XARIEN
Moja mama to prawdziwy anioł. Kiedyś każdego dnia robiła nam śniadania, pomagała i po wiele innych, uroczych rzeczy. Teraz uroczo się uśmiecha i patrzy na naszego tatę z blaskiem w oku. Uwielbiam ich miłość.
– Xarien, kutasie.
– Język, Lucian.
Mój brat przewraca oczami, a ja mam ochotę jebnąć go za to drzwiami. Nienawidzę tego, chociaż sam często to robię.
– Jakbyś ty całymi dniami nie klną po domu. – wypomina mi, a ja delikatnie się uśmiecham.
– Ale ja jestem dorosły, dzieciaku.
Patrzy na mnie spod łba, mrużąc przy tym oczy. Wygląda to kurewsko śmiesznie. Ponownie patrzę na naszych rodziców, którzy żywo o czymś rozmawiają i się śmieją. Uwielbiam ich, ale za to mniej uwielbiam swoje chore rodzeństwo. Nie wiem, po kim to mają, ale często nawzajem się obrażają, wybaczają sobie, a potem tak w kółko. Nie wiem, jak oni znajdą miłość życia.
\\\\
Wytężam wzrok, by przyjrzeć się pewnej pyskatej szatynce. Lorenc Venii była uśmiechnięta i żywo z kimś rozmawiała przez telefon.
Kiedyś każdy myślał, że mam jakąś chorą obsesję, a przyszedł czas, że ja również zacząłem w to wierzyć. Nie interesowało mnie to, czy Lory jest w bezpiecznym miejscu. Z a w s z e musiałem ją obserwować. Lubiłem na nią patrzeć, lubiłem jej głos. Tak słodki i uroczy, chociaż wychodzą z niego bluźnierstwa.
Trwa to już jakieś dwadzieścia lat. Tak, dwadzieścia. Przez ten czas moja obsesja rosła, a ja nic nie robiłem prócz powstrzymywania się, by w końcu jej się nie ujawnić. Każdy inny nazwał by to stalkerstwem, i że jestem chory psychicznie, ale ja tak nie uważałem. Robiłem to dla jej bezpieczeństwa i wygody. I żyło mi się z tym k u r e w s k o dobrze.
\\\\
Mama czuła się dzisiaj odrobinę gorzej. Tata nie odstępował jej na krok, co uznawałem za urocze. Mimo iż mieli swoje osiemdziesiąt parę lat, to wyglądali, jak młodzi bogowie. Zazdrościłem im tego wszystkiego. Tej miłości. Że mogą się dotknąć. Ja mogę jedynie o b s e r w o w a ć.
– Xarien przynieś, proszę, te niebieskie tabletki od serca. – prosi tata, a ja niemal od razu wykonuje polecenie.
Czasami żałowałem, że już nie mieszkam z rodzicami. Lucian i Verione nie są jeszcze pełnoletni, a mi brakuje czasami ich kłótni. Patrzę na zmarnowaną mamę i delikatnie się uśmiecham. Kiedyś była pełna życia, jak byłem mały, to nawet widziałem, jak razem z tatą tańczą do jakiegoś kawałka z ich czasów. Zazdrość była moją pierwszą emocją, jaką poczułam. Bo będąc małym szczylem, poznałem ją.
Lorenc Venii.
R.V.R
Jest to pewnien rodzaj wprowadzenia was do historii Xariena. Mam nadzieję, że będzie wam się podobać, bo będę się kurewsko starać, ziomy xdd

CZYTASZ
Ciao Amore· |18+|
RandomTom Delcon nie był zbyt wylewny w uczucia, nie lubił wanilii, a za każdym razem, gdy widział swoje rodzeństwo zbierało mu się na wymioty. Mimo iż byli dorośli, nadal zachowywali się jakby mieli po dziesięć lat. Miał uraz do statków, ponieważ gdyby n...