Rozdział 20

21 1 11
                                    

CELLY

Miesiąc wcześniej

Uśmiecham się do mężczyzny, który ma wydać moje wiersze. Czytam je niemal wszystkie. Patrzymy na siebie, a ja zastanawiam się, czy w końcu udzieli mi odpowiedzi.

– Cóż, wiersze są świetne. Wydamy je, jednak wiedz, że to nielada wyzwanie.

– Oczywiście, rozumiem. Dziękuję bardzo, będę panu cholernie wdzięczna. – uśmiecham się, co odwzajemnia.

Wychodzi, pozostawiając po sobie woń tytoniu, który kojarzył mi się jedynie z Tomem.

Cholera!

🌼

Teraz

Patrzę na ścianę przede mną, ponownie czując łzy. Dlaczego od ostatniego czasu czuję się taka pusta? Przecież zawsze było dobrze, zawsze czułam się taka szczęśliwa. Czy było ze mną coś nie tak? CO było ze mną nie tak?

Popatrzyłam na telefon obok mojego uda i po niego sięgnęłam. Wysłałam mu tyle wiadomości, a żadnej z nich nie odczytał.

Celly:
Tęsknię za tobą, Tom.

Celly:
Ostatnimi czasy zaczęłam się czuć dziwnie. Myślę, że coś mnie bierze.

Celly:
Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku. Odwiedził mnie dzisiaj Carius. Nie był zadowolony z tego, że wyjechałeś.

Celly:
Zaczynam się martwić, Tom.

Celly:
Czemu mi nie odpisujesz? Zawsze robiłeś to natychmiast.

Celly:
Tęsknię, Toooom!!

Celly:
Czuję się pusto. Nie czuję się szczęśliwa ostatnimi czasy, co jest bardzo dziwne.

Celly:
Wiedz, że już nie czekam, Thomasie.

🌼

Patrzę na projekt mojej okładki i delikatnie się uśmiecham. Jest czarna, a na niej jest poświata wysokiego mężczyzny i niższej kobiety. Były narysowane na niej również stokrotki i malutkie różyczki. Byłam cholernie zadowolona z tej okładki.

Mężczyzna i ja.

Potem patrzę na mężczyznę, który to wszystko wydaje. Jest przystojny, wysoki i sprawia, że czasami mam ochotę zwymiotować przez rój motyli w moim brzuchu. Xerien często sprawiał, że czułam się szczęśliwa, jednak niestety trzymał się na dystans.

– Celly, skarbie, słuchaj. – zaczął z uśmiechem, a ja to od razu odwzajemniam. – Jest dużo zainteresowanych twoimi wierszami. Najbardziej są to kobiety. Ci ludzie nie mogą się doczekać tej premiery, skarbie.

Rzucam mu się w ramiona, a on dociska mnie do siebie bardziej, szepcząc, jak bardzo jest dumny.

– Dziękuję, Xerien. Tak bardzo ci dziękuję. – szeptam, całując go w policzek. Patrzy na mnie stalowymi tęczówkami, a ja mam ochotę tu zostać. Boże, ogarnij mnie, bo nie wytrzymam! – Będę już lecieć. Kocham cię!

Ciao Amore· |18+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz