TOM
Oliver patrzył na mnie z dziwnym uśmiechem, gdy patrzyłem w telefon w nadziei na wiadomość od Celly.
– Wątpię, by napisała, Tom.
– Co zrobiłeś tym razem? – pytam, a mężczyzna przewraca oczami.
– Niiiic. Zwyczajnie prawie ją pocałowałem.
Wpatruje sie w niego beznamiętnie. Wiedziałem, że mój brat był do tego zdolny. Po prostu byl idiotą i tyle.
– Interesujące.
– Nic z tym nie zrobisz? – spytał zaskoczony, unosząc brwi.
– A co mam niby zrobić? Nie uczestniczymy w swoim życiu, udajemy, że sie nie znamy. – chryste, kogo ja chce oszukać.
Patrzy na mnie z politowaniem i kręci głową. Wiedziałem, że w tym momencie brał mnie za cholernego idiotę.
– Wychodzę i nie wracam. Ide do „koleżanki".
Kiwam głową, chcąc, by jak najszybciej stąd wyszedł i wyciągam telefon.
TOM:
Spotkamy się dzisiaj?Wiadomość dostaje juz po kilku sekundach.
CELLY:
Oczywiście. Tylko musisz kupić najtańsze wino, byle mocno kopało haha.TOM:
Dla ciebie wszystko, kochanie.🌼
Chryste, Celly wygląda przecudownie w czerwonej sukience, która idealnie jej pasuje. Ja zaś jestem ubrany w zwykły czarny garnitur, którego nie przebrałem z pracy i jak pisała Celly – kupiłem tanie wino.
Siedzieliśmy na niewielkiej górce i patrzyliśmy na ciemne niebo. Pojedyncze gwiazdy znikały i pojawiały sie przez chmury, a księżyc oświetlał nam drogę.
Wino, które kupiłem było już w połowie wypite, co Celly już zaczęła czuć. Śmiała sie bez powody, mówiła żarty, które nawet nie śmieszyły, jednak ja sie z nich śmiałem. Może dlatego, że oboje byliśmy pijani? A może po prostu szczęśliwi w swoim towarzystwie? Nie wiedziałem, jednak było to dla mnie miłe i przyjemne, bo spędzałem czas z kobietą, którą... kochałem.
– Wiesz... jesteśmy coraz starsi, a oboje nigdy nie mieliśmy miłości swojego życia. Śmieszne, nie? – spytała, śmiejąc się. Ja również zacząłem sie śmiać, przyglądając się jej pięknej twarzy oświetlonej blaskiem księżyca. Cholera, miałem ochotę ją pocałować, zrobić, co tylko będzie chciała. Chciałem z powrotem ją całą. Chciałem być z powrotem jej. Kurwa, co ja gadam. Ja zawsze byłem jej.
Popatrzyła na mnie i delikatnie się zbliżyła. Nasze uda zaczęły sie stykać, a ja już nie wytrzymałem. Złapałem ją za szczękę i przyciągnąłem do pocałunku, w którym wyrażałem całą gamę moich uczuć. Może i ona tego nie poczuła, ale ja wiedziałem już, co czułem. A może ona jednak też? Może ona też mnie kochała?
– Tom, wiesz, że nie możemy.
Kręcę głową, by temu zaprzeczyć. Mogliśmy, nie byliśmy nastolatkami, którym coś zabroniono. Byliśmy dorosłymi ludźmi, którzy mieli prawo do wyboru. A moim wyborem była ona.
– Pieprzysz głupoty, kochanie. Oczywiście, że możemy, nie udawaj głupiej. – szepcze, a ona delikatnie sie uśmiecha. CHRYSTE.
– Dobrze więc...
Wpiła się w moje usta i usiadła na moich kolanach. Westchnąłem z zaskoczenia i złapałem ją za biodra, prowadząc dłonie w górę i dół. Czułem, jak drży pod moim dotykiem. Pamiętałem, co lubi, a czego nie.
– Jesteś pewna? – odsuwam sie od niej, zaczepiając jej kosmyki włosów za ucho.
– Tak, oczywiście.
Jej oczy błyszczą w delikatnym blasku. Jej blada skóra świeci, a prawą dłoń, którą jeździ po moim ramieniu zdobi MÓJ pierścionek zaręczynowy. Nadal go nosiła.
– Nadal go nosisz, hm?
– Nie umiem się z nim rozstać. Mówiąc szczerze, jest dla mnie cholernie ważny.
– Yhm... – kontynuuję całowanie jej, kładąc ją na trawie.
Celly wygina plecy w łuk, gdy ocieram kolanem jej wrażliwe miejsce. Jęknęła w moje usta, wbijając paznokcie w moje plecy. Spojrzałem jej w oczy, upewniając sie, czy napewno tego chce, a gdy kiwnęła głową, zdjąłem jej dolną bieliznę i potarłem kciukiem jej łechtaczkę, co wywołało w niej drganie. Zdjąłem do kolan swoje spodnie i bokserki i powoli w nią wszedłem. Oboje wzdychamy, stęsknieni za bliskością naszych ciał.
Kochamy sie, bo słowo „pieprzymy" tutaj nie pasuje. Kochamy się w blasku księżyca, całując się i niemo wyznając sobie, że COŚ czujemy. Oboje.
Jęki, westchnienia i pomruki słyszy tylko księżyc i otaczające nas ptaki oraz drzewa. I my sami. My razem. Połączeni.
R.V.R
CZYTASZ
Ciao Amore· |18+|
LosoweTom Delcon nie był zbyt wylewny w uczucia, nie lubił wanilii, a za każdym razem, gdy widział swoje rodzeństwo zbierało mu się na wymioty. Mimo iż byli dorośli, nadal zachowywali się jakby mieli po dziesięć lat. Miał uraz do statków, ponieważ gdyby n...