17.

351 13 0
                                    

Sage

Wsiadłam do samochodu i przekręciłam kluczyk w stacyjce. Jeden dźwięk, drugi.

Zgasł.

- nie, nie, nie - jęknęłam i walnęłam z otwartej ręki w kierownicę.

Westchnęłam i wysiadłam z auta. Nie mogłam się dziwić, że nie chce współpracować. To stary samochód, ale podarował mi go tata i nie potrafiłam go od tak wyrzucić.

Wypuściłam długi zmęczony oddech i podparłam ręce na biodrach.

- i co teraz mam zrobić?- mruknęłam do samochodu jakby miał mi odpowiedzieć.

Jak na zawołanie przed garażem stanął srebrny SUV. Cała się napięłam i wyprostowałam.

Drzwi od strony kierowcy otworzyły się i wysiadł z nich wysoki, prawie dwumetrowy mężczyzna. Włosy miał krótko przystrzyżone i ubrany był w czarny garnitur.

Obszedł samochód i otworzył drzwi z tyłu. Wysiadł z nich wysoki, smukły mężczyzna około czterdziestki. Włosy miał lekko siwe i kiedy drzwi samochodu się zamknęły, zapiął guzik marynarki.

Dzisiejsza pogoda nie była ani trochę przyjazna zwykłemu garniakowi, ale nie miałam zamiaru wypominać im tego.

Nie wyglądali na takich, których ucieszyłaby taka uwaga z mojej strony.

Starszy mężczyzna posłał mi uśmiech, za którym kryło się trochę przebiegłości i znalazł się przy mnie w kilku krokach.

- Sage Torres- wyciągnął do mnie rękę - Vincent Valkov, jak dobrze w końcu panią poznać.

Wzdrygnęłam się na dźwięk swojego imienia. Brzmiało szorstko bez żadnej uprzejmości. Vincent czy jak się zwał, nie był Amerykaninem i można było to usłyszeć po jego pierwszych wypowiedzianych słowach z rosyjskim akcentem.

Mężczyzna lekko spochmurniał kiedy nie podałam mu ręki. Szybko się zreflektowałam, a on potrząsnął naszymi dłońmi. Choć z boku musiało to wyglądać dość sztywno.

- może panią podwiozę?- spytał - najwyraźniej pani samochód odmówił posłuszeństwa.

Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co. Nie znałam go i tym bardziej nie miałam zamiaru wsiadać do jego samochodu. Mimowolnie spojrzałam na swoją Toyotę.

- rozumiem pani sceptyczność - zauważył.

Znów na niego spojrzałam.

- nie ma pani pojęcia kim jestem - zaśmiał się z lekkim zawodem - a myślałem, że Blake coś pani wspomni na mój temat - westchnął.

Na dźwięk jego imienia stanęłam jak u dęba. Poczułam jak na moje policzki wychodzi rumieniec.

Każdy jego dotyk.

Spojrzenie.

Szept.

A później odgarnęła mnie złość. Vincent ma rację. Blake mi nic nie mówi, a ja nie wiem przed kim mam się bronić.

Hear Me  [Trylogia New Folks #1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz