12.

354 13 0
                                    

Witam, witam!
Jak zawsze zapraszam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że spodoba wam się równie bardzo jak wcześniejsze.
Dawajcie koniecznie znać co sądzicie.
Kolejny rozdział w piątek!

Miłego czytania!🫡

__________________________

Sage

Spanikowałam. Znów uciekłam zanim zdążyłam złapać za klamkę. Strząsnęłam rękami i wytarłam je o dresy. Muszę chyba wyglądać jakbym przebiegła maraton, a zrobiłam jedynie trzy podejścia wejścia na halę.

Ale za każdym razem kiedy już wyciągam rękę ogrania mnie ogromny strach. Z każdą kolejną próbą jest coraz większy.

Najgorsza jest ta wiedza, że to wszystko siedzi w głowie. Każdy strach, obawa powstrzymuje nas przed osiągnięciem celu.

Zerknęłam w ciemny korytarz. Nigdy nie bałam się ciemności, ale teraz wyobrażałam sobie każdy możliwy scenariusz. Jakiś demon wyskakujący w moją stronę, chcąc mnie opętać. Jakiś wariat z nożem w ręku, chcący pozbawić mnie życia.

Tworzę każdą możliwą wymówkę, byleby nie wejść do tego cholernego korytarza.

Jaka ja jestem żałosna.

- Możesz mi wierzyć na słowo, że nie ma tam żadnego potwora, który pragnie twojej duszy, siatkareczko.

Podskoczyłam w miejscu i złapałam się za serce. Spojrzałam na Reeda, którego zdecydowanie bawiła moja reakcja.

- O ile się nie mylę - spojrzał na nadgarstek jakby miał na nim zegarek, nawiązując do mojego wcześniejszego zachowania - ale trening skończył się z jakąś godzinę temu.

Posłałam mu wymowne spojrzenie.

Uznałam, że spróbuję pokonać swój strach bez żadnych świadków. Ostatnio przeszkodził mi Samuel, a potem cała sytuacja z Nicholasem. Wciąż jestem na siebie zła, że to wszystko w taki sposób się potoczyło.

Chciałam z nim porozmawiać, ale co miałabym mu powiedzieć?

"Samuel zrobił to tylko po to, żeby się ode mnie odczepił."

A może: "Uznałam, że to będzie dla ciebie jednoznaczny sygnał, że między nami nic nie będzie."

Stwierdziłam, że najlepiej nic nie robić. Nigdy nie byłam zakochana, ale to co wyciągnęłam z książek i komedii romantycznych to to, że ludzie potrzebują czasu.

- To urocze, że znasz rozkład moich treningów - uśmiechnęłam się słodko.

- Nie schlebiaj sobie. Godziny treningów są wypisane na tablicy - mruknął.

- A jednak poświęciłeś czas, żeby je przeczytać - mój uśmiech się poszerzył.

- Zapisywałem się na wolontariat.

Pominęłam fakt, że zapisy na wolontariat znajdują się na innej tablicy. Wystarczyła mi jego irytacja faktem, że oboje znaliśmy prawdę.

Miałam z nim nie igrać, ale kto by tego nie robił? Zwłaszcza, że czuję satysfakcję kiedy jego twarz pokazuje jakąś inną emocje niż obojętność.

- Więc co tutaj robisz po lekcjach?- uniosłam brew do góry. Chciał coś powiedzieć, ale znów zaczęłam mówić - nie mów, zgadnę...- udałam, że się na chwilę zastanawiam.- w sekrecie przed wszystkimi jesteś zaciętym fanem szachów?

Widząc jego napinające się ciało, uśmiechnęłam się szeroko.

- Wiedziałam! - zaklaskałam w dłonie - Kto by pomyślał, że Blake Reed kocha szachy?

Hear Me  [Trylogia New Folks #1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz