Rozdział 23

19 1 1
                                    

TOM

Celly Love. Urocza, inteligentna, słodka, urokliwa, denerwująca oraz przepiękna. Zauroczenie się drugi raz przyszło mi z cholernym trudem, ale i tak to wszystko poszło na marne. Kochała Xeriena. Nie mnie. X E R I E N  A. 

– Oliver! – krzyknąłem, gdy mój brat zrzucił kubek.

– Idiota z ciebie.

– Dzięki za szczerość.

Posłał mi całusa, a potem otworzył drzwi od mojego gabinetu. Stal tam Carius. Cóż, wściekły Carius.

– Wyjdź.

– Aha? Myślałem, że się przyjaźnimy. – Oli wyszedł, a ja zostałem z mężczyzną, który mógłby mnie już dawno zamordować.

– To nie jej wina, doskonale o tym wiesz. Pogubiła się, ale to tobie się oddala. Czekała tyle lat, by znaleźć godnego jej zaufania mężczyznę. I znalazła.

– Ja...

– Nie dokończyłem. Nie oddała się Xerienowi, a tobie. Kocha cię i doskonale o tym wiesz. Zaczęła ci ufać od samego początku. Nie bez powodu zgodziła się na zaręczyny. Zauroczyła się w tobie od razu, gdy jej pomogłeś wstać. Pokochała cię, gdy zabrałeś ją do swojej rodziny, a pogubiła się, gdy wyjechałeś. I przywiozłeś ze sobą... koleżankę.

Carius był typem mężczyzny, który wiedział niemal wszystko. Potrafił wzbudzić zaufanie. Był otwarty na nowe znajomości i był miły oraz inteligentny.

– Celly cie potrzebuje. W tym momencie pewnie bierze kąpiel w wannie pełnej gorącej wody, by wyparzyć z siebie twój dotyk. By o tobie zapomnieć. Powinniście, kurwa, szczerze ze sobą porozmawiać. Nie ma przepraszania. Jesteście w y i to wy macie to wszystko naprawić. Bez przepraszania. Słowa wam nie wystarczą.

– Dziękuję Carius za wizytę, jednak to ja zadecyduje, czy będę miał ochotę na kontakt z Celly.

Patrzę na mężczyznę. Jest już prawie przy drzwiach.

– Kochasz ją, Thomasie. I nic tego nie zmieni.

Wyszedł, zostawiając mnie w ciemności i zamieszaniu.

🌼

Kiedyś

Ciemność była moim przyjacielem. Mogłem rozmawiać z nią godzinami, jednak były momenty, gdy się jej bałem. Wtedy przychodziła Felicity, gdy krzyczałem. Krzyczałem często jej imię. A często z ust wymykało mi się imię Celly. Nie znałem żadnej Celly.

Felicity wtedy patrzyła na mnie dziwnie, próbując mnie uspokoić. Gdy wychodziła, widziałem na jej wargach uśmiech. Czemu się uśmiechała? Czy była rozbawiona całą sytuacją?

Nie płakałem zbyt często. Jedynie, gdy byłem mały. A przynajmniej tak mówiła Felicity. Pewnego dnia poznałem moje zauroczenie. Moją miłość życia. Żyłem nią. Karmiłem się nią. Kobieta starsza ode mnie o kilkanaście lat dawała mi szczęście. Jednak byłem tylko czternastoletnim gówniarzem, który myślał, że znalazł miłość.

– Tom, podejdź do mnie. – uśmiechnęła się do mnie czerwonymi ustami. Jej usta. To był jej znak rozpoznawczy. – Dzisiaj chciałabym, żebyś poznał mojego... męża.

– Masz... męża?

Miała męża. Miała pierdoloną osobę, z którą się ożeniła. Może z miłości, a może z przymusu, ale ożeniła. I nic mi o tym nie powiedziała.

– Czemu nic mi o tym, kurwa, nie mówiłaś?! – wyszarpałem twarz z jej ucisku. Kobieta nie wyglądała na zadowoloną z moich czynów.

– Nie chciałam niszczyć naszej relacji. Kocham cię, Tom.

– Gówno prawda. Przez cały czas mnie okłamywałaś, Violence!

Dopiero wtedy zrozumiałem, że ta kobieta była tak zła. Wykorzystywała moje ciało, mój umysł oraz moją miłość. Violence Havard była tak bardzo zła.

– Violy!

– Oh, to mój mąż. – pobiegła w stronę korytarza w tych swoich cholernych szpilkach

Nienawidziłem jej. Tak kurewsko bardzo.

– Przygotowałam pieczeń oraz twoje ulubione sałatki i sosy, skarbie.

Lizała mu dupę tak samo, jak lizała mi kutasa lub jakiegoś lizaka. Żałosne.

– Ty musisz być Thomas. – zignorował swoją żonę jak ostatni chuj i wyciągnął w moją stronę dłoń.

– Wystarczy Tom.

– Nazywam się Bryce. Mam nadzieję, że mój skarb opowiadał o mnie wiele. – przykro mi, Bryce, ale była zajęta moim fiutem.

– Tak, oczywiście.

Violence delikatnie się do mnie uśmiechnęła, a ja miałem ochotę rozwalić jej głupi łeb o ścianę tuż obok.

– Będę już szedł, Violence. Niedługo może wpadnę ponownie.

– Jasne! Wróć bezpiecznie do domu, Tommy.

Ja. Pier. Dole.

Wyszedłem z tego domu szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Tym razem Felicity nie pytała gdzie byłem. Ona doskonale to wiedziała.

R.V.R

Ciao Amore· |18+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz