Rozdział 10

25 3 8
                                    

CELLY

Napisałam mu to. Napisałam i nie żałowałam. Czułam się lżejsza. O wiele, wiele kilometrów lżejsza.

Rzuciłam telefon na łóżko, zamykając oczy. Lekkość zamieniła się w żal. Myślałam, ze mnie pragnie, że wziął mnie za narzeczoną z czegoś uczuciowego. Ale było to chyba błędne. Po prostu to ja byłam na tyle głupia, by zacząć coś do niego czuć. Pierwotne zauroczenie przeszło w głupią miłość. Wypiłam w kilku łykach herbatę i przebrałam się w spodenki, chcąc chociaż na chwilę się położyć. Gdyby Tom tego nie przerwał, doszłoby do czegoś, czego oboje byśmy żałowali. A on żałuje wielu rzeczy.

🌼

Budzę się przez natarczywe pukanie i z lekkim opóźnieniem wstaje. Nie siłę się, by założyć szlafrok i otwieram drzwi. Patrzę niewyraźnie na zdyszanego i wściekłego Toma, który patrzy wprost na mnie.

– Czy coś się sta... – nie dokańczam.

Mężczyzna łapie mnie za policzki i wpija mi się w usta, jednak zanim zdążę to odwzajemnić, odsuwa się, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, co zrobił. Odchodzi kilka kroków, niechcący zamykając drzwi.

Podchodzę do niego i łapie go za kark, na co ten się wzdryga.

– Pozwól mi, Tom. Obiecuję, że nie zrobię ci krzywdy. – szepcze, a ten prostuje się i ponownie łapie mnie za policzki, delikatnie muskając moje usta swoimi.

Oddaje się pieszczocie. Tom przesuwa dłoń z jednego policzka na talię i przyciąga mnie najbliżej jak się da. Czuję jego ciepło, jego oddech, jego smak. Czuję wszystko. I chce więcej, jednak nie mogę sobie na to pozwolić. Ani ja ani Tom nie jesteśmy na to gotowi.

Pocałunek staje się intensywniejszy wbrew temu, o czym teraz myślę. Brunet zaciska mocniej dłoń, wbijając palce w moją skórę, a ja wsuwam palce w jego włosy. Czuję przyjemny ból. Ciepło, które przed chwilą czułam, zamienia się w zimno, gdy mężczyzna się odsuwa, poprawiając swój płaszcz. Oddycha szybko, a po jego włosach nadal spływają kropelki deszczu.

– To... nie możemy więcej tego zrobić, Celly. – wzdycha, a ja czuję zawiedzenie. Myślałam, że przez ten pocałunek chce mi powiedzieć, że również coś do mnie czuję. Teraz jest mi cholernie głupio i wstyd.

– Oh, przepraszam...

– Nie, nie przepraszaj. To ja powinienem to zrobić, rzuciłem się na ciebie jak jakiś pierdolony pies.

Przymykam oczy na jego słowa. Mam ochotę zapaść się pod ziemię. Zapewne od razu się czerwienie, co próbuje zakryć włosami, jednak zimne palce łapią mnie za szczękę i kierują mój wzrok na siebie.

– Wszystko jest okej, cynamonko. Po prostu to nie ten czas.

Wychodzi z mojego mieszkania, a ja mam ochotę za nim pobiec.

Głupia, głupia, głupia!

TOM

Robi mi się gorąco, mimo iż pada deszcz. Ciągle o niej myślę, a jestem prawie w domu. Celly chyba zawsze zostanie mi w głowie. Nawet wtedy, gdy nasze drogi się rozejdą, a nasze narzeczeństwo się skończy.

Celly, Celly, Celly, Celly...

Mam ochotę tam wrócić i zrobić z nią wszystko, o co mnie poprosi. Mam ochotę ją wycałować, a potem ponownie szorować swoje ciało, mimo iż się na to zgadzałem. Nadal jednak niektóry jej dotyk przypomina mi o niej. O moim koszmarze, który po dawnych latach powinien już zniknąć, nieprawdaż?

A może kobieta, która zniszczyła mi życie, będzie prześladowała mnie do jego końca?

R.V.R

Niedługo będzie dłuższy rozdział.

Ciao Amore· |18+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz