27.

285 14 0
                                    


Witam witam!

Zapraszam na kolejny rozdział!

Miłego czytania!📚🫣

__________________

Blake

Na oślep sięgnąłem po telefon i wyłączyłem ten cholerny budzik, który irytuje mnie już od kilkunastu minut.

Położyłem rękę na drugiej części łóżka i poczułem pustkę. Otworzyłem oczy i zacisnąłem ręce na pogniecionej kołdrze. Zniknęła, a ja nawet tego nie zauważyłem.

Pierwszy raz od dawna miałem spokojny sen. Nie budziłem się w środku nocy i przez resztę godzin przed budzikiem nie chodziłem po mieszkaniu chcąc znaleść sobie miejsce albo nie rysowałem dopóki nie musiałem iść do szkoły, czy nie musiałem stawić się u Vincenta.

Opadłem na plecy dostrzegając, że przykryła mnie kocem, którym jeszcze kilka godzin temu sam ją przykryłem.

Wstałem i wziąłem prysznic. Z ręcznikiem przepasanym na biodrach wszedłem do kuchni i nalałem do szklanki wody. Wziąłem łyk i zerknąłem na blat, gdzie leżał mój szkicownik. Podeszłem i wziąłem go do rąk. Odrazu w oczy rzuciła mi się notka napisana zgrabnym, lekko pochyłym pismem, w prawym górnym rogu.

Dziękuję.

Ps. Mam nadzieję, że kiedyś będę świadkiem tego uśmiechu.

Siatkareczka.

Wziąłem do ręki fotografię, na którą nie patrzyłem od lat. Zdążyłem zapomnieć, że włożyłem ją tutaj.

I o dziwo wcale nie byłem zły, że to właśnie ona ją zobaczyła.

Spojrzałem na swoich rodziców i przełknąłem ślinę. Odłożyłem szkicownik i wszedłem do jednego z pokoi, który był moją pracownią. Duża sztaluga, wszędzie walały się przyrządy do malowania. To było jedyne miejsce w całym mieszkaniu, w którym nie nie dbałem porządek.

To był stary pokój Samuela.

Chyba koniec końców brakowało mi jego bałaganu.

Podeszłem do biurka i otworzyłem szufladę. Wyjąłem z niej wszystkie papiery, ołówki, gumki i węgle i poruszyłem dnem, odsłaniając małą skrytkę, w której chowałem większość zdjęć. Wszystkie jakie udało mi się uratować i kilka tych, które mi podarowano. Zatrzymałem wzrok na jednym z nich i spojrzałem na datę w rogu 09.08.2017r. Zacisnąłem usta i włożyłem na wierzch zdjęcie z moich jedenastych urodzin. Ostatni raz spojrzałem na rodziców i przykryłem skrytkę, wkładając wszystkie papiery i rzeczy do szuflady.

Zatrzymałem te zdjęcia bo chciałem zapamiętać każdy zachowany na nich kolor. Moje szkice w większości były wykonane ołówkiem albo węglem, bo nie czułem się zbyt dobrze w kredkach czy farbach. Zdarzało mi się czasami sięgnąć po nie, ale nigdy nie potrafiłem w stu procentach oddać kolor ze zdjęcia. Dlatego trzymałem się tego w czym czułem się pewnie.

Wyszedłem z pokoju i ogarnąłem się do szkoły. Opuściłem mieszkanie i na klatce już czekał Samuel. To była nasza niepisana tradycja, a raczej ustalona przez Samuela. Zawsze rano razem opuszczaliśmy kamienicę. Niezależnie czy jechaliśmy do szkoły czy gdzieś indziej.

Hear Me  [Trylogia New Folks #1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz