duże statki w oddali i latające mewy i te ciemne hipnotyzujące tęczówki wpatrujące się we mnie, jak w najpiękniejszy obraz. Nie żałuje ani jednej chwili, żałuje jedynie, że się nie pocałowaliśmy i nawet nie pożegnaliśmy. Czy naszym pożegnaniem było siedzenie obok siebie w drodze powrotnej i trzymanie się za ręce w całkowitym milczeniu, a następnie zatrzaśnięcie pod samym nosem drzwi Davidowi przez moją mamę? Chciałabym się z nim spotkać i pożegnać tak jak trzeba, ale kompletnie nie wiem, co zrobić. Nie chcę znów jej zawieść.
Postanowiłam zejść na dół. Robiłam to bardzo powoli i cicho. W kuchni słyszałam krzątającą się moją mamę. Już wtedy wiedziałam, że nie uniknę rozmowy.

- Tata jest w pracy, a David wyjechał do Kalifornii. --- powiedziała, smażąc coś na patelni.

- Wyjechał?

- Tak wyjechał - jestem pod wrażeniem, skąd ta kobieta wszystko wie, no ale nie trzeba było daleko szukać odpowiedzi, przecież bardzo dobrze dogaduje się z jego ojcem. - chcesz coś zjeść?

Nie odpowiedziałam, zamiast tego wróciłam pośpiesznym krokiem na górę i zamknęłam się w pokoju. Coś rozrywało mnie od środka. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie mogę zrozumieć, dlaczego wyjazd, jakieś prawie mi obcego chłopaka tak na mnie działał. Może dlatego, że się nie pożegnaliśmy, jak należy? A może dlatego, że był pierwszym chłopakiem, który zobaczył trochę więcej mojego ciała, niż powinien? Naprawdę sama nie wiem. Nagle usłyszałam dźwięk SMS-a w telefonie. Zerknęłam na wyświetlacz.

Ginny: Hejka Greta. Chcesz może wpaść na imprezę do Tonniego? Cała nasza paczka idzie. Wiem, że ty raczej nie wychodzisz, ale po ostatnim może jednak?

Miałam nadzieję, że to ten nieznany numer, którego nie zapisałam i usunęłam wiadomości, ale nie. Mimo to naprawdę się cieszyłam z tego zaproszenia. Jednak powstrzymuje mnie to,że mam szlaban, ale od czego mam okno?

Greta: Przyjdę
Ginny : Świetnie! Przyjechać po ciebie czy widzimy się na miejscu.
Greta: Przyjedź, ale obok przystanku. Nie pod sam dom.
Ginny: Spoko loko. Będę o 20. Buziaczki xoxo

A więc tak zrobiłam to sprzeciwiłam się mamie.

Dzień upłynął mi bardzo wolno. Wolałam unikać mamy jak ognia, więc przesiadywałam praktycznie cały czas w pokoju. Wychodziłam tylko po jedzenie i do łazienki. Mama nie nalegała na rozmowę. Wiedziałam, że tata nie wraca dziś na noc i będzie dopiero o 6 rano. Tylko nie wiedziałam, czy ona ma jakieś plany. Czułam podwyższony poziom adrenaliny. W każdej chwili mogła przyjść i chcieć ze mną pogadać. Postanowiłam czuwać. Co jakiś czas sprawdzać co robi. Była już 18 jak zobaczyłam, że wchodzi do pokoju. Słyszałam, jak włączyła telewizje. Dobrze to mój czas. Postawiłam dziś na szybki prysznic z dokładnym umyciem głowy razy trzy. Uwielbiałam długie kąpiele w wannie. Niestety dziś nie miałam tyle czasu. Musiałam się zacząć szykować. Na moje wielkie wyjście. Dziś nawet zrobiłam coś, o czym nie zawsze pamiętałam, czyli pielęgnację twarzy, a nawet wzięłam do ręki peeling enzymatyczny, którego dawno nie stosowałam. Musiałam wyglądać idealnie, bo dziś z własnej nieprzymuszonej woli łamałam wszystkie zakazy. Wyszłam z prysznica z ręcznikiem na głowie. Spojrzałam w lustro i kompletnie nie wiedziałam, co zrobić z włosami.

- Wyprostować czy zakręcić? --- powiedziałam prawie niesłyszalnie sama do siebie.

Zdecydowałam się na zakręcenie samej grzywki. Następnie przeszłam do pokoju i usiadłam przy toaletce, zaczęłam się malować. Pomalowałam się mniej więcej tak samo jak zwykle dodatkiem było tylko zamiast błyszczyka wykonturowanie ust, aby stały się optycznie większe i pomalowanie ich matową szminką. Kolejnym moim dylematem i odwiecznym dylematem każdej dziewczyny, w co się ubrać? Zaczęłam przeglądać swoje wszystkie ubrania po kolei po jednym wieszaku. Nie było tam nic, co przykuło by moją uwagę, aż nagle natknęłam się na bluzkę, bluzkę Mii, którą kiedyś u mnie zostawiła. Powiedziała, że może mi się kiedyś przydać na jakąś okazję, a jej się już znudziła, a było szkoda jej ją tak po prostu oddać w obce ręce. Była to różowa bluzka marki Pretty Little Thing z wiązaniem z tyłu i gołymi plecami. Bluzka, w której się chodzi bez stanika. Mia czy ja jestem na tyle odważna? A jebać to dziś zaryzykuję. Związałam bluzkę i zaczęłam szukać jakichś spodni. Jednak moją większą uwagę przykuła biała spódniczka. Mam mało spódnic. Nie lubię w nich chodzić, ale do tej bluzki będzie pasować idealnie.

[ZOSTANIE WYDANE!] It started with a lie - The Rebellion Trilogy [ Część I ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz