II Rozpoczęcie roku

246 5 0
                                    

Obudziłam się lekko przed 11, co oznaczało, że mam trochę czasu.
Podeszłam do szafy, żeby wybrać jedną z wielu koszul, które uprasowała już moja mama. Miałam to zrobić dziś, ale skutecznie mnie wyprzedziła, dając mi przy tym jeszcze trochę pospać.
Uwielbiałam to w niej, że gdy wchodziła mi do pokoju, robiła to w taki sposób, aby mnie nie zbudzić.
Przez to, że tak często się stresuje, mam lekki sen i każdy szelest powoduje u mnie przebudzenie i problemy z ponownym zaśnięciem.
Wybrałam jedwabną koszulę, która była chyba jedyną, jaką lubiłam, bo prawda jest taka, że ich nie znoszę. Dobrałam do tego prostą, ale nie obcisłą, a bardziej formująca literę A spódniczkę w kolorze czarnym, czarne zakolanówki i mokasyny. Postawiłam na rozpuszczone włosy, zebrałam tylko kilka kosmyków, aby stworzyć niewielki kucyk na czubku mojej głowy, na którym związałam dużą białą kokardę.
Zawsze po rozpoczęciu cała szkoła rusza nad sztuczny staw znajdujący się około kilometra od naszego liceum w tym też ja.
Jest jeszcze ciepły wrzesień, więc zapewne będą wskakiwać do wody i korzystać z ostatnich uroków słońca. Ja chyba sobie tego odpuszczę, najwyżej pożyczę strój od którejś z dziewczyn. Zeszłam na dół gdzie mama, zrobiła już śniadanie, a tata rozwiązywał krzyżówki.

-Cześć kochanie. --- powiedział, poprawiając okulary z czubka nosa.

-O Greta wstałaś, siadaj do stołu, żebyś się nie spóźniła.

Usiadłam przy stole, gdzie czekała już jajecznica smażona na maśle z boczkiem.
To było zdecydowanie nasze ulubione śniadanie. Jajka mają coś takiego w sobie, że potrafią trzymać cały dzień, przy czym są bardzo smaczne.

-Wybierasz się dziś nad staw? --- spytała mama.

-Tak, Mia bardzo chcę tam iść.

-O której wrócisz? --- do pytał tata, który też już siedział przy stole.

-Postaram się wcześniej.

-Najpóźniej 18.

-Dobrze tato.

-Wyjechać po ciebie?

-Nie, przywiezie mnie ktoś lub przyjadę autobusem.

Zeze Rukhadze skinął głową.
Po śniadaniu poszłam jeszcze szybko umyć zęby i ruszyłam do wyjścia, gdzie w samochodzie czekał już mój tata, aby mnie zawieźć pod szkołę. Mieliśmy wspólny samochodowy zwyczaj przed rozpoczęciem roku szkolnego. Było nim śpiewanie piosenek na rozluźnienie. Jego szczególnie ulubioną była Bars and Melody "Hopeful" , ale nie utożsamiał się z jej tekstem. Po prostu uwielbiał wspierać młodych artystów, a Leo i Charliego oglądał w Brytyjskim Mam Talent i od tamtego momentu, nie przestawał ich słuchać.

-Dojechaliśmy, powodzenia i uważaj potem na tym stawie.

-Nie masz się czym martwić tato.

Przytuliłam go na pożegnanie i wyszłam z auta. Przed wejściem do szkoły czekał już na mnie Alex z niesamowicie pięknym uśmiechem.

-Rozpoczęcie w tym roku na sali czy na boisku?

-W tym roku chyba nie chcą korzystać z ładnej pogody i jest na sali.

Skinęłam głową i ruszyliśmy do środka. Nasze liceum było niesamowicie wielkie i znane z koszykówki. Z zewnątrz przypominało staro wieczny pałac, a w środku było całkiem nowoczesne.

-Muszę jeszcze skorzystać z toalety.

-Okej poczekam.

Udałam się do łazienki, aby umyć ręce i położyć je na twarzy, czułam jak spływa mi po niej pot. Tak objawiał się u mnie stres, spojrzałam ostatni raz w lustro aby się uspokoić, zrobić kilka wdechów i wyszłam. Alexa nie było na korytarzu, pierwsze co pomyślałam to, że na pewno poszedł również do łazienki. Usiadłam więc na ławce obok i poczekałam. Nie myliłam się, bo 5 minut później wyszedł cały w skowronkach Alex.

[ZOSTANIE WYDANE!] It started with a lie - The Rebellion Trilogy [ Część I ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz