ROZDZIAŁ 18

43 2 0
                                    

https://spotify.link/bGWrQYkH7Db
~~~
Dzisiejszy soundtrack:
• AURORA - Cure For Me
• Beegie Adair - The Way You Look Tonight
• Sean Kingston, Justin Bieber - Eenie Meenie
~~~

Luke uśmiechnął się obleśnie lustrując mnie wzrokiem. Przełknęłam mocniej ślinę odsuwając się o milimetry, ponieważ znajdowaliśmy się w holu o zbyt małej szerokości.

Niestety nie miałam się jak wycofać. Z tylu mnie był bar, natomiast ja musiałam iść do przodu, aby wyjść schodami na pokład, na którym znajdowała się sala.

-Ohh Luke - uniosłam brwi. Chciałam powiedzieć, że dziwię się, że tu jest po tym co mi ostatnio zrobił, ale przypomniałam sobie, że przecież nikt o niczym nie wie. Luke był pewny, że nic nie pamiętam - Jak miło cię tutaj widzieć - uśmiechnęłam się sztucznie.

Czemu ze mną rozmawiał? Przecież wiedział, że Thomas również jest tutaj, a ma bezwzględny zakaz zbliżania się do mnie

-Ciebie również - powiedział kładąc rękę na moim ramieniu - Bardzo dobrze wyglądasz. Widziałaś już gdzieś swoją mamę? Muszę z nią porozmawiać - spytał, a mnie ścisnął się żołądek. Spierdalaj od mojej matki.

-Nie - powiedziałam z uśmiechem - Ale za chwilę obiad powitalny, także na pewno ją spotkasz - Strzepnęłam jego rękę z mojego ramienia - Chodźmy już lepiej, bo się spóźnimy.

-Spokojnie, jeszcze mamy chwilę czasu - powiedział robiąc krok w moja stronę, a mnie przeszły ciarki - Nie masz ochoty na lampkę szampana?

-Wydaje mi się, że powiedziała wyraźnie, że musicie już iść - usłyszałam głos zza pleców Luke'a i odetchnęłam.

-Nie teraz kurwa, nie widzisz, że...- Luke odwrócił się i zamarł w pół zdania widząc kto za nim stoi - Co ty tutaj robisz? - odsunął się szybko ode mnie.

-To nie twój zasrany interes - warknął Thomas - A teraz spierdalaj zanim dotrzymam swojej obietnicy - udało mi się w końcu dostrzec mojego zbawiciela.

Jego pieści byly zaciśnięte jakby czekał na zadanie ciosu. Ostatnio go takim widziałam jak spotkaliśmy się po raz pierwszy w uliczce. Cóż, po raz drugi

Luke pospiesznie poprawił krawat i minął go odchodząc od nas. Kiedy przechodził, Thomas jeszcze zrobił krok w jego stronę nastraszając go. Luke w odpowiedzi lekko podskoczył i prawie biegiem opuścił korytarz. Zadowolona spojrzałam na Thomasa.

-Dziękuję, już myślałam...

-Miałaś iść do łazienki i prosto do sali - warknął na mnie. Unioslam wysoko brwi.

-Przecież byłam w łazience....

-Jakbyś się nie najebała w trzy dupy w biały dzień, nie byłoby tyle problemów z tobą - powiedział wkurwiony nie dając mi nawet dojść do słowa.

-Jaki ty masz znów problem, co? - spytałam wyrzucając ręce w powietrze - To nie ja zaczepiam samotne dziewczyny wychodzące z toalety! - machałam dłońmi gestykulując.

-Nie, masz racje. Zamiast tego upijasz się z moim bratem udając jakąś landrynę - powiedział, a mi prawie szczęka opadła.

-Landrynę? Mówisz tak, bo ja potrafię się dobrze bawić, w przeciwieństwie do ciebie! - krzyknęłam cicho kręcąc głową.

-Jeśli dobrą zabawą nazywasz najebanie się w południe to tak, tylko ty tak potrafisz - warknął, a ja krzyknęłam zirytowana.

-Wiesz co? Pieprz się nadęty dzbanie! Ja cię nawet nie prosiłam o pomoc! - prychnęłam -Idź się dalej szwendać po pokładzie jak zombie, a ja pójdę kontynuować cudowne spędzanie czasu na tym jachcie - uśmiechnęłam się sztucznie chcąc przejść obok niego. Ten jednak zagrodził mi przejście.

Nieznajomy. Diablica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz