TOM
KiedyśPani Loving patrzy na mnie ze smutkiem w oczach. Nie wiem o co jej chodzi, jednak wytrzymuje jej spojrzenie. Dzisiaj ponownie miałem do niej iść, ale tak cholernie tego nie chciałem. Felicity mówi, że jeśli coś się dzieje, to mogę do niej z tym przyjść. Zapewne zauważyła zmianę w moim zachowaniu. Gdy dotyka mojego ramienia, natychmiast się wzdrygam.
– Wychodzę. – oznajmiam, w pośpiechu zakładając bluzę. Felicity jedynie na mnie patrzy. Przyzwyczaiła się już do moich nagłych wyjść.
Niemal biegnę na drugą ulice i skręcam w ciemne uliczki. Wchodzę do domu zrobionego z czerwonych cegieł. W sypialni czeka już na mnie ona. Na jej pomalowanych czerwoną szminką ustach widnieje uśmiech, który nie zwiastuje niczego dobrego.
– Tom, chodź do mnie! – pisnęła i rozłożyła ramiona, a ja natychmiast do niej podszedłem.
Zaczęła mnie całować zapewne zostawiając ślady szminki na moich wargach i skórze. Czuję jej dłonie wszędzie. W pewnym momencie ściska przez spodnie mojego kutasa, na co powstrzymuje syk bólu. Robi to zbyt mocno.
– Może dzisiaj obejrzymy tylko film, hm? – mamrocze między pocałunkami, jednak ona zaczyna mnie rozbierać, rzuca mnie na łóżko, a potem mnie dosiada.
Zamykam oczy. Nie chce słyszeć jej jęków, błagań o orgazm. Zaciskam pięści w pościeli, uważając by jej nie dotknąć. Ujeżdża mnie, wydając z siebie głośne krzyki i jęki rozkoszy. Nie jest mi z tym dobrze tak, jak wtedy, kiedy to wszystko zaczynaliśmy.
Wydaje z siebie ciche stęknięcie, gdy schodzi ze mnie i idzie pod prysznic. Wygląda na szczęśliwą, a ja nie chcę jej tego niszczyć.
Teraz
Celly Love była cholernie ciekawą istotą. Była piękna, mądra i miała kurewsko piękne oczy. Jej zielonkawe oczy idealnie pasują do moich.
– Tom!
Ja pierdole.
Velia biegnie w moją stronę z jakimś mężczyzną u boku. Domyślam się, że jest to Vladim, o którym gadała przez cały czas. Ze swoich mężczyzn przedstawiła mi jedynie swojego pierwszego chłopaka, trzeciego i właśnie teraz przedstawi mi tego nieszczęśnika.
– Słucham? – pytam uprzejmie, wbijając wzrok w przestraszoną twarz mężczyzny.
– Chciałam ci przedstawić mojego narzeczonego.
Kurwa.
Marszcze brwi, gdy niemal krzyczy słowa narzeczony. Od kiedy ten jebany Vladim jest jej narzeczonym?
– Od kiedy?
– Od zeszłego tygodnia! – piszczy i niemal skacze.
– Tom Delcon.
– Vladim Torres. – podaje mi dłoń, udając, że się nie boi, co mnie rozbawia. Idiota.
– Mówiłaś już o nim Robercie, Oliverowi i Felicity?
Kręci głową, co oznacza, że chciała skorzystać z „tradycji” i przedstawić narzeczonego temu najstarszemu. Głupie.

CZYTASZ
Ciao Amore· |18+|
RandomTom Delcon nie był zbyt wylewny w uczucia, nie lubił wanilii, a za każdym razem, gdy widział swoje rodzeństwo zbierało mu się na wymioty. Mimo iż byli dorośli, nadal zachowywali się jakby mieli po dziesięć lat. Miał uraz do statków, ponieważ gdyby n...