Rozdział 32

18 0 1
                                    

CELLY

Czasami dopadały mnie potworne myśli. Co jeśli nigdy nie będę mieć dzieci, co jeśli nigdy nie wyjdę za mąż, co jeśli nigdy nie przeżyje prawdziwej miłości, co jeśli nigdy nie przeczytam wszystkich moich książek? W mojej głowie były jedynie pytania, które albo się powtarzały, albo tworzyły się nowe. Największy znak zapytania stawiałam przy odpowiedzi – czy Tom mnie kocha? Czy Tom mnie potrzebuje? Czy Tom w ogóle o mnie myślał? Nurtowały mnie te pytania i kiedyś miałam zamiar znaleźć na nie odpowiedz, jednak teraz nie było na to czasu.

– Nad czym się zastanawiasz? – spytał Carius, a ja miałam ochotę ironicznie się zaśmiać.

– Nad tym, ile jeszcze pożyje taki baran, jak ty.

Chłopak zmarszczył brwi i wykrzywił usta w lekkim uśmiechu.

– Wredna jesteś, wanilko. Zastanawia mnie jedynie, kto cię tak zmienił? Tom czy Xarien, hm? – miałam ochotę go zamordować. Rozszarpać jego piękną twarzyczkę, zedrzeć jego ironiczny uśmiech, który doprowadzał mnie do szału. I on doskonale o tym wiedział. 

– Nienawidzę cię.

– Kochaaasz mnieee...

I miał cholerną rację.

Carius był moim światem odkąd pamiętam. Nigdy nie patrzyłam na niego, jako przyszłego partnera, ale jako przyjaciela, który zawsze przy mnie będzie. I tak jest cały czas, jednak z czasem zauważałam, że Carius się zmieniał. Zamykał się, gdy odbierał telefon, to szedł do innego pomieszczenia, nie mówił o swoich uczuciach już tak często, nie uśmiechał się zbyt często, co nigdy się nie zdarzało. Carius nie był już moim Carius. Był kogoś innego i wiedziałam, że ten ktoś go niszczy, jednak nie mogłam nic z tym zrobić. Mogłam jedynie patrzeć, jak mój przyjaciel niszczy się przez tego kogoś i czekać, aż zrozumie swój błąd.

– Coś się stało? – spytał, a ja od razu na niego spojrzałam. – Zamyśliłaś się.

– Nie, nic się nie stało. Pójdę do kawiarni obok. Może mają coś dobrego. – powiedziałam i szybko poszłam ubrać niskie, białe obcasy.

– Wiem, że tam nie idziesz, Celly!

Usłyszałam śmiech i aż sama się uśmiechnęłam. Miał rację, szłam do Toma. Mimo wszystko stęskniłam się za nim i trudno było mi się od niego oddalić.

Kochałam Toma.

🌼

Zapukałam i od razu usłyszałam zaproszenie. Tom siedział z nosem w dokumentach, jednak doskonale wiedział, że to ja. Widział mnie przez okno.

– Dzień dobry, cynamonko.

– Dzień dobry.

Poczułam się trochę zestresowana, gdy na mnie spojrzał. Przed oczami miałam naszą minioną noc. To, jak mnie dotykał, to, jak do mnie szeptał. Czułam się wtedy doskonale, a on jedynie mi w tym pomagał.

– Wiesz... może byśmy wreszcie spotkali się gdzieś indziej, niż w moim biurze, hm?

– To jest całkiem dobry pomysł, bo nie mogę patrzeć na te ponure kolory w tej firmie.

Oboje zaczęliśmy się śmiać. Tom opowiadał żarty i jakieś śmieszne historie z udziałem swojego rodzeństwa. Cudownie było widzieć jego uśmiech.

I w taki sposób spotykaliśmy się ze sobą ponad miesiąc.

R.V.R




Ciao Amore· |18+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz