CELLY
Patrzę mu w oczy. Są koloru szarego. Takie piękne, mieniące się jak gwiazdy, gdy na mnie patrzy. Opuszkami trzyma tlącego się papierosa, ledwo go zauważam. Trzyma go daleko ode mnie. Urocze. Uśmiecham się do niego, podchodzę, jednak wszystko szybko mija. Budzę się. Szarookiego nie ma.
Stawiam ostatnią kropkę i czytam wszystko jeszcze raz. Zdecydowałam się napisać coś innego i jestem z tego niesamowicie zadowolona. Byłabym jeszcze bardziej, gdybym miała obok siebie mojego... narzeczonego.
Sięgam po telefon i wpatruję się w jego numer, gdzie zostało wykonane tylko jedno połączenie tej nocy. Jedno i najwyraźniej ostatnie. Podskakuje, gdy słyszę, że Gucio zaczyna miauczeć, stając przy drzwiach wejściowych. Najzwyczajniej w świecie nie usłyszałam, że ktoś puka.
– Posuń się, grubasie. – odsuwam kota nogą, a ten od razu zaczyna mnie w nią gryźć. Ignoruje go i otwieram drzwi.
Zamieram. Mój wzrok zasłania wielki bukiet stokrotek, tulipanów oraz róż. Niemal wszystkie są w kolorze białym. Jedynie kilka kwiatów jest w kolorze czarnym bądź różowym. Zza bukietu wyłania się głowa Toma.
– Niespodzianka, panno Love. – mówi swoim zmęczonym głosem, co od razu mnie martwi. Chwytam za bukiet i głową wskazuje mu, żeby poszedł do salonu.
Wsadzam bukiet do największego dzbanka jaki mam i wracam do mężczyzny odzianego w czarny, o dziwo, pognieciony garnitur.
– Celly, daj mi to wszystko wytłumaczyć. – zamyka oczy, przecierając twarz. – To było wszystko pod wpływem emocji. Wiem, nie powinienem, jednak nie umiałem się powstrzymać, gdy patrzył na twoje ciało. Gdy się do niego uśmiechałaś i...
Podnoszę rękę, czym dalej mu znać, żeby już skończył. Patrzę w jego zielone tęczówki i odpływam. Są piękne, matowe i wyglądają jak las nocą.
– Wybaczam ci. – szepcze, uśmiechając się.
To zapewne zła decyzja. Mam zbyt dobre serce, jednak jestem przecież tylko zakochana, prawda?
Patrzy na mnie zaskoczony. Oh, oczywiście, że jest zaskoczony. Przez tyle dni się do siebie nie odzywaliśmy i nagle mi wybaczam. Wiem, że nie powinnam, wiem, se robię źle, jednak każdy człowiek uczy się na błędach.
– Dziękuję, cynamonko. – nie rejestruje kiedy wstaje i całuje delikatnie moje usta.
Oddaje się tej pieszczocie. Jest tak bardzo przyjemna...
🌼
Czerwone jej usta były na mym ciele. Uśmiechały się, a swym pięknem przyciągały tę uwagę. Jej oczy szkarłatne, patrzyły na me wnętrze. Jej głos zaś przyciągał mnie, a me serce biło, gdy słyszało ten śpiew, jak u syren nad pięknym morzem. Morze czerwone, jak jej pulchne usta od mych pocałunków. Kobieta mych marzeń niestety rozpłynęła się w mig i już nie wróciła do ramion mych.
Kolejna kropka, którą postawiłam była tą ostatnią. Uśmiecham się, zadowolona z dzieła. Gucio ociera się o moją nogę, doszukując się atencji, którą oczywiście mu daje.
Tom wyszedł z mojego mieszkania dwie godziny temu, a ja musiałam zająć czymś głowę. Tom oświadczył mi, że niedługo wyjeżdża do Francji. Było mi trochę przykro z tego powodu, ponieważ nie mieliśmy zbyt dużo czasu do spędzenia razem.
Znałam się z Tomem kilka miesięcy, a już tak głupio się zakochałam. Wiedziałam, że nie skończy się to dobrze. Bardzo, bardzo niedobrze.
R.V.R
Cóż, postaram się napisać dłuższy niedługo 💋
![](https://img.wattpad.com/cover/350612957-288-k773383.jpg)
CZYTASZ
Ciao Amore· |18+|
RandomTom Delcon nie był zbyt wylewny w uczucia, nie lubił wanilii, a za każdym razem, gdy widział swoje rodzeństwo zbierało mu się na wymioty. Mimo iż byli dorośli, nadal zachowywali się jakby mieli po dziesięć lat. Miał uraz do statków, ponieważ gdyby n...