ROZDZIAŁ XXV Lecimy do Lumellogno.

739 57 3
                                    

Noach znalazł lot dla dwóch osób w ekspresowym tempie za co byłam mu niezwłocznie wdzięczna. Mieliśmy godzinę na ogarnięcie wszystkiego czyli tego co zabieramy ze sobą. Davis zabrał mnie do swojego mieszkania gdzie zaczął pakować dwie torby. Ja nie miałam co ze sobą zabrać, ale chłopak wziął dla mnie parę rzeczy, a potem otworzył szafę i wyjął dyktę co sprawiło, że mnie zatkało. Szafa była idealnie dobrana do ściany także z boku nic nie było zauważalne, a za dyktą kryło się kilka karabinów, maczet, noży i innych broni, których nie widziałam nawet w filmach.

-Pokaźna kolekcja.

-Cnie? - rzekł zadowolony Noach. - spadamy, musimy zdążyć. - skinęłam głową.

Noach jeździł zdecydowanie spokojnie, ale też ponad przepisy, ale robił to w taki sposób, że nie sprawiało to niebezpieczeństwa dla ruchu ani ja nie miałam tego poczucia. Gdy już wsiedliśmy do samolu od razu przuypomniał mi się mój pierwszy lot, którego tak bardzo się bałam. To w Kalifornii mieliśmy swój pierwszy lepszy moment z Sebastianem. Potem było ich jeszcze kilka ale szybciej znikały niż się pojawiły. Wracałam wspomieniamim do tych lepszych chwil.

Spojrzałam na Sebastiana wymownie.
-NIE! Nie ma szans. - zaczął.
-No Sebaa nie daj się prosić.
-Nie ma mowy!
Zaczęłam się rozbierać. zdjęłam bluzę i koszulkę, a następnie zaczęłam ściągać buty i spodnie pozostając w samej bieliźnie.
-Zawsze pozostaniesz już gburem- ruszyłam w stronę wody.
-Smarkula. - na te słowa odwróciłam się gniewnie w jego kierunku. - Zapomniałaś o czymś.
Chłopak patrzył raz na mój stanik, a raz na moje majtki.
-Nie ma mowy, po za tym jestem smarkulą więc taki stary dziad jak ty nie powinien się tak na mnie patrzeć. - Na moje słowa chłopak przewrócił oczami. - Okej, mogę to zrobić, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Ty też się rozbierzesz.
-Chyba śnisz.
Podeszłam z pewnością siebie do Sebastiana tak aby nasze klatki piersiowe się stykały, patrzyłam mu się głęboko w jego czarne oczy i po prostu z pełną powagą to powiedziałam.
-Jesteś nudziarzem.
Po tych słowach odwróciłam się napięcie i chciałam już wejść do wody, ale chłopak złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie i znów stykaliśmy się klatkami patrząc w sobie głęboko w oczy z tą różnicą, że pochylił swoją głowę tak aby nasze nosy się prawie stykały.
-Nie jestem, gdybyś mnie znała...
-Więc daj się poznać.
Chłopak uwolnił mój nadgarstek z jego uścisku. Od razu zaczęłam masować te miejsce, a on patrzył na mnie z kipiącą złością w oczach, ale ku mojemu zdziwieniu zaczął się rozbierać.

Ta noc to była jedna z dziwniejszych i ciekawszych nocy w moim życiu. Było to jedno z moich ulubionych wspomnień z tym chłopakiem, a teraz jest gdzieś w drodze do Włoszech i zmierza na pewną śmierć. W momencie kiedy zaczęło do mnie dochodzić, że mogę go stracić i to jeszcze w taki sposób coś kuło moje serce. Naprawdę nie chciałam żeby stała mu się krzywda. Chce żeby żył, bo jest jeszcze młody i ma całe życie przed sobą, a otacza się takim syfem, który go wyniszczy. Chciałabym żeby odnalazł lepszą drogę i mam nadzieję, że uda mi się to dokonać. Spojrzałam na Davisa, który prawie od razu zasnął po wejściu do samolotu, miał otwartą buzię i chrapał. 

-Noach. - zaczęłam nim potrząsać. -Noach! Noach!- wiem, że może nie byłam wtedy za miła, ale potrzebowałam informacji. -Davis!- w końcu gdy powiedziałam jego nazwisko chłopak ocknął się tym samym się ośliniając.

-Co się dzieje?!- zapytał zdenerwowany.

-Musimy porozmawiać.

-Aaa. - chłopak już spokojnie poprawił się na fotelu. - O czym chcesz rozmawiać.

-Ty wiesz dobrze o czym.- chłopak rozejrzał się i skinął niepewnie głową.

-To co chcesz wiedzieć?

[ZOSTANIE WYDANE!] It started with a lie - The Rebellion Trilogy [ Część I ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz