CELLY
Tom Delcon coraz częściej pojawiał się w mojej głowie. Coraz częściej chciałam go dotknąć, zapytać o jego przeszłość i wszystko inne. Chciałam dotknąć jego ust. Ale te wszystkie pomysły wybił mi z głowy Carius.
– Pojebało cię! Nie zrobisz tego, ani tamtego. – krzyczy, a ja patrzę na niego otępiała.
– Ale czemu?
– Bo to ON musi postawić pierwszy krok. To on ma jakąś traumę z dotykaniem, nie ty, wanilko.
Może ma rację? Chociaż Carius zawsze ma rację. Bardzo chciałam, żeby Tom postawił ten, cholerny, pierwszy krok, jednak w tej kwestii nie byłam zbytnio cierpliwa.
I zrobiłam coś, czego żałowałam.
🌼
Siedzę naprzeciwko Olivera, który ciągle się do mnie jednoznacznie uśmiecha, co najwidoczniej denerwuje Toma. Siedzi obok mnie i zaciska z całej siły pięść, a ja odnajdując w sobie resztki odwagi, kładę swoją rękę na jego. Rozluźnia się, przymykając oczy, jednak natychmiast je potem otwiera, patrzy najpierw na brata, a dopiero potem na mnie, mierząc mnie wściekłym wzrokiem i wyrywa rękę. Natychmiast wstaje z krzesła i szybkim krokiem zmierza do swojej sypialni. Patrzę na czarne drzwi smętnym wzrokiem, czując w nich łzy, chociaż nie powinnam. Głupia ja. Przecież to było wiadome, że nie odwzajemni mojego dotyku tylko ucieknie.
– Nie martw się. Zawsze, gdy ktoś go dotyka to przed tym ucieka. – szepcze Oliver, a ja szybko kiwam głową. – Może będziesz tą jedyną, której da się dotknąć. Kto wie.
Uśmiecham się delikatnie w jego stronę i wstaje, zbierając swoje rzeczy. Tom najwidoczniej mnie tu nie chciał. Gdy byłem już przy drzwiach do wyjścia, poczułam szarpnięcie za ramię.
– Gdzie idziesz? – usłyszałam jego niski głos obok swoje ucha. Opierał się o ścianę ramieniem, a rękę opierał o biodro. – Pytam; gdzie idziesz?
Nie zapytał tym razem łagodnie. Jego głos był wypełniony zaborczością i złością.
– Do domu.
Podniósł delikatnie brew, przyglądając mi się dociekliwie. Odsunął się od ściany, podchodząc do mnie. Gdybym postawiła kolejny mały kroczek, nasze usta by się połączyły.
– Odwieźć cię do domu? – spytał, a ja przymknęłam powieki, gdy poczułam jego gorący oddech na swoich wargach.
– N-nie trzeba, naprawdę.
– Jest coraz zimniej, odwiozę cię.
Zauważyłam, że z Tomem Delconem nie da się wygrać.
🌼
Byliśmy prawie na miejscu. Patrzyłam w okno, wstydząc się na niego popatrzeć, chociaż czułam jego spojrzenie na swojej twarzy.
– Przepraszam. – wyszeptał, a ja w końcu na niego popatrzyłam.
– Za co?
– Uciekłem, a nie powinienem. – wytłumaczył, a ja podkręciłam głową. – Powinienem ci to wyjaśnić, Celly.
– Nic nie musisz, Tom. Zrobisz to w swoim czasie.
Kiwa głową i zatrzymuje samochód przed moim mieszkaniem. Gdy chce wysiąść, ten delikatnie łapie mnie za rękę i składa na niej równie delikatny pocałunek, patrząc mi w oczy. Czuję jak moje serce przyspiesza, jakby miało zaraz wyrwać się z mojej piersi i ucieka, pęknąć.
– Do zobaczenia, Thomasie.
– Do zobaczenia, Celly.
Weszłam do domu, nie oglądając się. Czułam jego zielone tęczówki na sobie, czułam swoje mocno bijące serce. Czułam, że się zakochuje. Bez wzajemności.
🌼
Patrzę w sufit, na którym jest wiele rysunków. Uśmiecham się, gdy odnajduje rysunek mojego brata. Była to cynamonka. Moje ulubione ciastko. Bryce miał talent do rysowania i zawsze jak byłam mała to prosiłam go, by narysował mi księżniczkę do pomalowania lub jakieś zwierzę.
Przymykam oczy, czując w nich łzy. Żałowałam, że nie udało mi się uratować ani rodziców ani Bryce'a. Kochałam ich wszystkich, mimo iż ten ostatni był okropny.
Kiedyś
– Co to jest? – wskazuje na moje wiersze, a ja odwracam wzrok od kartki.
– W-wiersze, Bryce.
Bierze jeden do ręki i zaczyna czytać. Zaczynam się stresować, że zaraz mnie wyśmieje. I właśnie to się dzieje.
– Nie jest to nic warte, Celly. Przestań lepiej pisać, bo to bez sensu. Nic tym nie osiągniesz, dziecko. – wyśmiewa mnie i zaczyna rwać kartkę, która była cała zapisana. Patrzę na to ze łzami w oczach, przytykając dłoń do ust, by powstrzymać szloch.
– Bryce, chodź mi pomóc, skarbie! – słyszymy krzyk naszej mamy, a Bryce od razu idzie, ostatni raz na mnie patrząc.
Wzięłam porwane części do ręki i zaczęłam je sklejać taśmą i ponownie wszystko przepisywać.
Teraz
Patrzę na zaklejone kartki, a potem na nową wersję. Czułam się dumna, że tego nie porzuciłam. W końcu to było moje małe marzenie, a teraz mam czas, by je spełnić.
R.V.R
I git. Mam nadzieję, że się podoba.

CZYTASZ
Ciao Amore· |18+|
RandomTom Delcon nie był zbyt wylewny w uczucia, nie lubił wanilii, a za każdym razem, gdy widział swoje rodzeństwo zbierało mu się na wymioty. Mimo iż byli dorośli, nadal zachowywali się jakby mieli po dziesięć lat. Miał uraz do statków, ponieważ gdyby n...